Hotel Transylvania

3 minuty czytania

Znacznej większości miłośnikom horrorów nie trzeba przedstawiać osoby Chelsea Quinn Yarbro, jednej z najbardziej znanych autorek książek tego właśnie gatunku. "Hotel Transylvania" jest pierwszym tomem cyklu o hrabim de Saint-Germain, dzięki któremu amerykańska pisarka zdobyła sławę i uznanie na całym, literackim świecie. Czy udało jej się w ciekawie przedstawić opowieść, której fundamentem jest istnienie wampirów, czyli motyw wałkowany już na wszystkie możliwe sposoby, i zaskoczyć nią czytelnika? Chcąc znaleźć odpowiedź na zadane przed chwilą pytanie, zabrałem się za lekturę.

Głównym bohaterem książki, co niezwykle łatwo przewidzieć, jest kontrowersyjny wampir, powszechnie znany jako hrabia de Saint-Germain. Zaznaczę, że jest to tylko jedno z wielu jego imion, gdyż w różnych miejscach na świecie pod innymi jest rozpoznawany. Zatrzymajmy się jednak w Paryżu, dokładnie w roku 1743, kiedy rozgrywa się akcja "Hotelu Transylvania". Hrabia de Saint-Germain przebywa w nim już kilka miesięcy, stale nurtując jego mieszkańców swą niezwykłą tajemniczością. Uznawany za postać iście szlachetną, posiadającą ogromną wiedzę i spory majątek, charyzmatyczną a także wiecznie pewną siebie, weźmie udział w krwawej przygodzie. Do stolicy Francji, uznawanej za kolebkę kultury XVIII wieku, przyjeżdża Madelaine, nadzwyczajnie urocza bratanica przyjaciółki Saint-Germaina, o której losie zadecydowano już wiele lat temu. Czy głównemu bohaterowi uda się przeciwstawić przeznaczeniu i uchronić dziewczynę przed Saint Sebastianem, przywódcą kręgu czcicieli Szatana, który za wszelką cenę chce złożyć z niej ofiarę swemu panu? Przekonajcie się sami!

Przedstawiona w "Hotelu Transylvania" fabuła obraca się wokół powyższego pytania i jest, przyznam szczerze, względnie dobra, lecz nie ma w sobie nic szczególnego. Po raz kolejny osamotniony bohater musi uratować piękną damę z rąk zła, przedstawionego tym razem w postaci mrocznych wyznawców Szatana. Książce zdecydowanie brakuje wątków pobocznych – czegoś, co na chwilę odciągnęłoby uwagę od postaci Sain-Germaina i kłopotów Madelaine, jednocześnie urozmaicając całą powieść. I choć nie uświadczymy tu również zaskakujących nas zwrotów akcji, pozycję tę czyta się z niemałą przyjemnością, na co główny wpływ, w mym skromnym mniemaniu, ma cała otoczka osiemnastowiecznej Francji. Trzeba przyznać, że autorka posiada pokaźną wiedzę na temat ogólnie pojętej kultury, zachowań i nawyków panujących za tamtych czasów, które bezlitośnie wykorzystuje, doskonale portretując ówczesne miasto zakochanych. Niechaj przykładem będą stroje, o których, gdyby je razem zebrać, autorka napisała co najmniej kilka stron. Dzięki temu czytelnik z łatwością może zobaczyć oczami wyobraźni rozgrywające się wydarzenia, czując się tak, jakby sam brał w nich udział.

Niestety owe bogate opisy posiadają również swą słabą stronę, bowiem tłumią one charakterystyczną dla horrorów grozę, której powinno być tu co nie miara, a jest jej naprawdę mało. Na mocniejsze wrażenia możemy liczyć jedynie połykając kolejne opisy zachowań członków kręgu czcicieli Szatana, z Saint Sebastianem na czele. Nie brak w nich rozlewanej krwi, ale i brutalnych gwałtów czy cieszącego się męskim ciałem homoseksualisty, co rzecz jasna świadczy, że nie jest to pozycja dla dzieci. Niewiele uwagi poświęcono też wampirom, bo i owszem pojawiają się motywy rodzimej ziemi w butach, lęku przed bieżącą wodą czy ogniem, ale wszystko jest... dobrze nam znane. Mimo sporej liniowości, z czasem akcji udaje się porwać czytelnika i spowodować, że daruje sobie kolejny odcinek przykładowej "Mody na sukces", by kontynuować lekturę.

"Hotel Transylvania" został podzielony na trzy części, kolejno "Hrabia de Saint-Germain", "Madelaine Roxanne Bertrande de Montalia" oraz "Baron Clotaire Odon Jules Valince Pieux de Saint Sebastian", na które składa się po kilka rozdziałów. Co ciekawe, na samym końcu każdego z nich można znaleźć jeden z krótkich listów wymienianych między bohaterami, które zwykle wyjaśniają te czy inne wydarzenie, mające miejsce w książce. Nie przeczę, że jest to ciekawe urozmaicenie całości. Horror Chelsea Quinn Yarbro został spisany na 329 stronach, które powinny czytelnikowi zagwarantować kilka miłych wieczorków. Samo wydanie jest jak najbardziej w porządku, okładka uderza w wyobraźnię, a w tekście natknąłem się bodajże na jedną literówkę. Dobrze jest.

W krótkim podsumowaniu pragnę napisać, że "Hotel Transylvania" to książka mająca dwie strony. Z jednej przedstawia dość oklepaną historię, która mimo tego, że nie utrzyma czytelnika przy książce od pierwszej do ostatniej strony, ma swój wspaniały urok, za sprawą świetnego przedstawienia Francji z XVIII wieku. Druga strona medalu to fakt, iż właśnie ta książka rozpoczęła fantastyczny wręcz cykl, składający się z wielu tytułów, który wraz z hrabią de Saint-Germain zdobył wielkie uznanie. "Hotel Transylvania" to z pewnością obowiązkowa pozycja dla wszystkich wiernych fanów horroru, a dla reszty książka, którą przeczyta się raz, miło zapamięta i nigdy do niej nie wróci.

Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7.5
Ocena użytkowników
7 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...