Harry Potter jest chłopcem niezwykłym pod wieloma względami. Przede wszystkim, jest czarodziejem, ale nie to wyróżnia go najbardziej. Czarodziejów i czarownic jest bowiem – wbrew pozorom – całkiem sporo. Harry Potter jest chłopcem niezwykłym, ponieważ już jako niemowlę przeżył atak czarodzieja uważanego dotychczas za niepokonanego – Voldemorta, a potem zmierzył się z nim jeszcze dwa razy podczas pobytu w Hogwarcie. Teraz młody Potter ma rozpocząć trzeci rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa, więc – jak łatwo się domyślić – wyszedł zwycięsko z poprzednich spotkań z magicznym złem wcielonym.
Zanim jednak Harry Potter rozpocznie trzeci rok swojej magicznej edukacji, musi jeszcze jakoś przetrwać wakacje. Jak można mówić o dwóch cudownych miesiącach lata, że trzeba je jakoś przetrwać? No cóż, jeśli spędza się je w otoczeniu mugoli skrajnie uprzedzonych do wszystkiego, co z magią związane, a jest się w dodatku czarodziejem, to można. Harry próbuje zatem wytrzymać i może nawet by mu się to udało, gdyby nie jeden dodatkowy kłopot. Kłopot, który ma na imię Marge, jest żeńskim odpowiednikiem wuja Vernona i jego siostrą. Ciotka Marge przyjeżdża w odwiedziny, co jest świetną okazją dla Harry’ego, by namówić wujostwo do podpisania formularza umożliwiającego mu wizyty w miasteczku czarodziejów – Hogsmeade. Potter stara się jak może, ale jak wiadomo – ma chłopak temperament, a krew nie woda. W dodatku ciotki Marge naprawdę nie da się lubić i po kolejnej obraźliwej uwadze dotyczącej zmarłych Lily i Jamesa, ich syn nie wytrzymuje. Co robi? Właściwie nic szczególnego, dodaje krewnej trochę objętości, odejmuje kilogramów i wysyła w kosmos, a mówiąc bardziej kolokwialnie – napompowuje starą raszplę. Swoją drogą, naprawdę jej się należało. Wściekły Harry nie przeprasza i nie błaga o wybaczenie, tylko zabiera swoje rzeczy i wynosi się z domu przy Privet Drive.
Nastoletni czarodziej nie może wędrować bez celu po Londynie, więc Harry szybko zostaje znaleziony przez Ministra Magii. Korneliusz Knot nie zamierza go jednak karać, jak można by przypuszczać, pamiętając liczne kłopoty młodego Pottera po zeszłorocznych działaniach skrzata domowego – Zgredka, lecz jedynie odstawić cudowne dziecko w bezpieczne miejsce. Skąd taka szczególna troska? Na wolności przebywa bowiem Syriusz Black, a nie jest on uważany za przyjaźnie nastawionego do chłopca.
J.K. Rowling zabiera nas w świat społeczeństwa czarodziejów, które ma wiele mrocznych stron, a ich uosobieniem nie jest jedynie Voldemort, bo nawet on nie zdziałałby zbyt wiele w pojedynkę. Poza tym każdy ideologiczny wariat, a tak poniekąd można go traktować, znajdzie podobnych sobie. Takich, którzy jednakowo myśleli, ale sami byli zbyt tchórzliwi, by to ogłosić, bo silni są tylko w grupie. Ten mrok jest tak naprawdę nieodłączną częścią świata, istniał przed narodzinami Toma Riddle'a i nie zniknął podczas jego słabości. Ukrył się jedynie, maskował, by pewnego dnia móc powrócić na czele ze swoim przywódcą. "Harry Potter i więzień Azkabanu" to pierwsza część cyklu, która wprowadza nas w świat prawdziwego mroku. Nie są to już incydentalne wydarzenia czy jedna walka, jaką musi stoczyć główny bohater, ale nieodłączna część tego świata. Ten element można nazwać samodzielnym, bo posiada własną, odrębną hierarchię. Na szczycie jest, rzecz jasna, Voldemort, poniżej jego najwierniejsi słudzy, czyli Śmierciożercy, a dopiero na końcu reszta społeczeństwa magicznego. Należy jednak pamiętać, że liczą się tylko czarodzieje czystej krwi, a ci półkrwi są ewentualnie tolerowani. Całą resztę, z mugolami na czele, należy jak najszybciej wytępić. Trochę jak magiczna odmiana rasizmu.
Nie każdy zły czarodziej jest Voldemortem, a tym samym nie każdy potrafi wymknąć się wymiarowi sprawiedliwości, który w świecie magii istnieje na podobnych zasadach, co u nas. Z jednym małym wyjątkiem, strażnikami Azkabanu są Dementorzy. Czy są źli? Trudno stwierdzić, choć nie należą do istot miłych i sympatycznych, a tym samym raczej nie dadzą się lubić. Przynależą do świata mroku i to w nim zazwyczaj przebywają, ale ich pokarm stanowią pozytywne ludzkie uczucia. Dementorzy je wysysają, zostawiając człowieka z najgorszymi myślami i najsmutniejszymi wspomnieniami, aby już nigdy nie mógł być szczęśliwy. Azkaban nie jest najgorszym miejscem na świecie dlatego, że nie da się stamtąd uciec; jest nim, bo człowiek nie ma siły tego zrobić. Komuś się jednak udaje, a tym kimś jest Syriusz Black, który za wszelką cenę chce znaleźć Harry’ego Pottera.
Autorka pokazuje nam ciemną stronę magii, ale jednocześnie ponownie uchyla przed czytelnikami rąbka tajemnicy i razem z głównym bohaterem dowiadujemy się czegoś nowego na temat przeszłości. Tym razem w świecie chłopca pojawia się dwóch przyjaciół jego ojca – wspomniany już Black i Remus John Lupin – nowy i – przy okazji – pierwszy kompetentny nauczyciel Obrony przed Czarną Magią. "Harry Potter i więzień Azkabanu" nadal jest powieścią mającą wciągnąć i bawić czytelnika, a zatem jest też wiele wątków humorystycznych. Warto wspomnieć, że na trzecim roku uczniowie wybierają sobie przedmioty, które można by określić mianem kierunkowych, a zatem nasi bohaterowie trafiają na zajęcia z wróżbiarstwa do najbardziej ekscentrycznej wiedźmy, jaką tylko możecie sobie wyobrazić. Profesor Trelawney, bo o niej mowa, ma pewnego rodzaju słabość do śmierci, a tym samym lubi ją nie tylko przepowiadać, ale też widzieć w przepowiedniach innych ludzi. Starcie tak niepewnej dyscypliny, jaką jest przepowiadanie przyszłości z najbardziej racjonalnym i ścisłym umysłem w magicznym otoczeniu, nie może skończyć się dobrze, a zatem Hermiona wyjątkowo nie będzie pupilkiem nauczycielki. Trelawney nie dostanie jednak na wyłączność określenia "ekscentryczny nauczyciel", gdyż w roli wykładowcy zobaczymy także Hagrida, a on – jak już można się było przekonać – do postaci typowych raczej nie należy.
"Harry Potter" zaczął się jak dobrze napisana, wciągająca bajka, ale począwszy od tej części, wyrasta na utwór dużo bardziej ambitny i skomplikowany. Nadal jest to opowieść przepełniona swoistym ciepłem, pulsująca przyjaźnią i dobrocią, ale odchodzimy od przewidywalności, towarzyszącej nam we wcześniejszych tomach. Nie ma już czarno-białego świata z podziałem na dobrych i złych, tym razem powieść wciąga nas jak bagno w odcienie swojej szarości. Tu nie ma jasnych granic i oczywistych rozwiązań, nie dostajemy też od Rowling odpowiedzi, lecz tylko coraz trudniejsze pytania. Chociaż trzeba przyznać, że umie je ona zadać w sposób bardzo atrakcyjny literacko.
Komentarze
Ode mnie: 9/10 Nie jest to moja ulubiona część, ale na pewno warta przeczytania.
Dodaj komentarz