Dom Łańcuchów

3 minuty czytania

Steven Erikson posiada niezwykle płodny umysł, czego efektem jest pokaźna, dziesięciotomowa saga "Malazańskiej Księgi Poległych". Tworzenie tak rozwiniętej historii wiąże się z wieloma zagrożeniami. Najważniejsze to rozpalanie ciągłej ciekawości u czytelnika, by każda kolejna książka zaskakiwała zwrotami akcji oraz rozwojem sytuacji. Trudno jednak utrzymać równomierny poziom poszczególnych pozycji. Autor osiągnął niemal szczytową formę "Wspomnieniem Lodu", które zawierało wszystko, co stanowi o wspaniałej i trzymającej w napięciu historii. Tym samym sam wysoko ustawił sobie poprzeczkę, którą niełatwo przeskoczyć. Niestety, "Dom Łańcuchów" nie przebił poprzednich tomów, oferując znacznie mniej ciekawych zdarzeń oraz fabularnych kąsków.

dom łańcuchów, karsa orlong, psy
Karsa Orlong po walce z ogarami,
autorstwa slaine69

Jak to miało miejsce przy poprzednich częściach sagi, "Dom Łańcuchów" został podzielony jakby na dwie oddzielne partie. Pierwsza tyczy się młodego, ambitnego i nieco zadufanego Karsy Orolonga. Pobłogosławiony przez bóstwa młodzieniec wyrusza wraz z dwójką współplemieńców na wyprawę wojenną, by okryć chwałą siebie, a także klan Teblora. Dokonana przez nich rzeź na pobliskich terenach zostaje okupiona śmiercią jego towarzyszy oraz trafieniem do niewoli. Kolejne wydarzenia powoli zbliżają się do momentu, w których pojawił się on w "Bramach Domu Umarłych". Druga część zaś opisuje przybycie Przybocznej Tavore do Siedmiu Miast w celu zduszenia powstania – Tornada Apokalipsy, przewodzonego przez jej siostrę, Felisin, która dzięki zajrzeniu do Księgi Dryjny stała się Sha'ik Odrodzoną. Niestety, jej boska opiekunka została wchłonięta przez Dom Łańcuchów z talii smoków.

Fabuła rozkręca się bardzo powoli, wpierw skupiając się na przygodach Karsy, przypominającego nieco bezrozumnego barbarzyńcę, który nie zastanawia się zanadto nad celem swojej wędrówki, ograniczając się do krwawej rzezi kolejnych napotkanych oponentów. Choć przyjemnie czyta się o wpadaniu przez niego w tarapaty, to nie jest jednak to proza na miarę możliwości Eriksona. Mimo że wojownik stopniowo przechodzi wewnętrzną przemianę oraz staje się bardziej wyciszony, a także mniej butny, to spodziewałem się czegoś bardziej ambitnego i kompleksowego.

Po tej dość długiej, bo zajmującej ćwierć książki, retrospekcji autor powraca do głównego wątku sagi. Ponownie ukazuje się tutaj skłonność Eriksona do częstego przeskakiwania z jednej historii do drugiej, co wciąż może wprowadzać zamęt wśród jeszcze nieprzyzwyczajonych do tego czytelników. Wydarzenia poboczne są ciekawe, jednak występujące w nich postacie znacznie odbiegają jakością od wcześniej poznanych charakterów. Nie są one tak interesujące ani złożone, jak te z "Ogrodów Księżyca" czy "Bram Domu Umarłych", niemniej jednak nie można zarzucić pisarzowi jakichś karygodnych niedopatrzeń w ich kreacji. Po prostu są mniej wyraziste i nie wzbudzają ogromnej sympatii, będąc raczej tylko dodatkiem do rozgrywających się wydarzeń.

dom łańcuchów, kalam mekhar
Kalam Mekhar, skrytobójca,
autorstwa KingOfExplodia

Steven Erikson udowodnił już w poprzednich tomach, że zręcznie opisuje wszelkie sceny batalistyczne i potyczki, tworząc napięcie oczekiwania rozwiązania starcia, które niekiedy trudno z góry ocenić, szczególnie że w dużej mierze bazują na ponadnaturalnych mocach. I tym razem tom kończy się ogromną bitwą, która niestety nie zadowala, wysuwając na pierwszy plan czynnik losowy oraz siły magiczne, pomijając zdroworozsądkową taktykę. Rozumiem, że jest to fantasy, ale większa doza realizmu z pewnością nie zaszkodziłaby, a wręcz nieco sprowadziła na ziemię niektóre wydumane zdarzenia.

Kreowanie uniwersum "Malazańskiej Księgi Poległych" również stanowi atut pisarza. Z każdym kolejnym tomem dzieje świata przedstawionego sagi są szerzej opisywane, dając odpowiedzi na liczne pytania, które nasuwały się w trakcie czytania. Nie zapobiegło to także sformułowaniu kolejnych pytań, na które zapewne poznamy odpowiedzi w następnych książkach. Każdy wprowadzony wątek pozornie skupia się na wybranej postaci, a w rzeczywistości jest zaczątkiem szerszej historii, która nakreśla coraz wyraźniej sytuację całego uniwersum.

"Dom Łańcuchów" jest znacznie słabszą pozycją cyklu, jednak w porównaniu z ogółem tytułów fantasy wyróżnia się swoją jakością. W pewnym momencie Steven Erikson może nieco zatracił się w swojej twórczości, nie zdobywając się na przebicie świetnej fabuły, jaką dostarczyło "Wspomnienie Lodu". Mimo to pozostaje nadzieja, że po spadku formy autora nastąpi nagły wzlot i kolejny tom zaoferuje zapierającą dech przygodę, która ponownie zachwyci oddanych fanów sagi.

Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
6.5
Ocena użytkowników
8.7 Średnia z 5 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...