Pierwszy tom przygód Flasha zatytułowany "Cała naprzód" można spokojnie określić jako udany, nawet jeżeli fabuła miewała gorsze momenty. Czy kontynuacja wyzbyła się tej dolegliwości?
Najszybszego człowieka na świecie czeka w niniejszym tomie kilka wyzwań: na dobry początek trafia on do plemienia małpoludów, gdzie spotyka niejakiego Grodda. Następnie ratuje swoją miłość ze szponów narkotykowych baronów, a na koniec mierzy się z przeżywającą kryzys i wewnętrznie skłóconą grupą Łotrów, czyli przestępców pragnących przede wszystkim bogactw. Mają jednak pewien kodeks – narkotyków się nie imają, liczy się łup, ale bez dążenia do niego po trupach. Wzorem pierwszego tomu dostajemy również garść retrospekcji. A wszystko, jak przystało na naszego Sprintera, odbywa się z prędkością błyskawicy.
Scenarzyści Francis Manapul i Brian Buccellato po raz drugi serwują nam dobry komiks, nastawiony przede wszystkim na dużą ilość scen akcji, bijatyk czy pościgów. Początek trudno nazwać przesadnie ciekawym – dość powiedzieć, że pierwsze kilkanaście stron poświęconych małpoludom, to raczej zaprezentowanie postaci Grodda i dosłownie liźnięcie motywu społeczności, której potężny goryl przewodzi. Później wcale nie jest lepiej – odbicie Patty Spivot z rąk złoczyńców nie sprawia wrażenia specjalnie trudnego zadania. Oba opowiadania są zdecydowanie zbyt krótkie, by można ich w pełni zasmakować, bo kończą się zanim w ogóle rozwiną skrzydła. Wszystko zostało w nich pokazane tak skrótowo, że dotarcie do głównego dania albumu nie trwa dłużej niż parę minut.
Szczęśliwie dla odbiorców, to właśnie ostatnia historia zajmuje najwięcej miejsca i traktuje o tytułowej Rebelii Łotrów. Rozgoryczeni licznymi potknięciami Łotrzy buntują się przeciwko swojemu dotychczasowemu przywódcy Leonardowi Snartowi, lepiej znanemu jako Kapitan Chłód. Sam motyw pokłóconych antagonistów został dobrze zobrazowany, podobnie jak upadek ich lidera. Pojawia się pewien problem z przejrzystością śledzonych wydarzeń czy zaznajomieniem z każdą postacią, bo zostały one w większości przypadków zarysowane pobieżnie, a sama akcja potrafi czasem niezgrabnie przeskoczyć do dalszej części. Zabrakło też rozbudowania relacji Flasha i Kapitana, przez co osoby mniej zorientowane w przygodach Sprintera jedynie napoczną kolejny wątek.
Fani skomplikowanych historii mogą spokojnie darować sobie omawiany album, ale już miłośnicy akcji odnajdą tu sporo dla siebie. To nie tylko mordobicie, lecz też odrobina strzelanin, walki przy użyciu supermocy, kruche pakty zawiązane z konieczności i zwroty akcji, choć te ostatnie raczej nikogo nie zaskoczą i nietrudno o stwierdzenie, że dodano je na siłę. Jako że mówimy o komiksie z Flashem w roli głównej, to nie mogło oczywiście zabraknąć rozważań na temat Mocy Prędkości oraz odkrywania oferowanych przez nią możliwości.
Bardzo miłe akcenty czekają nabywców także po ukończeniu przygody z Łotrami. Otóż ostatnia opowieść traktuje o… genezie Flasha. Na tym nie koniec – czytelnicy dostają również porcję scenek, które nabierają szerszego kontekstu, tłumacząc kodeks postępowania i motywacje kierujące Barrym Allenem. Na samiutkim końcu kilka stron poświęcono wstępnym szkicom Francisa Manapula i jest to nie mniej godny uwagi fragment niż pozostała część albumu. Cały komiks można zresztą czytać bez znajomości poprzedniego tomu.
Skoro zeszliśmy do tematu rysunków – te pozostawiają po sobie bardzo dobre wrażenie. Może dziwić decyzja powierzenia ilustracji aż siedmiu grafikom, ale prace każdego z nich trzeba uznać za co najmniej rzetelne. Najprzyjemniejsze dla oka są te, które wyszły spod ręki głównego artysty i zarazem współscenarzysty, Francisa Manapula. Wykonane przez niego kadry są przede wszystkim pełne nastroju, w czym udział mają także lekko rozmyte, pastelowe barwy. Efekt jest wręcz wyśmienity! Pozostali rysownicy wypadają trochę gorzej, ale to tylko ze względu na porównywanie ich wysiłków do fantastycznych prac Manapula, bowiem cały album prezentuje wysoki poziom rysunków.
Drugi tom pod względem fabularnym nie robi większego postępu względem poprzedniego albumu – wciąż dobre fragmenty splatają się z tymi przedstawionymi pokrótce. To przede wszystkim dynamiczna opowieść, w której widowiskowość jest najważniejsza. A że mamy również porcję bardzo dobrych ilustracji, to fani Flasha nie powinni narzekać. Inni mogą zaś się dwa razy zastanowić przed zakupem.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz