Gdy dowiedziałem się, że w domu czeka na mnie paczka z ostatnią częścią "Drogi Szamana", pojawiła się u mnie mieszanka uczuć. Jako że od końcówki piątki moim zdaniem seria trochę podupadła, nadzieja na poprawę krzyżowała się z pewną rezygnacją. Towarzyszyło temu też zwyczajne zdziwienie, bo biorąc pod uwagę wynikłe z sytuacji politycznej zawieszenie wydania tej książki, nie spodziewałem się jej ujrzeć jeszcze przez pewien czas. No ale jak już jest, to można mieć trochę rozrywki i wypełnić zobowiązania, co? Tak więc pora wziąć się za omówienie "Na tropie stwórcy" Wasilija Machanienko.
Można by pomyśleć, że to już koniec wielkich przygód. Niecny spisek rozbity, Pan Ciemności pokonany. Machanowi zostało już tylko żyć długo i szczęśliwie, rządząc klanem i robiąc nowe przedmioty, co? No oczywiście, że nie! Nie ma takiej opcji, by Barliona mogła przestać zaskakiwać! Grobowiec Stwórcy to łakomy kąsek, także dla graczy z innych części świata. Do tego korporacja postanowiła wskrzesić Gieranikę i jego mrocznego smoka, a kolejne podejrzane wydarzenia sprawiają też, że Szaman otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Co w takim razie pozostaje naszemu bohaterowi? Udanie się własną ścieżką, Ścieżką Szamana. Drogą, na której wywoła śmiech, przerażenie, zdumienie i opad szczęki u każdego, na kogo natrafi. I niech jego wrogowie drżą!
Jak należało oczekiwać, chronologicznie mamy spójną całość z resztą serii. Po finale poprzedniej części doszło do krótkiej przerwy, aby świat Barliony mógł zaprowadzić potrzebne zmiany w związku z ostatnimi wydarzeniami i tyle. Oczywiście tyle rzeczy miało miejsce, iż doszło do sporych przetasowań, mimo że w świecie gry część zajść cofnięto. Do tego dochodzi wywołana nimi wzmożona aktywność graczy z innych kontynentów świata gry, co też musi wpłynąć na teatr działań naszego bohatera.
Co do protagonisty i jego ferajny, to pod kątem nowych postaci nie ma aż tylu zmian. Oczywiście pojawiają się dotychczas niepoznani gracze, pełniący mniej lub bardziej istotne role w kolejnych zadaniach, lecz nie mają oni aż takiego wpływu na cały świat, jaki mieli i mają herosi, których poznaliśmy dotychczas. Co do starej gwardii, to kilka postaci ze zrozumiałych przyczyn zniknęło, a inne uległy znacznym przeobrażeniom. Dzięki temu można liczyć na zapewnienie tego, co przykuło naszą uwagę dotychczas do serii, jednocześnie zachowując dużą swobodę manewru.
W zakresie głębszego znaczenia fabuły widać pewne zmiany. Wielki spisek ze świata rzeczywistości został zniszczony, jednak bynajmniej nie oznacza to, iż panuje tam spokój. Do tego przeplatanie się obu światów naprawdę stwarza okoliczności idealne do sytuacji, które wywołają u nas spore zdumienie, opad szczęki lub niekontrolowany śmiech. Jest to dokładnie to, czego nauczyłem się spodziewać po tej serii i jestem zadowolony, że te oczekiwania zostały spełnione.
Cykl ten miał swoje wzloty i upadki, wywołując u mnie rozmaite emocje. Poprzednia część okazała się dla mnie pewnym rozczarowaniem, jednak nadal dała mi dość satysfakcji, bym chętnie wziął się za finał tej opowieści. I szczerze stwierdzam, że jestem zadowolony z lektury. Pod tym kątem na pewno polecam, jednak czuję się zobowiązany do pewnego ostrzeżenia. Książka otrzymała w internecie sporo krytyki pod kątem jakości przekładu oraz korekty tekstu i nie są to oskarżenia bezpodstawne. Błędów trochę jest, widać też pewien brak spójności z translacjami poprzedniczek. Jeśli jednak komuś to nie przeszkadza, stanowczo zachęcam.
Dziękujemy wydawnictwu Insignis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz