"A oto gwiazda, na którą wszyscy czekali! Ktoś, kogo nikomu nie trzeba przedstawiać! Przed państwem..." – w ten oto sposób mógłbym jednocześnie rozpocząć i zakończyć tę recenzję. Cóż nowego, odkrywczego bądź konstruktywnego można jeszcze powiedzieć o tym tytule po trzynastu latach od jego premiery? Zbyt wiele nagród, zbyt wiele zasług, zbyt wiele zer w liczbie określającej ilość jego fanów... A jednak raz jeszcze cofnijmy się w czasie. Odłóżmy na półkę zdobyte przed chwilą z niemałym trudem "Quake" i "Duke Nukem 3D", pozostawmy na moment Larę Croft w przepastnych otchłaniach jaskini i rozpocznijmy zabawę z czymś, co – jak pisali ludzie z "Secret Service" – ma wprowadzić nas w nowy wymiar grozy.
Tym, co przerazi nas na samym początku, będzie wspaniała jakość filmu poprzedzającego otwarcie menu. Jeszcze nie wiemy, że wszystkie kolejne produkcje Blizzarda będą zachwycać nas grafiką filmów w równym stopniu, co oglądane właśnie intro. Chwilę później dokonujemy wyboru postaci, którą chcemy grać. Do dyspozycji oddano nam wojownika, maga i panią złodziejkę. Grę rozpoczynamy w niewielkiej wiosce, Tristram, uraczeni przez właściciela gospody opowieścią o czarnych jeźdźcach i dziwnych potworach nękających mieszkańców. Rozmawiając z pozostałymi mieszkańcami dowiadujemy się, iż spokojna niegdyś wioska cierpi z powodu zła lęgnącego się w pobliskiej katedrze. Wszystko zaś rozpoczęło się, gdy książę Albrecht, syn króla Leoryka, zaginął w jej podziemiach, wraz z nim zaś sam król i wszyscy, których prowadził mu na ratunek. Tristram posiada zaledwie kilku mieszkańców – kowala, uzdrowiciela, lokalną wiedźmę, małego chłopca–pasera, starego pijaka, wiejską pannę opiekującą się matką i starego mędrca. Wszyscy oni okazują się pomocni w trakcie naszych przygód, służąc nam radą, opowiadając niekiedy zadziwiające historie związane z naszymi zadaniami lub oferując na sprzedaż to, co akurat mają przy sobie. Im głębiej zaś zapuszczamy się w podziemia katedry, tym więcej przerażających informacji znajdujemy – prastare księgi traktujące o wojnach władców Piekieł, demonach, komnatach wzniesionych z kości poległych bohaterów, straszliwej klątwie rzuconej na króla, krwawym spisku arcybiskupa Lazarausa, na koniec zaś o Diablo, Panu Grozy. Cała zebrana przez nas wiedza wiązać będzie się nierozłącznie z zadaniami, z którymi przyjdzie nam się mierzyć. Jakie to zadania?
Spośród piętnastu misji występujących w grze, zaledwie cztery spotykamy za każdym razem. Pozostałe generowane są losowo, istnieje więc możliwość, że przechodząc grę inną postacią wykonywać będziemy zupełnie odmienne zadania. Dokładnie tak samo rzecz ma się z poziomami podziemi, które przyjdzie nam przemierzać. Nie jest zatem możliwe nauczenie się na pamięć rozkładu poziomów, rozmieszczenia skarbów, pułapek oraz potworów i wykorzystanie tej wiedzy przy ponownym przechodzeniu gry. Dlaczego jednak mielibyśmy przechodzić ją więcej niż raz? Choćby dlatego, że gra magiem, wojownikiem i złodziejką wyglądać będzie zupełnie inaczej. Co oczywiste, nasz wojownik poszukiwać będzie ciężkiego uzbrojenia i potężnego oręża, które pozwoli mu pokonać najstraszliwsze poczwary. Mag, choć na początku zastanawiamy się, po co programiści umieścili w grze tak słabą postać, z czasem zmienia się w bossa, który nawet najsilniejszym potworom urządza prawdziwą apokalipsę. Złodziejka, preferująca walkę łukiem, potrafi w przeciągu kilku sekund położyć "trupem" oddział atakujących ją szkieletów. Po zdobyciu kolejnego poziomu doświadczenia otrzymujemy pięć punktów do rozdania pomiędzy statystyki: siłę, zręczność, żywotność i magię. Choć "Diablo" to najprawdziwszy hack'n'slash, szarżowanie "na pałę" w środek nieodkrytego przez nas pomieszczenia, wprost w grupę kilkunastu potworów, nawet dla wysokopoziomowej postaci stanowi praktycznie pewną śmierć. Skłania nas to do cierpliwego eksplorowania kolejnych poziomów katedry i podziemi, zagłębiania się w mrok krok po kroku, blokowania drzwi, przez które wlewa się rój przeciwników, rozglądaniem się za ukrytymi pułapkami, czy też badania drogi przed sobą wypuszczoną w ciemność strzałą lub zaklęciem.
