Dłuższa przerwa od niektórych rzeczy czasem się przydaje. Daje to świeżą perspektywę na pewne aspekty, a także pozwala podjąć się zadania z odnowioną siłą. No ale w końcu za tę robotę trzeba się wziąć. A zatem nastała wreszcie pora, bym powiedział kilka słów na temat "Heretyków Diuny".
Od śmierci Leto II minęło już niemal półtorej milenium, jednak cień człowieka-czerwia i jego Złotego Szlaku wciąż odciska swe piętno na galaktyce. Jego działania nie wykorzeniły jednak Bene Gesserit, Ixan i Tleilaxan, którzy nadal walczą o wpływy i dominację. Ta bitwa oraz rosnące zagrożenie ze strony Rozproszenia skłoni wszystkich do knucia nowych, diabolicznych planów, jednak istnieją pewne punkty wspólnego zainteresowania. Mianowicie to nowa ghola Duncana Idaho oraz dziewczyna mieszkająca na zwanej teraz Rakis Diunie, która może narzucić swą wolę czerwiom.
Sposób ukazania świata uległ przeobrażeniu. Choć Diuna nadal stanowi scenę dla najważniejszych wydarzeń w opowieści, to jej rola uległa pewnemu osłabieniu. Wraz z postępem decentralizacji osi wydarzeń i stronnictw, które mają na nią wpływ, spędzamy nieco więcej czasu na innych planetach, a także w przestrzeni kosmicznej. Jest to dość ciekawa wariacja, która wprowadza powiew świeżości w utarte koleiny, co na tym etapie historii jest dobrym, a wręcz wskazanym pomysłem. Oderwanie czasowe ma też to do siebie, iż łatwiej dokonać oddzielenia tej części serii od pozostałych. Lektura poprzedniczek przed tą jest jak najbardziej wskazana, jednak jeśli ktoś zechce tego uniknąć, to z ogólnym wprowadzeniem w dotychczasowe wydarzenia jest to wykonalne.
Podobne zmiany można zauważyć także wśród aktorów, którzy tym razem pokażą się na scenie. Jest to oczywiście spowodowane dużym odstępem czasowym od poprzednich części. W związku z tym wystawienie znanych postaci jest niemal niemożliwe. Są w tej sprawie pewne odstępstwa, ale pozostają bez znaczącego wpływu na powieść. Warto też zwrócić uwagę na inny sposób prowadzenia młodszych bohaterów. Do tej pory, gdy na kartach serii pojawiały się dzieci, były one przedwcześnie dojrzałe, i to łagodnie rzecz ujmując. Tym razem widać w nich pewną dziecinność, choć ich szczególne dziedzictwo i talenty niewątpliwie są odczuwalne.
Od strony zagadnień filozoficznych do szczególnie dużych zmian nie doszło. Pokuszę się jednak o stwierdzenie, iż ten aspekt fabuły stał się nieco bardziej strawny. Podczas lektury "Boga Imperatora" kilka razy trafiłem na wywody, których nie byłem w stanie zrozumieć. Tutaj było to już trochę prostsze. Spośród ważniejszych nurtów przejawia się tu kwestia Rozproszenia, a wraz z nim przemian, które mogą pojawiać się w filozofii wraz z nabytym doświadczeniem i szerszą perspektywą oraz czy tego typu rozwój jest słuszny i właściwy.
Podczas lektury tej serii zawsze towarzyszy mi poczucie wyzwania, jakie rzuca przede mną to uniwersum. Nie są to dzieła, za które łatwo chwycić, w związku z czym nie są dla każdego. Nie zaprzeczam jednak, iż ich przeczytanie jest ciekawym i szczególnym doświadczeniem, które może czytelnikowi wiele dać. Taką właśnie myśl chcę dać pod rozwagę każdemu, kto będzie się nad tą książką zastanawiał.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz