Giant Days: Bycie miłą nic nie kosztuje

2 minuty czytania

giant days: bycie miłą nic nie kosztuje

"Giant Days" podbiło serca czytelników. Twórcy komiksu zaoferowali obyczajową historię z zabawnymi scenami i ważnymi, życiowymi wątkami. Jak do tej pory, efekt był bardzo dobry. W trzecim tomie zatytułowanym "Bycie miłą nic nie kosztuje" jest nawet świetny.

Nie ma sensu streszczać fabuły, ale krótkie wprowadzenie dla niezorientowanych – seria opowiada o trójce studentek: Susan, Esther i Daisy, przyjaźniących się i mieszkających w akademiku. Ich codzienność to: miłosne problemy, nauka, egzaminy (trudniejsze, jeśli przez cały semestr się nie uczyło), wzajemne wspieranie się, imprezy, a tym razem nawet polityczne intrygi.

Wątek polityczny staje się spoiwem łączącym zeszyty trzeciego tomu. Pokazane są jego przyczyny, przebieg oraz skutki, oczywiście z perspektywy bohaterów "Giant Days" – nie tylko samych dziewczyn, ponieważ znaczące role mają również męskie postacie (żadna nowość, tak jest od początku). Pomysł okazuje się niezwykle trafiony, bo dużo chętniej śledzi się historię, gdy widać w niej zarówno ciąg przyczynowo-skutkowy, jak i wiodącą, rozwijającą się sprawę. A przy tym scenarzysta nie traci z oczu innych tematów.

Dalej więc w przejrzysty, zabawny i co najważniejsze interesujący sposób dostajemy cenne lekcje – o tym, jak pozory mogą mylić, że o związek muszą dbać obie strony, a prawdziwy przyjaciel wyciągnie cię z najgorszych kłopotów. Najlepszym motywem jest prowadzenie nocnego, pozbawionego snu życia. Charakteryzuje się on wyjątkowo lekkim jak na tak poważną kwestię humorem. Sytuacja zostaje sprowadzona wręcz do pewnego rodzaju fantastyki: otoczenie faluje i z uwagi na swój upiorny wygląd zdaje się zupełnie innym – niebezpiecznym – światem, który można odkryć tylko, gdy spełni się odpowiednie warunki.

giant days: bycie miłą nic nie kosztujegiant days: bycie miłą nic nie kosztuje

Na pewno zadowalająco wypada końcowy zeszyt, który stanowi uspokojenie i przyjemny relaks po zawirowaniach uczuciowych oraz politycznych, trochę nawet zaskakujących. W sumie komiks ma bardzo przemyślaną konstrukcję, dającą satysfakcję pomimo cliffhangera na koniec ("pomimo" dla niektórych, bo mi nie przeszkadzał).

Postacie się rozwijają, a problemy, z którymi przychodzi im się mierzyć, wciąż są bardzo przyziemne. Jednak przerysowanie ich w komiczny sposób i ogólna lekkość narracji sprawiają, że "Giant Days" nie czyta się z pełną powagą. Dzięki temu przekaz komiksu dużo lepiej dociera do czytelnika, bo nie czuje się on natarczywie nakłaniany do określonego postępowania. Jak się zastanowić, scenarzysta sugeruje, żeby właśnie uczyć się na błędach, bowiem błędy to część naszego życia. Pochwalić trzeba również ilustratorkę. Max Sarin potrafi tchnąć w bohaterów życie, sprawić, że na sam ich widok można zapałać do nich sympatią, a do tego rozbawić, np. wyolbrzymieniem emocji rysujących się na twarzach. W trzecim tomie "Giant Days" nie straciło więc nic na swojej jakości. "Bycie miłą nic nie kosztuje" to najlepsza odsłona serii. Radość z lektury – gwarantowana.

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
9 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...