Hardcore Henry

3 minuty czytania

Z czym kojarzy wam się kino akcji? Z dużą dawką strzelanin, pościgów, walk; z fabułą próbującą szokować odbiorcę zwrotami akcji, ale mającą podrzędne znaczenie? To wszystko znajdziecie, oglądając "Hardcore Henry". Co ciekawe, obejrzycie to oczami bohatera.

Hardcore Henry

Początek nie napawa optymizmem. Krótka retrospekcja z dzieciństwa, po której zostajemy przeniesieni do laboratorium, gdzie młoda kobieta rekonstruuje dorosłe już ciało Henry'ego. I to rekonstruuje dosłownie – dość powiedzieć, że wczepia nowe przedramię, naprawia nogi. Niestety podczas próby wgrania głosu do laboratorium włamuje się wraz z odziałem swych siepaczy niejaki Akan, człowiek obdarzony mocami telekinetycznymi. Krótko mówiąc, na podstawie badań pozwalających przywrócić Henry'ego do życia chce on zbudować swoją armię cyborgów.

Hardcore HenryHardcore Henry

Zarys fabuły nie powala, a i zadanie naszego bohatera nikogo nie zaskoczy – będzie musiał powstrzymać Akana, jednocześnie próbując dowiedzieć się czegoś o swojej przeszłości. Fabuła jest miałka i ratuje ją tylko postać Jimmy'ego, osobnika, który nie wiadomo skąd wziął się w życiu Henry'ego, ale błyskawicznie okazuje się, że chce mu pomóc w krucjacie. W tym wypadku zamysł scenarzysty i reżysera w osobie Ilyi Naishullera również nie robi wrażenia, ale jego rozwinięcie już tak. Ciekawy pomysł, w dodatku nieźle zrealizowany i wykorzystany w historii. Jedynie dialogów żal, bo Henry przez cały film milczy jak zaklęty, toteż kwestie wypowiadane przez inne postacie próbujące napędzać fabułę bywają okropnie sztuczne i wymuszone.

Hardcore Henry

Gra aktorska nie rzuca na kolana – Jimmy daje radę jako pokręcony do reszty sojusznik, ale pozostali radzą sobie zdecydowanie gorzej. Akan niby jest złem wcielonym, ale nie szokuje jakoś szczególnie, będąc tylko kolejnym lekko szalonym przywódcą śniącym o władzy nad światem. Słabo prezentuje się także Haley Bennett, odgrywająca kobietę, która w pierwszych scenach "naprawia" protagonistę. Jej gesty i mimika nie wypadają zbyt przekonująco.

Nie da się ukryć, iż największą zaletą filmu jest świeży pomysł na jego realizację. Eksperyment z przedstawieniem wydarzeń z perspektywy pierwszej osoby można spokojnie uznać za bardzo udany. Szybkie i efektowne walki, ucieczki i pościgi czy nawet fragmenty "skradankowe" robią wrażenie. Lądowanie na spadochronie i towarzyszące mu uczucie zbliżającej się gleby? Kule przeszywające blaszaną stróżówkę, w której kryje się Henry? Atak miotaczem ognia? A może strzelanina w wąskich korytarzach wypełnionego półnagimi niewiastami i okraszonego czerwonym światłem domu publicznego? To zdecydowanie najmocniejszy punkt filmu, z którym współgrają niezłe ujęcia i po prostu świetne udźwiękowienie oraz muzyka.

Hardcore HenryHardcore Henry

Dźwięki broni, których nawiasem mówiąc w filmie mnóstwo, zostały dobrze oddane, ale już utwory przewijające się w tle niekiedy bawią, gdy w sytuacjach zagrożenia życia zabrzmi coś skocznego lub delikatnie usypiającego, albo nadają tempa całej zabawie z tonami arsenału i licznymi przeciwnikami dybiącymi na cybernetyczny żywot protagonisty. Czasem pojawi się ostrzejsze brzmienie, innym razem głośność będzie narastać, a wszystko to koresponduje z wydarzeniami na ekranie. Duże brawa! Bez tak dobrej oprawy audio film byłby znacznie słabszy i nudniejszy.

Hardcore Henry

Niestety, półtorej godziny radosnej rzeźni, scen miejscami brutalnych, a miejscami brutalnie przerysowanych to za dużo i w pewnym momencie można odczuć znużenie, nawet pomimo efekciarskich poczynań Henry'ego. Gdyby nie nakręcająca widza muzyka, przesyt mógłby nastąpić o wiele wcześniej. Gdyby całość zamknąć w około czterdziestu minutach – byłoby super. Tak się jednak nie stało. Całość prezentuje się nieźle, lecz po zobaczeniu kilkunastu scen, wiele kolejnych sprawi wrażenie wtórnych. Finał jest bardzo dobry, choć najważniejszy zwrot akcji jest raczej przewidywalny. Za to walki poprzedzające zakończenie toczą się w nieskończoność i przywołują na myśl "Matrixa", gdzie Neo stawał naprzeciw kilkunastu/kilkudziesięciu (niepotrzebne skreślić) wrogów.

"Hardcore Henry" to film skierowany do fanów szybkiej i bezpardonowej akcji oraz osób ciekawych eksperymentalnych projektów i tym z pewnością przypadnie do gustu. Wydarzenia widziane oczami bohatera są zdecydowanie na plus, ich realizacja okazała się bardzo dobra, a wspierają ją niezłe udźwiękowienie i świetna, napędzająca całość muzyka. Tylko szkoda, że projekcja została rozwleczona ponad miarę, przez co miejscami można się nudzić, pomimo kul świszczących obok uszu cyborga. Dla ciekawskich – powstał również komiks o tytule niepozostawiającym wątpliwości co do pokrewieństwa z omawianym filmem, "Hardcore Akan", stanowiący prequel do kinowej historii.

Hardcore Henry

MultikinoZa seans dziękujemy firmie Multikino.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
6.67 Średnia z 3 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...