Faza szósta: Światło

3 minuty czytania

okładka, faza szósta: światło

Jako że wszystko ma swój koniec, musiał kiedyś nadejść dzień, w którym zostanie wydana ostatnia część serii "GONE", opowiadającej historię o dzieciakach zamkniętych w ETAP-ie. Nastąpiło to w czerwcu bieżącego roku, kiedy na półkach sklepów i księgarń pojawiła się "Faza szósta: Światło", która wieńczy cykl autorstwa Michaela Granta. Czy autor wspiął się na wyżyny swych umiejętności i zakończył dzieło tak, by zadowoliło nawet najbardziej wybrednego czytelnika?

Opowieść rozpoczyna się niedługo po historycznym w krótkich dziejach ETAP-u wydarzeniu – bariera stała się przezroczysta, a panującą wewnątrz ciemność zastąpiło światło. Dla dzieciaków, które od ponad roku dzielnie stawiały czoła wszelkim problemom i przeżyły wielki głód, śmiertelną zarazę oraz lokalne starcia o władzę, widok bliskich i świata "na zewnątrz" jest czymś niesamowitym. Wreszcie mogą patrzeć na coś, czego zostały drastycznie pozbawione i o czym dawno zapomniały. Co tam członkowie rodziny! Czyste ubrania, kawa, pączki, telewizor... tyle rzeczy, za które dziś byłyby w stanie zabić. Dosłownie. W tym amoku młodzież nie jest w stanie spostrzec, że przezroczysta bariera wprowadziła ją na drogę prowadzącą do zagłady. Zdecydowana większość porzuciła pracę i cały czas spędza przy barierze, myśląc, że zaraz nastąpi koniec. Trwająca dotąd w miarę spójnie społeczność pękła niczym wazon zrzucony ze stołu. Bariera jednak nie znika, a Ciemność nie powiedziała ostatniego słowa. ETAP ogarnia chaos, któremu mogą przeciwstawić się tylko nieliczni. Czy Sam, Astrid i Edilio zdołają nie tylko zagonić dzieciaki do pracy, by odbudować choć namiastkę normalnie funkcjonującego społeczeństwa, ale i ostatecznie pokonać gaiaphage?

Nie trzeba było długo czekać, by akcja się rozkręciła, bo już od pierwszych stron czuć w powietrzu to specyficzne napięcie, zwiastujące koniec. Z każdą przeczytaną stroną ma się świadomość, że jest się coraz bliżej wydarzeń, na które każdy miłośnik serii "GONE" czeka od dawna. Tu nie ma miejsca na nudne dialogi czy niczemu niesłużące opisy, gdyż akcja pędzi niczym oszalałe zwierzę, nie dając nam chwili oddechu. Jeśli ktoś zdoła wygospodarować odpowiednią ilość czasu, z pewnością będzie w stanie przeczytać tę książkę za jednym razem. Nie tylko frapująca fabuła stanowi zaletę, bowiem niesłychaną wartość literacką ma fakt, że w "Fazie szóstej: Światło" występuje tak wielu bohaterów – z zapartym tchem śledzi się poczynania Sama, Astrid, Caine'a, Drake'a, Diany, Quinna, Edilia, Lany czy Dekki. Spokojnie mógłbym wymieniać ich dalej. Pewnie każdy czytelnik niektórym z nich kibicuje, a innych najchętniej widziałby martwych. Pozwala to nie tylko solidaryzować się z wybranymi postaciami, ale również umożliwia autorowi odpowiednio dawkować rozgrywające się wydarzenia. Co chwilę spoglądamy na ETAP oczyma innego bohatera i non stop przeskakujemy z miejsca na miejsce, przez co trudno ulec znużeniu.

Seria "GONE" to nie tylko bogactwo występujących postaci. Koniecznie muszę pochwalić pisarza za to, że nie ma najmniejszego problemu z ich uśmiercaniem. Nikt nie może być pewien, że jego ulubiony bohater dotrwa do końca opowieści, a świadomość tego tylko zwiększa emocje. To nie bajka, w której zawsze wszystko dobrze się kończy, to ETAP. Ten ograniczony kopułą o średnicy 30 kilometrów teren, który na czas sześciu tomów stał się światem Sama, Astrid i reszty również zasługuje na uwagę, gdyż nie obowiązują w nim żadne prawa. Stało się tam wszystko, co mogło się stać, a bohaterowie są obdarci z jakiegokolwiek człowieczeństwa i wewnętrznego poczucia etyki. Fantastycznie jest czytać książkę, w której nie obowiązują żadne reguły i poruszane są wszelkie kwestie, a kanibalizm, miłość homoseksualna czy mordowanie bliźnich nikomu nie jest obce. Słowo daję, dobra odskocznia od rzeczywistości.

Opowieść została podzielona na 32 rozdziały, podsumowanie i 4 części nazwane "co było potem", a w sumie spisana na 375 stronach. Patrząc na poprzedniczki, nie jest to zbyt pokaźny wynik i nie ukrywam, że chciałoby się więcej, niemniej jednak uwzględniając fakt, że wszystkie wydarzenia zmierzały ku końcowi, trudno winić autora, że tego na siłę nie wydłużał. W trakcie lektury Grant starannie i cierpliwie przypominał w kilku słowach historię każdego z występujących bohaterów. Mimo to stanowczo twierdzę, że pozycja ta nadaje się jedynie dla tych, którzy przeczytali poprzednie części. Książka jako produkt prezentuje się w rękach na tyle pozytywnie, że nawet kilka literówek, które mi nie umknęły, nie wpływa na ostateczny jej wizerunek.

Bardzo się cieszę, że Michael Grant zdołał tą pozycją przeskoczyć poprzeczkę, którą sam sobie zawiesił. "Faza szósta: Światło" nie tylko gwarantuje nam wartką akcję i budzącą całą gamę sprzecznych uczuć fabułę, ale też stanowi tom, który godnie kończy tę serię. Praktycznie do ostatnich stron można zastanawiać się, jak będzie wyglądać koniec i kto ostatecznie wyjdzie z niego cało. Nie pozostaje mi nic innego, jak z lekkim sercem polecić tę książkę.

To koniec, opuszczam ETAP.

Dziękujemy wydawnictwu Jaguar za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
9.25 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...