W trzecim tomie "Hellboya" życie bohatera ulega znaczącej zmianie, a my uzyskujemy sporo nowych informacji. Znajomość poprzednich odsłon – wskazana.
Seria ukazuje się w nowym wydaniu, a każdy z komiksów składa się z dwóch części – pierwotnie wydanych osobno. Niniejsza pozycja zawiera "Zdobywcę Czerwia" oraz "Dziwne miejsca". "Zdobywca Czerw" opowiada o misji w zamku Hunte, gdzie naziści przeprowadzali pewien eksperyment. Udają się tam Hellboy i homunkulus Roger. Natomiast "Dziwne miejsca" przedstawiają pobyt Hellboya w Afryce, gdzie m.in. mierzy się z Bog Rooshą, rybią wiedźmą.
Mike Mignola operuje motywami, które są charakterystyczne dla "Hellboya". Naziści, eksperymenty czy zjawy to elementy już tradycyjne w tej serii i (co najważniejsze) nadal dobrze działające. "Zdobywca Czerw" to typowo mroczna i tajemnicza historia, która przykuwa uwagę szczególnie postacią Homara Johnsona – legendą, ale jak wiemy, tutaj legendy przybierają realne kształty (albo zdaje się, że realne). Poza tym w opowieści pojawia się zwrotny moment, którego konsekwencje będą odczuwane w następnych przygodach Hellboya, a także nie brakuje licznych nawiązań do wcześniejszych wydarzeń – stąd wysoki próg przystępności dla nowych czytelników.
Być może niektórzy poczują lekkie zmęczenie ponownym udziałem nazistów ujętych w podobny sposób (jako szaleńców), zresztą – co tu ukrywać – Hellboy spotyka jednego ze znanych już mu wrogów. Jednak historia ma emocjonujące momenty, jest wyraźnie rozbudowana i ma wpływ na dalsze losy postaci. Największą siłę całego komiksu, a więc i "Zdobywcy Czerwia", stanowią oczywiście ilustracje. Proste, utrzymane w ciemnej stylistyce, świetnie budujące napięcie i grozę. Choć z drugiej strony wcale nie czuć strachu, bo czytelnik jest świadomy tego, że Hellboy – nieustraszony, prawy i nic nierobiący sobie z potęgi przeciwnika – wychodził cało już z niejednej kabały.
Ciekawiej prezentują się "Dziwne miejsca", które składają się z "Trzeciego życzenia" i "Wyspy". "Trzecie życzenie" może się podobać ze względu na mniej konwencjonalne rozwiązanie problemu, zaś w "Wyspie" imponują zapadające w pamięć sceny – czy to dzięki wizualnemu ujęciu, czy samemu pomysłowi – oraz kreacja postaci (za pomocą rozwiniętych retrospekcji). Do tego dochodzi dużo nowych wiadomości, choć chyba ciut za wcześnie podanych.
Żałuję, że nie do końca czuć atmosferę afrykańskich rejonów. To nadal "Hellboy", więc egzotyczna kultura została dopasowana do reszty świata. Niektóre fragmenty rzeczywiście są trochę odmienne, a użycie żółtej barwy wywołuje wrażenie przeniesienia akcji w mniej posępne, acz nadal mroczne miejsce. W ogóle kolory są fantastyczne, przeważnie wyróżniają się/zostają wykorzystane dwa-trzy, co w połączeniu z prostotą rysunków daje świetne efekty. Wróćmy do tematu Afryki – taki epizod jak z rybią wiedźmą równie dobrze mógłby znaleźć się w którymś z poprzednich tomów. Tu już odmienności nie czuć. Co więcej, "Dziwne miejsca" okazują się nieco... chaotyczne? Bohater trafia z jednej lokacji do drugiej, nad czym nie panuje. Rozumiem zamysł, lecz w konsekwencji łatwo o dekoncentrację odbiorcy.
Poznawanie "Hellboya", który stał się klasykiem komiksu, przebiega tym lepiej, że w nowym wydaniu znalazły się komentarze Mike'a Mignoli z jego szkicami, wprowadzenie Scotta Allie'ego i wstępy (za jeden z nich odpowiada Guillermo del Toro, reżyser filmów o piekielnym chłopcu). Umożliwia to zorientowanie się w historii powstawania i ukazywania się serii – serii wciąż wartej uwagi, co udowadnia recenzowany, bardzo dobry tom. A jeśli wciąż wam mało "Hellboya", to powinniście zainteresować się innym cyklem rozgrywającym się w tym samym świecie – "BBPO".
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz