Jeśliby się dobrze zastanowić, to szybko można dojść do wniosku, że seria pt. "GONE", autorstwa Michaela Granta, jest swoistym pstryczkiem w dziecięce ucho, jasno mówiącym: "Widzicie, co wy byście bez nas, dorosłych, zrobili?" Wszystko dlatego, że autor od samego początku cyklu opowiada nam historię dzieciaków pozostawionych na łaskę losu w stosunkowo niewielkim świecie, nazywanym przez nich ETAP, który jest kawałkiem amerykańskiej Kalifornii, otoczonym wykonaną z nikomu nieznanego materiału Barierą. Poza eksponowaniem faktu, że dorośli przepadli bez śladu, należy też wspomnieć o naprawdę wielu przedziwnych wydarzeniach, które do dziś nie zostały wytłumaczone. I tak nikt już nie dziwi się na widok latających węży, dzieciaków, które potrafią strzelać ogniem czy biegać z prędkością wiatru, a najmniejszego wrażenia nie robią nawet gadające kojoty. Cóż, żyć – nie umierać. W kwietniu tego roku światło dziennie ujrzała książka pt. "GONE: Faza czwarta: Plaga", będąca, jak nie trudno się domyślić, czwartą częścią owego cyklu. Co tym razem przygotował dla wiernych fanów autor? Zobaczmy.
Tragiczna sytuacja dzieciaków przebywających za Barierą, o ile to w ogóle możliwe, patrząc na ich sytuację, z każdym dniem robi się coraz gorsza. Szybko kończą się zapasy nieocenionej wody, toteż nie tylko trzeba ją oszczędzać w trakcie wszystkich możliwych sytuacji, ale również dobrze zastanowić się, skąd wziąć kolejne galony. To nie jedyny problem, bowiem wśród młodych szaleje grypa tak zmodyfikowana, że nawet Lana, szczycąca się sporą sławą Uzdrowicielka, nie jest w stanie swą nadprzyrodzoną mocą pomóc chorym i zwalczyć wirusa. To wciąż nie koniec. Jak na ETAP przystało, z ciałami niektórych mieszkańców tego przedziwnego świata dzieje się coś niesamowitego oraz tak okropnego, że same błagają o zakończenie tych tortur, nawet tym jedynym możliwym sposobem... W dodatku, owe coś szybko się rozprzestrzenia i zaraża kolejnych nieszczęśników, niechybnie skazując ich na męczeńską śmierć. Zdezorientowana Rada postanawia ogłosić kwarantannę w całym mieście, bo w tak zwanym szpitalu brak już wolnych miejsc. Wisienką na tym obfitym torcie problemów i utrapień jest Drake – tak, ten szalony morderca, więziony w Perdido Beach i pilnowany dotąd przez Orca. Chłopiec-potwór wykorzystał swą okazję: uciekł z więzienia, by siać strach i zgrozę, mścić się i mordować. Choć to wszystko brzmi strasznie, należy jeszcze wspomnieć o pojedynku rozgrywającym się w głowie istoty lekceważonej przez praktycznie wszystkich dzieciaków – w głowie małego Pete'a. Wierzcie mi, jego rozstrzygnięcie zadecyduje o losach całego ETAP'u.
Przede wszystkim należy pochwalić autora za dobrze przemyślaną, spójną i odznaczającą się sporymi właściwościami wciągającymi po uszy fabułą. Nie dość, że pomysł sam w sobie jest w stu procentach trafiony, to zaplanowane przez Amerykanina wydarzenia rozgrywają się na wielu płaszczyznach jednocześnie. Co rusz spoglądamy na tę historię oczyma innego bohatera, co chwilę zmieniamy miejsce i widzimy wszystko z innej perspektywy. Taki zabieg spowodował nie tylko, że ciągle coś się dzieje, stale musimy zastanawiać się i gromadzić informacje, ale również znacząco wpłynął na szybkość wydarzeń, które wręcz zalewają czytelnika. W tym tomie "GONE" autor również postanowił nieco zepchnąć Sama z głównego planu, oczywiście w taki sposób, że nie możemy mu niczego zarzucić, co umożliwiło dokładne ukazanie reszty barwnych postaci. Cała akcja nie obraca się wokół jednego bohatera, bowiem zastępują go wszystkie dzieciaki w ETAP'ie. Każde z nich dorzuca swoistą cegiełkę do wiru wydarzeń. Wszyscy odgrywają kluczową rolę.
Nie ulega wątpliwości, że, chcąc dobrze bawić się w trakcie czytania "Plagi", należy znać poprzednie tomy, bowiem autor stale wraca do wcześniejszych wydarzeń i nierzadko nawiązuje do historii danych postaci. Dużym plusem, mym skromnym zdaniem, jest brak strachu Amerykanina przed uśmiercaniem niektórych dzieciaków, gdyż z racji tego niczego nie możemy być pewni, jak ma to miejsce w przypadku książek, w których zawsze wszystko dobrze się kończy. Tu nieobce zatem będą drastyczne i krwawe sceny, ale również niejeden wątek oparty na seksie. By nie przesadzić, Michael Grant nie dorzucił do tego literackiego kotła kilku przypraw w postaci przekleństw. I dobrze, w końcu jakby brzmiały w ustach jedenasto- czy dwunastolatków? Bardzo pozytywne wrażenie pozostawia po sobie zakończenie książki, które dobitnie wskazuje, że ta historia jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczy, a jednocześnie zmusza do niecierpliwego wyczekiwania na kolejny tom. Zapowiada się bardzo gorrrąco!
Jak książka się prezentuje w rękach? Spisaną na 424 stronach historię oprawiono w solidną okładkę, pokrytą nawiązującą do wcześniejszych tomów grafiką. Przyznam się szczerze, że nigdy nie potrafię rozgryźć min przedstawionych tam bohaterów. O czym oni myślą? Czego chcą? Czekam na wasze propozycje, mnie pomysłu brakuje. Zarówno jakość papieru, jak i użyty font, nie pozostawiają nic do życzenia. By nie było tak miło, udało mi się wytropić bardzo nielicznie literówki, choć nie wpływają one w żaden sposób na ostateczną ocenę. Z drugiej strony, ich obecność może świadczyć, że ludzie w Wydawnictwie Jaguar starają się jak najprędzej naszykować dla nas kolejne części, by nasycić nasze literackie apetyty. Generalnie, dobra robota!
Kiedy skończyłem czytać tę lekturę, od razu wiedziałem, że "Faza czwarta: Plaga" podobała mi się najbardziej ze wszystkich dotychczasowych części książek z serii "GONE". Jeśli Michael Grant zamierza zachować taką tendencje i z każdym następnym serwować coraz lepsze tomy, będę doprawdy uszczęśliwiony. Śmiało można stwierdzić, że autor wywiązał się z pokładanego w nim zadania, bowiem dostaliśmy opowieść przedstawiającą świetną przygodę, bardzo dobrze ukazane, znane nam postacie, kosz pełen niespodzianek i nagłych zwrotów akcji, wiele emocji i niemniej lęku w trakcie poczynań Biczorękiego. Tym samym nie pozostaje mi nic innego, jak wyczekiwać kolejnego tomu, a tę część szczerze polecić!
Dziękujemy wydawnictwu Jaguar za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Zapraszam na to forum, dopiero się rozwijamy
Dodaj komentarz