Uwaga, uwaga. W zalewie wtórności pojawiła się nieprawdopodobna perełka – serial "Happy!" stworzony na podstawie komiksu.
Poznajcie Nicka Saxa, kiedyś policjanta, a obecnie... Cóż, już po wyglądzie widać, że gość jest za pan brat z narkotykami i alkoholem, a śpi gdzie popadnie. Trudni się zabijaniem, co stanowi diametralną zmianę w porównaniu do dawnej pracy stróża prawa. Jednak Nick zyskuje nowy cel w życiu – zaczyna widzieć animowanego jednorożca rodem z jakiejś bajki à la "My Little Pony". Jednorożec nazywa się Happy i twierdzi, że Nick ma córkę, która została porwana przez psychopatę przebranego za Świętego Mikołaja.
Pierwszy sezon to jazda bez trzymanki, od początku do końca. Twórcy na każdym kroku udowadniają, że tworzą produkcję tylko dla dorosłych, którzy są żądni czegoś nowego w telewizji. Czymś nowym ma być historia składająca się z różnorodnych, pozornie nieprzystających do siebie elementów. W końcu bohaterem jest degenerat, dokonujący krwawej rozwałki w stylu protagonisty "Adrenaliny" lub którejś postaci z filmu Tarantino. Partneruje mu prawiący morały wymyślony przyjaciel jego córki. Po drugiej stronie znajdują się gangsterzy, dziwne istoty oraz walnięci dranie, niecofający się przed niczym i folgujący swoim chorym skłonnościom.
Granice nie istnieją. Ktoś chce komuś uciąć penisa? Tutaj to normalka. I tak dalej, i tak dalej... Nie ma sensu zdradzać każdej, nazwijmy to, niespodzianki. Tych jest co nie miara, dlatego albo akceptujesz tę szaloną, fantastyczną i pełną czarnego humoru konwencję, albo wypadasz. Jeśli jednak ją zaakceptujesz, dostaniesz świetną rozrywkę, produkcję, która niejednokrotnie cię rozbawi i zaskoczy.
"Happy'ego!" trudno zaszufladkować do jednego gatunku. Tu jest trochę dramatu – porywanie dzieci, sytuacja rodzinna Nicka, nieskuteczność policji w obliczu poważnych spraw, kończących się tragicznymi konsekwencjami. Wątek poszukiwań córki ma znamiona ciekawego kryminału, a i nie brakuje elementów fantastyki (choćby jednorożec). Pod czarną komedię, wulgarną i absurdalną, zdecydowanie też to podchodzi. Śmieszenie wypadają m.in. rozmowy Nicka z Happym, który nie spodziewał się po bohaterze takiej bezkompromisowości. Wreszcie to także produkcja spod znaku brutalnej, krwistej akcji, przesadzonej na wzór wspomnianej "Adrenaliny".
Aktorsko jest świetnie. Szaleńcy mają obłęd w oczach, a mimika bohatera jest zabawnie przerysowana. Christopher Meloni, wcielający się w Nicka, najczęściej grał gdzieś na drugim planie i tutaj dopiero mógł się wykazać – z wyśmienitym efektem. W obrazowaniu przemocy twórcy nie mają żadnych zahamowań, dzięki czemu sceny akcji dostarczają dużo satysfakcji. Świat jest raczej posępny, natomiast klimat około gwiazdkowy, ale przefiltrowany przez stylistykę serialu (patrz: wariat przebrany za Świętego Mikołaja). Krótko: oglądajcie, bo naprawdę warto. Z ośmiu odcinków żaden nie rozczarowuje, zaś drugi sezon już został zamówiony.
Komentarze
[Dodano po 3 tygodniach i dobie]
https://gexe.pl/happy/...-na-netfliksie
Netflix ratuje sytuację
Dodaj komentarz