Dym i lustra. Opowiadania i złudzenia

5 minut czytania

dym i lustra

O twórczości Neila Gaimana, człowieka posądzanego o bycie jednym z najbardziej utalentowanych współczesnych pisarzy fantasy, niestety niewiele mogę powiedzieć. Nie jestem zatwardziałym fanem jego twórczości, podszedłem więc do "Dymu i luster", jego zbioru opowiadań, bez żadnych uprzedzeń, nie do końca wiedząc, czego się spodziewać. Przed tą lekturą Gaimana znałem głównie jako całkiem pomysłowego scenarzystę – jest on chociażby autorem dwóch zakręconych i pozytywnie wyróżniających się odcinków kultowego serialu "Doctor Who". Obiło mi się też o uszy, jakim to genialnym tworem jest jego seria komiksowa "Sandman", wydawana przez DC Comics. Prócz tego Gaiman dał się poznać światu jako powieściopisarz. Można by tu wymienić takie jego pozycje jak "Nigdziebądź", "Koralina", "Amerykańscy bogowie" czy napisany w duecie z samym Terrym Pratchettem "Dobry omen".

"Dym i lustra" to, jak już wspomniałem, zbiór opowiadań, w którym znajdziemy dłuższe formy wypowiedzi, jak i opowiastki mieszczące się zaledwie na paru stronach (lub też w jednym wypadku na jednej). Dla urozmaicenia już i tak zróżnicowanej zawartości Gaiman raczy nas tutaj też swoim talentem do poezji, co trzeba przyznać całkiem nieźle mu wychodzi. Mamy więc w "Dymie i lustrach" ponad trzydzieści opowieści. Pośród nich parę opowiadań wierszowanych (na przykład "Bay Wolf") czy też sestynę ("Wampirza sestyna"). Nie wiecie, czym jest sestyna? Nie bójcie się, autor jest na tyle łaskawy, żeby we wstępie wyjaśnić nam znaczenie tego tajemniczego terminu. Oczywiście jak to bywa w przypadku wszystkich antologii, zawarte w niej opowieści są różne – niektóre zachwycają oryginalnością, skutecznie budowaną grozą lub też humorem, podczas gdy inne ostatecznie zawodzą i nudzą. Ośmielę się jednak stwierdzić, że zdecydowana większość wciąga i wybija się ponad przeciętną.

Cóż więc w tym "Dymie i lustrach" znajdziemy? Ano na przykład humorystyczny pastisz twórczości mistrza grozy H.P. Lovecrafta ("Kufelek Starego Shoggotha"), historię detektywistyczną, w której aktorami są anioły, a miejscem akcji Niebo, jeszcze przed stworzeniem świata ("Morderstwa i tajemnice"), bądź historię pewnego faceta nieszczęśliwie zakochanego w dziewczynie, którą znalazł kiedyś w rozkładówce "Penthouse’a" ("Szukając dziewczyny").

dym i lustra

Różnorodność, jak widać, dosyć spora. Mnie osobiście w twórczości Gaimana najbardziej urzekła jego umiejętność wplatania do z pozoru "zwyczajnych" opowieści wątków fantastycznych. Objawienie się wampirów, trolli czy świętych rycerzy nie stanowi jednak celu samego w sobie – służą raczej jako sposób na omówienie pewnych problemów ludzkich w dość niecodzienny, ciekawy, wciągający sposób. Tym sposobem poprzez nawiązanie do legendy o Świętym Graalu w "Rycerskości" zaczniemy się zastanawiać nad tym, czy faktycznie zwykłe, monotonne, codzienne, szare życie starszej pani (a także każdego z nas) w rzeczywistości jest gorsze od fantastycznego żywota pełnego przygód, niebezpieczeństw, potworów, rycerzy, złotych kielichów i innych magicznych artefaktów. Krótkie, z pozoru proste w odbiorze opowiadania Neila Gaimana, czasem zyskują dodatkowe znaczenia, jeśli oczywiście zadamy sobie trud, by przez chwilę się nad nimi zastanowić.

Autor oprócz tworzenia wciągającej fabuły ma też talent do tworzenia interesujących postaci, w większości przypadków w mniejszym lub większym stopniu wzorowanych na nim samym (nie pamiętam już w ilu opowiadaniach głównym bohaterem był bliżej nieokreślony pisarz, oczywiście Anglik). W dalszych z kolei historiach tworzy niebanalne postacie, ze szczególnym wyróżnieniem wilkołaka Lawrence’a Talbota ("Tylko kolejny koniec świata, nic więcej" i "Bay Wolf"). Gdzie indziej z kolei narratorem jest mała dziewczynka ("O tym jak pojechaliśmy zobaczyć koniec świata, autorstwa Dawnie Morningside, lat 11 i ¼") albo wiedźma w alternatywnej wersji znanej bajki o Królewnie Śnieżce, w której Śnieżka zamiast ofiarą podłej macochy okazuje się być potworem, strzygą czy innym upiorem żywiącym się krwią swojego ojca ("Szkło, śnieg i jabłka").

