Franklyn

4 minuty czytania

franklyn, film

Steampunk to wciąż jedna z mniej dostrzegalnych koncepcji w produkcjach filmowych w porównaniu z innymi podkategoriami science-fiction. Wielce smuci mnie ten fakt, gdyż tego rodzaju świat kusi swoją tajemnicą, mrokiem i wszędobylską techniką. Jako wielbiciel tego gatunku, z dużym entuzjazmem podszedłem do filmu "Franklyn", którego fabuła "flirtowała" ze steampunkowym motywem. Szkoda, że ów romans okazał się krótki i złudny, podobnie jak wyobrażenia jego bohaterów.

Akcja filmu toczy się w dwóch rzeczywistościach – współczesnym Londynie oraz mrocznym Meanwhile City. Owo "chwilowe" miasto rządzone jest przez religijnych fanatyków. Jego głównym prawem jest posiadanie wiary, niezależnie, czy jest to odprawianie modłów do wszelkiego rodzaju bożków, czy kult robienia manicure. Najważniejsze, by mieć w co wierzyć i być dzięki temu bardziej podatnym na kontrolę. Jednak są również ci, którzy sprzeciwiają się takiemu stanowi rzeczy, porzucając wszelką wiarę. Jednym z nich jest Jonathan Preest, próbujący pomścić śmierć dziewczynki złożonej w ofierze jakiemuś wyimaginowanemu bogu. Natomiast Milo to londyńczyk porzucony przez swoją narzeczoną w dniu ślubu, ostatecznie szukający ukojenia w ramionach nierealnej przyjaciółki z dzieciństwa. Zaś Emilia to emocjonalna studentka szkoły plastycznej, która za sprawą artystycznego projektu o samobójstwach i śmierci nęka swoją matkę, winiąc ją za traumy przeszłości.

FranklynFranklyn

Choć na pierwszy rzut oka wydawać się może, że wspomniane postacie nie mają ze sobą wiele wspólnego, to wraz z rozwojem akcji klaruje się wspólny mianownik łączący tych obcych sobie ludzi – trudności z poradzeniem sobie z traumatycznymi przeżyciami z przeszłości. Ze względu na różnorakie czynniki, wszyscy bohaterowie filmu żyją w oderwaniu od otaczającej ich rzeczywistości. Niektórzy w bardziej dosłowny sposób od innych, stąd też obecność "chwilowego" miasta. Ich zachowania są stłumionym krzykiem smutku, jaki w nich pozostał mimo upływu czasu. I na tym zarysie idei filmu kończy się jego głębia. Występujące we "Franklinie" wątki religijnego puryzmu, zranionego serca czy molestowania seksualnego w rodzinie zostały spłycone. Choć wymienione problemy są częściowo prowadzone dość interesująco, to z powodu zbyt dużego rozdrobnienia się reżysera na te trzy aspekty, utracono silne przesłanie. Gdyby skupiono się na każdym z nich osobno, z pewnością byłyby to całkiem dobre trzy niezależne produkcje. Niestety, debiutujący "Franklinem" Gerald McMorrow chciał najwidoczniej olśnić widza swoją koncepcją, jednak w efekcie go "oślepił" liczbą motywów, jednocześnie nie dając wystarczającego zasobu informacji, by umożliwić odbiorcy w pełni zrozumienie położenia postaci i usprawiedliwienie jej poczynań. Wątki pozbawione są szczegółowości i brak w nich emocjonalnego ładunku, który mógłby związać widza na dłużej.

(...) trzeba wyznawać jakąś wiarę. Takie jest prawo. Jonathan Preest

Jeśli chodzi o część typowo steampunkową, to jest całkiem nieźle. Meanwhile City zachwyca swoim mrokiem i ulicami owianymi smogiem. Co więcej, Gerald McMorrow ciekawie podszedł do religijnego charakteru miasta. Wymóg posiadania jakiejkolwiek, choćby najbardziej abstrakcyjnej wiary, jest bardzo interesujący i wart poruszenia także w kolejnych produkcjach. Samo nakreślenie steampunkowej atmosfery przypomina bardzo grę "Dishonored". "Chwilowe" miasto przypomina Dunwall, a panujący w nim fanatyzm i kontrola odpowiada klimatowi gry. Poza tym występuje w nim także wątek skrytobójcy czy porwania dziecka. Niestety, wydaje się, że partia filmu poświęcona alternatywnej rzeczywistości zaginęła gdzieś w tle londyńskich wydarzeń. Reżyser osiągnąłby o wiele lepsze efekty, całkowicie rozdzielając te dwa projekty, gdyż nie zdołał w tak krótkim czasie dobrze przedstawić obu światów.

FranklynFranklynFranklyn

Pod względem estetycznym steampunkowy świat jest bardzo dopracowany, choć udaje się zauważyć kilka niedociągnięć czy irytujących komputerowych efektów. Mimo to charyzmatyczny mrok Meanwhile City przyciąga, a wykorzystane rekwizyty i scenografia cieszą oko. Aż szkoda, że nie poświęcono temu wątkowi więcej uwagi. Jedyne, co razi, to dość schematyczne i mało efektowne sceny walki, które wydają się być robione bez większego zastanowienia i wysiłku. Na szczęście jest ich w filmie niewiele.

W postać Jonathana Preesta wcielił się Ryan Phillippe ("Sztandar chwały", "Miasto gniewu"). Nie da się ukryć, że niski, męski głos aktora pasuje do narracji steampunkowych wydarzeń, to jednak nie zachwyca w postaci poszukującego zemsty mordercy. Zapewne gdyby jego postać ateisty w mieście wiary została znacznie bardziej rozwinięta, Phillippe byłby w stanie wykrzesać z siebie o wiele więcej. Sam Riley ("Control", "Byzantium") otrzymał rolę londyńczyka ze złamanym sercem. Jego bohater posiada potencjał, jako młody mężczyzna, który po traumatycznym uczuciowym zawodzie szuka ukojenia w ramionach wyimaginowanej przyjaciółki z dziecięcych lat. Niestety, gra Rileya po prostu irytuje, a stworzona przez niego postać wydaje się miałka i bez wyrazu. Zdecydowanie najlepiej otrzymany skromny czas filmowy wykorzystała Eva Green ("Marzyciele", "Casino Royal") jako artystyczna dusza o autodestrukcyjnych zapędach. Już nie raz aktorka udowodniła, że przy odpowiedniej uwadze poświęconej jej postaci, potrafi rozwinąć skrzydła i wznieść się całkiem wysoko. Nawet przy tak skąpym i wąskim wątku, jaki zaoferował jej "Franklyn", była zdolna nakreślić ciekawy charakter z dużym potencjałem. Żal jednak, że reżyser nie zapewnił jej wystarczającej uwagi, by mogła pokazać swój kunszt.

FranklynFranklyn

Szkoda, że wciąż brakuje na rynku filmowym bardzo dobrej steampunkowej produkcji, która zapewniłaby widzowi odpowiedni poziom akcji i intelektualnej rozrywki. "Franklyn" posiada potencjał, jednak Gerald McMorrow próbuje pokazać zbyt wiele w zbyt krótkim czasie. Gdyby podzielił swój projekt na kilka filmów, to jestem całkiem pewien, że byłyby to co najmniej porządne produkcje. Niestety, w efekcie otrzymano bardzo średni obraz o ciekawej koncepcji, lecz płytkim wykonaniu.

Ocena Game Exe
5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...