Hellblazer. Tom 4

2 minuty czytania

hellblazer. tom 4

Rzeczywistość Johna Constantine'a w interpretacji Gartha Ennisa jest nie tylko nadnaturalna, lecz także posępna i pełna ludzkich mroków niczym w realistycznym thrillerze czy dramacie. Głównego bohatera gnębią też zwyczajne upadki i problemy, a nie jedynie konflikty z demonicznymi postaciami.

Ennis nie cacka się z Johnem i nie ma nic przeciwko pokazaniu go jako antypatycznego chama, który gdy ma gorszy humor, bywa wredny dla otoczenia. Dopiero kobiecy wpływ zdaje się łagodzić jego przywary, więc relacja z Kit okazuje się najważniejszym wątkiem tomu. Scenarzyście udało się zręcznie połączyć temat dojrzałego związku (to nie przelotny romans, tylko głębsze uczucie) z kwestiami rodzinnymi oraz ponury, szary świat z paranormalnymi sprawami. Chwilami czuć w pomysłach Ennisa przyszłego "Kaznodzieję", gdy przedstawia boskie i piekielne motywy z nieobecnym Bogiem i knującym diabłem.

W "Hellblazerze" jest pewna proza życia w melancholijnym wydaniu. To znów sprawia, że to nie lektura na jeden wieczór, bo w tym smutnym, okrutnym, rzadko dającym jakąś nadzieję świecie łatwiej gościć w kilku podejściach. Upadki bohatera są całkiem dotkliwe, a wtedy ten fantastyczny plan wydarzeń w moim odczuciu ląduje na dalszym miejscu.

Zresztą nawet fantastyczny plan wypełniają małostkowości, nieszczęśliwa miłość czy manipulacje. Anioły mają jakiś pierwiastek anielskości, a demony – demoniczności, ale zdarza im się myśleć czy czuć jak ludzie. Jeśli zaś chodzi o same historie – zaczyna się od razu z grubej rury, bo mocnym wątkiem ingerowania w sprawy życia i śmierci. Dalej mamy mroczne fantasy z intrygami na najwyższym szczeblu, które tworzą dobre podwaliny pod przyszłą akcję – Ennis wyraźnie planuje z wyprzedzeniem i finałowe efekty zobaczymy w następnym tomie.

hellblazer. tom 4hellblazer. tom 4

Autor rzuca nowe światło na pochodzenie i rodzinę Johna, jak też nie zapomina o wyprawieniu mu urodzin ze znanymi postaciami. Najciekawiej robi się potem, gdy Ennis intensyfikuje akcję i doprowadza do pewnych przełomów. I nawet gdy jest już zbyt pesymistycznie, potrafi opowiedzieć kolejną nadnaturalną historię, zachowując zdrowy balans między dramatami a magią. John jednak mocno tkwi w swoich problemach i szuka odkupienia czy szczęścia – to wraz z innymi równie przekonującymi postaciami, szukającymi czy zagubionymi, czyni z "Hellblazera" nieraz przygnębiającą lekturę.

Melancholia życia jest zbyt wyraźna, co daje się odczuć także w bladej szacie graficznej. Raczej wolę, gdy pojawia się więcej czerni, która z tą bladością tworzy atrakcyjny, mroczny kontrast. Na pewno świetnie wypadają surrealistyczne wizualizacje miejsc czy postaci, a i krwawych scen nie brakuje, dlatego moje odczucia względem ilustracji zależą od strony. Jednak ogólnie nie mogę się czepiać, poza tym trzeba pamiętać, że umieszczone tu zeszyty pierwotnie zostały opublikowane w latach 90. Za to upływ czasu nie pozostawił śladu na scenariuszu bardzo dobrego albumu.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
8 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...