Smutno się robi, gdy nasze ulubione serie zbliżają się do końca. Historia Chwata Gnata właśnie dotarła do swojego finału – trzeciego i ostatniego tomu. Choć na wrzesień Egmont ma wydać spin-off pt. "Rose", więc nie musimy jeszcze opuszczać świata Jeffa Smitha.
Bohaterowie stają przed ostateczną konfrontacją z Władcą Szarańczy. Tajemnicze widmowe kręgi opanowują Dolinę, a do tego nadchodzi wojna... Problemów nie brakuje, zaś Kant tradycyjnie nie bacząc na sytuację, stara się wzbogacić nieuczciwymi sposobami.
Już drugi tom można było nazwać mrocznym, ale w trzecim twórca przechodzi samego siebie. Ta zmiana – spokojnie wprowadzana – jest zaskakująca, gdy weźmie się pod uwagę właśnie pierwszą odsłonę – mającą dużo humorystycznych scen i sielski klimat. Jednak gdy spojrzy się na całą trylogię, to widać w tym rozwój akcji. Zło staje się coraz groźniejsze, odkrywane są straszne tajemnice, a wreszcie przychodzi wielkie zwieńczenie niczym w "Powrocie króla". Fabuła serii została dobrze rozplanowana i tylko można się zastanawiać, czy nie dało się bardziej zdynamizować wydarzeń. "Przyjaciele i wrogowie" chwilami trochę się dłużą. Niby wątków jest dużo, a jednak są zastoje albo niespełniony potencjał.
Przykładów na większy mrok nie brakuje. Co prawda pojawiają się zabawne scenki, ale nie jest ich wiele. Niektóre postacie mają przerażający wizerunek wynikający z okaleczenia, a raz bohaterowie zostają mocno pobici. Do tego walka dobra ze złem przynosi ofiary. Robi się naprawdę dramatycznie, mimo że raczej trudno uwierzyć w inne zakończenie niż szczęśliwe. Dużą różnicę stanowi także miejsce akcji – zieleń Doliny zostaje zastąpiona szarym, spowitym popiołem otoczeniem. Jeff Smith gra na emocjach – wywołuje szczególnie smutek, a na końcowych stronach żal rozstaniem z postaciami. Chciałoby się kontynuacji...
...zwłaszcza że do pełnej satysfakcji trochę brakuje. Spektakularne rozwiązanie, które pojawia się tylko w tym tomie, można przeżyć. W końcu "Gnat" w którymś momencie zaczął iść drogą standardowego fantasy, w czym nigdy nie było niczego złego. Inna sprawa to decyzje postaci. Czytałem, że Jeff Smith napisał zakończenie na początku serii. Być może chciał mieć przed sobą cel, do którego by dążył. Jednak nie wiem, czy przez trzymanie się początkowych założeń nie zignorował rozwoju swoich bohaterów. Oni przeszli długą drogę, zawarli nowe znajomości, spędzili dużo czasu w Dolinie. Mi osobiście wydaje się, że powinni postąpić inaczej, a przynajmniej jeden z nich powinien.
"Gnat" kończy się bardzo dobrym albumem. Nie wszystko wyszło idealnie, do poziomu najlepszej – pierwszej – części nie udało się nawiązać, ale kto polubił bohaterów i świat Jeffa Smitha, ten nie oprze się finalnemu tomowi. Twórca zadbał zarówno o szczęśliwe, jak i gorzkie momenty. Nie sposób czegoś mu zarzucić pod względem rysunków – świetnie tworzy ponurą atmosferę i mroczne sceny. Jeśli jeszcze jesteście przed lekturą tej serii, to gorąco zachęcam do sięgnięcia po nią. Całościowo to świetne fantasy z humorem i rosnącym mrokiem, skierowane zarówno do młodszego, jak i starszego czytelnika. Historia zapadająca w pamięć.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz