Hitman. Tom 3

2 minuty czytania

hitman. tom 3

Polscy fani Gartha Ennisa nie mają ostatnio powodów do narzekań. Kiedy Egmont zakończył publikację wydań zbiorczych "Kaznodziei", jego bodaj najbardziej znanego dzieła, nie trzeba było długo czekać na ukazanie się "Hellblazera" również pisanego przez Irlandczyka. Na opowieści o Johnie Constantinie się nie skończyło i do Polski zawitał także Tommy Monaghan, lepiej znany jako "Hitman".

Po zabawnej współpracy Tommy'ego – płatnego zabójcy z zasadami i supermocami – z puszącym się Green Lanternem oraz miłosnych wojażach tego pierwszego w trzecim tomie "Hitmana" zmianie ulega nastrój opowieści. Owszem, dalej są to historie pełne szemranych barów, ciętych i niewybrednych dowcipów, ton wystrzeliwanego ołowiu i ogólnie rozwałki prowadzonej na wiele sposobów. Tym razem Ennis jednak wpada też w poważniejsze tony.

Najpierw Tommy i jego kumpel Natt muszą stawić czoło elitarnej jednostce SAS, ścigającej ich za błąd popełniony jeszcze w czasach służby wojskowej. Liczne strzelaniny i ataki nie mogą się zaś obyć bez reakcji króla lokalnego półświatka, Kiblarza Joe. Po utarczkach Hitmana ze złoczyńcami, mafią, a nawet demonami – w tym znanym w uniwersum DC Etriganem – przyjemnie odświeżająco zadziałał pomysł Ennisa, aby największym wyzwaniem dla Tommy'ego i spółki uczynić członków SAS, pozbawionych piekielnych czy nadludzkich mocy, z którymi płatny zabójca zwykł się mierzyć. Zimnokrwiści specjaliści wykonujący precyzyjne rozkazy dowódcy, traktujący miejskie uliczki niczym pole bitwy skutecznie przyciągają uwagę, a rywalizacja z nieszablonowo działającym mini zespołem Hitmana wciąga na dobre.

Nieco słabiej jest po zmianie miejsca akcji na Afrykę. Co tam robią bohaterowie? Ano w obawie przed mafijną vendettą postanawiają spróbować swoich sił jako najemnicy zasilający szeregi małego afrykańskiego państewka. I tu ponownie Ennis stara się uderzyć w poważniejsze tony, lecz z różnym skutkiem. Bohaterowie uwikłani w walkę o władzę z lokalnym dyktatorem, korzystającym do tego z wojowników obdarzonych supermocami, nie mówi niczego odkrywczego o tyranii i walce o podstawowe prawa, ale też raczej nie to było celem scenarzysty. Dostajemy za to całkiem przyjemną historię o przyjaźni i wzajemnym szacunku rodzącym się na polu walki. I to właśnie wspomniani superłotrzy są najsłabszym elementem, który tylko niepotrzebnie miał podkręcić efektowność mizernego finału.

hitman. tom 3hitman. tom 3

Na koniec na czytelników czeka całkiem nieźle napisane, choć krótkie spotkanie Tommy'ego z Supermanem oraz wizyta Hitmana w 853 wieku. W pierwszej z nich Ennis rozpisał długi i ciekawy dialog, drugą zaś oparł na niewyszukanych gagach, szczątkowej fabule, a swoje zrobiły też marne rysunki, przez co trudno traktować ją inaczej niż jako zapychacz.

Zdecydowana większość rysunków to zasługa Johna McCrea, lecz wspomogli go Garry Leach i Andrew Chui. Warstwa graficzna trzyma poziom poprzednich tomów, z tą różnicą, że mniej jest barów i ciemnych uliczek, więcej zaś piaszczystych terenów Afryki. Najważniejsze nadal pozostają postaci i efekciarska rozwałka, ciągnąca się czasami przez dobrych kilka stron, a nie realizm.

Cyngiel z Gotham uderza po raz trzeci i to uderza celnie – kolejny tom "Hitmana" to bowiem ponownie dawka wysokooktanowej rozrywki. Niezbyt obiecujące otwarcie szybko zamienia miasto w pole bitwy pomiędzy Hitmanem a oddziałem SAS i mafią, potem dochodzi do tego konflikt w Afryce, gdzie na pierwszy plan wysuwają się więzi pomiędzy towarzyszami broni, a całość wieńczy spotkanie z Supermanem. Miłośnicy "Hitmana" powinni być zadowoleni.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Ale dlaczego ten Hitman nie jest łysy?
0
·
Bo to nie ten Hitman z kodem kreskowym na potylicy

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...