Kolejnym jego wielkim atutem jest zdolność do budowania grozy i poczucia zagrożenia. Podczas lektury będziemy odczuwać niepokój, nawet wtedy, kiedy z pozoru nic strasznego się nie dzieje. Niektóre z opowiadań naprawdę potrafią zmrozić krew w żyłach, tak jak w krótkim, mieszczącym się na dwóch stronach "Dzieciznie", kreślącym ponurą wizję przyszłości gatunku ludzkiego.

dym i lustra

Cenię w nim też to, że daleki jest od podawania absolutnie wszystkiego na tacy swojemu czytelnikowi. Niejednokrotnie zamiast napisać coś wprost, rzuca jedynie aluzje na temat tego, co się naprawdę dzieje. W przypadku historii detektywistycznej uważni czytelnicy od razu znajdą poukrywane tropy, chociaż nie będą one nam zaserwowane wprost (jak w porządnym kryminale).

Odniosłem również nieodparte wrażenie, że w swoich dziełach autor przemyca też różnorakie informacje na temat własnej osoby, swoich poglądów i doświadczeń. Oczywiście szaleństwem byłoby całkowicie ufać pisarzowi w jego bajaniach, zwłaszcza pisarzowi fantasy. Wyłania się jednak stąd zarys niezwykle interesującej osobowości, która sporo w życiu przeszła. W jednej z opowieści ("Fakty w sprawie zniknięcia panny Finch"), podczas gdy jeden z pobocznych bohaterów stara się nieudolnie zaśpiewać "Welcome To My Nightmare", dowiadujemy się, że narrator (a więc i sam Gaiman) jest dobrym kumplem samego Alice’a Coopera, autora wyżej wspomnianej piosenki.

W innej historii ("Jedno życie, urządzone w stylu wczesnego Moorcocka"), poznajemy dziecięce fantazje i aspiracje młodego chłopca, jego fascynację twórczością Micheala Moorcocka, naukę w anglikańskiej szkole i powoli kiełkujące w nim chęci, by samemu zostać pisarzem. Niezwykle wciągające są również "Złote rybki i inne historie", gdzie główny bohater, pisarz, udaje się do Hollywood, aby nakręcić film oparty na swojej książce o Charlesie Mansonie. Gaiman zapewne chciał w tym opowiadaniu podzielić się własną frustracją i problemami, z którymi musiał sobie radzić w kontaktach z ignorantami z Fabryki Snów, koniecznie chcącymi zekranizować jego dzieła, a niemającymi nawet najmniejszego pojęcia o zawartości książki. Poza tym tylko w tym opowiadaniu możemy się dowiedzieć, w jaki sposób "naprawdę" zmarł John Belushi i kto mu towarzyszył w ostatnich chwilach życia. A w każdym razie poznać parę interesujących hipotez dotyczących tego aktora.

Wątków quasi-biograficznych jest pewnie więcej, o niektórych Gaiman sam wspomina na początku książki, gdzie w paru zdaniach tłumaczy genezę powstania każdego z opowiadań. Dzięki temu prostemu zabiegowi każdy czytelnik, nawet ktoś kompletnie niezaznajomiony z życiorysem autora (patrz: niżej podpisany) może zrozumieć sens jego twórczości, dla kogo napisał dany tekst, kiedy, co stanowiło jego inspirację, ile jest w nich prawdy, które on sam darzy ciepłym uczuciem i tak dalej. Wstęp do zbioru warto przeczytać, bo pisarz, kierując się zasadą, że "przecież i tak nikt nie czyta wstępów", postanowił zachęcić do tego heroicznego przedsięwzięcia czytelników, jedno z opowiadań ukrywając właśnie w tym miejscu.

dym i lustra

Po lekturze "Dymu i luster" byłem niezmiernie pozytywnie zaskoczony płodnością artystyczną Neila Gaimana, jego pomysłowością, a także niezwykle wciągającą, prostą w odbiorze prozą (w niektórych wypadkach nawet poezją). Utwierdziłem się w przekonaniu, że faktycznie autor ten może się pochwalić niezwykłym talentem i zamierzam zapoznać się dokładniej z jego powieściami. Dlatego również zdecydowanie polecam tę pozycję każdemu fanowi fantastyki, horroru albo po prostu dobrej literatury. Niezależnie od tego czy, podobnie jak ja, o Gaimanie wiecie niewiele, czy może jesteście jego zatwardziałymi fanami kolekcjonującymi wszystko, co ów Brytyjczyk napisał – w "Dymie i lustrach" znajdziecie wystarczająco dużo przygód, by zadowolić wasz apetyt. Nie wszystkie opowiadania wciągają, niektóre są zbyt krótkie, aby zdążyć z nich w ogóle cokolwiek zapamiętać, uważam jednak, że zdecydowana większość z nich warta jest poznania.

Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
7.5 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...