„Wojna Pięciu Królów” zbliża się z każdym dniem, więc możnowładcy kończą właśnie ostatnie przygotowania przed śmiertelnym tańcem. Stawką jest Żelazny Tron i możliwość decydowania o przyszłości tysięcy dusz w całym Westeros, dlatego też przyszedł czas na bardziej zdecydowane działania. Prawda, dobra groźba czy cwana intryga jest skuteczniejsza niż najsilniejszy cios, ale często trzeba odwołać się do mniej finezyjnych metod i wyciągnąć z pochwy ostry miecz. W końcu w tej grze wygrywasz albo giniesz.
Stannis Baratheon jest prawowitym spadkobiercą korony Siedmiu Królestw, jednakowoż szybko musi przełknąć gorzką pigułkę, gdy okazuję się, że niewielu jest zainteresowanych przestrzeganiem prawa zwyczajowego. Stark z północy walczy o autonomię, z kolei Lannisterowie okupują Żelazny Tron za pomocą fałszu i machinacji. Nawet jego młodszy brat Renly wbił mu nóż w plecy i zgłosił swoje roszczenia, mając ogromne poparcie południowych lordów. Nie zapominajmy również o jednym magnacie, który w wojennej anarchii widzi okazję do ukrojenia swojego kawałka tortu i powrotu do starych tradycji. W Westeros panuje tylko jedna zasada – jedynie ten kto ma siłę i poparcie może sprawować rządy.
To się zwyczajnie musi udać, w końcu za serialem stoi stacja HBO i na dodatek „Starcie Królów” jest lepsze od pierwszego tomu sagi. Ech… kochany Święty Mikołaju, pod choinkę chyba poproszę o jakąś maszynę do hibernacji, ponieważ nie wytrzymam do kwietnia.
Komentarze
Odnośnie serialu to dziwi mnie wybór podtytułu, czemu nie tak jak książka? (Stracie królów)
Też się nie mogę doczekać tego sezonu. Pierwszy był świetny, tak jak książki. A ja teraz zaczęłam czytać "Ucztę dla wron"
Dodaj komentarz