Jeden z wielu elementów "Diablo", który wynagradza nam wydane przed chwilą pieniądze, to grafika. Potwory najrozmaitszych kształtów, efekty zaklęć, budowa i kolorystyka lokacji – wszystko to połączone ze wspaniałym, przyprawiającym o dreszcze klimatem opowieści, w której pokonujemy brukowane kośćmi komnaty, czy też mijamy pomieszczenia, których ściany wypełnione są ludzką krwią. Tak, czegoś takiego bez wątpienia jeszcze nam nie oferowano. Jakby tego było mało, również muzyka doskonale podsyca atmosferę tajemnicy, w pełni oddając charakter kolejnych poziomów. Innym atutem gry jest różnorodność przeciwników. W trakcie naszych przygód możemy spotkać 22 rodzaje potworów, dzielących się dodatkowo na kilka kolejnych podgatunków. Różnią się one nie tylko wyglądem, lecz również właściwościami, którymi wymuszają na nas odpowiednie dopasowanie ekwipunku, stylu walki czy rodzaju zaklęć. Im więcej poczwar legnie z naszej ręki, tym większą wiedzę zdobywamy na temat ich statystyk i umiejętności. Dodatkowo napotkać można niektóre spośród 60 potworów unikalnych, z których każdy posiada wyjątkowe imię, wygląd i specjalne właściwości, jak "wyjątkowa siła", "szybkość", odporności lub niewrażliwości. Potwory unikalne (do których zaliczamy również bossów fabularnych) zazwyczaj pozostawiają po sobie o wiele cenniejsze przedmioty niż szeregowi przeciwnicy.
Owe przedmioty to rozmaite odmiany toporów, mieczy, lasek, maczug, pancerzy, hełmów, łuków, kusz, tarcz, ksiąg, zwojów, pierścieni i amuletów. Wypadają nam one z przeciwników, skrzyń, sarkofagów lub beczek, możemy też nabywać je za opłatą u handlarzy w mieście. Mogą posiadać magiczne właściwości, zwiększając nasze obrażenia, statystyki czy poziom zaklęć albo też powiększać jeden współczynnik kosztem obniżenia innego. Niekiedy natrafimy także na przedmioty przeklęte, które pogarszają nasze statystyki. Jednak największą radość sprawiają nam przedmioty unikalne, o wyjątkowej mocy, niezwykle trudne do odnalezienia i absolutnie niepowtarzalne. W trakcie rozgrywki pamiętać musimy o zakupieniu mikstur uzupełniających życie i manę, naprawie ekwipunku, nabywaniu nowych przedmiotów i magicznych ksiąg oraz sprzedawaniu znalezionych skarbów. Niezależnie od tego, jaką postacią gramy, istnieje kilka zaklęć (np. "Miejski portal", "Uzdrowienie", "Tarcza many"), do których bezwzględnie musimy mieć dostęp, czy to znając je na pamięć z ksiąg, czy też korzystając z magicznych lasek i zwojów.
Jeśli tryb single player przypadł nam do gustu, tryb multiplayer zachwyci nas bez wątpienia. Czteroosobowe drużyny, współpraca i pojedynki, zmodyfikowane zadania, handel między graczami z całego świata – wszystko to za sprawą BattleNet, który zmienił pojęcie wieloosobowej rozgrywki i od tego momentu będzie zawsze niedoścignionym wzorem dla gier wszelkich innych gatunków. Przy całym rozmachu przedsięwzięcia, panowie z Blizzard nie zatracili poczucia humoru, którego doświadczyć możemy przy wykonywaniu zadań takich jak "Black mashrooms", rozmowy z Farnhamem Pijakiem czy nękanie pasących się na polu krów. Wszystko to składa się na piękną, mroczną, baśniową całość, która pochłania gracza bez reszty sprawiając, że z ogromną przyjemnością wróci on do "Diablo" również trzynaście lat później. Nieliczne błędy gry to brak możliwości podświetlania przedmiotów, które wypadają ze schowków i przeciwników na ciemną posadzkę, przez co musimy regularnie machać kursorem wzdłuż i wszerz ekranu by odnaleźć zgubiony skarb. Nieco absurdalny jest również fakt, że używając broni dystansowej mamy nieskończoną ilość pocisków, przez co w ciągu rozgrywki zużywamy ich więcej niż angielscy łucznicy w bitwie pod Crecy. Wielu graczy skwapliwie wykorzystało również błąd gry pozwalający na kopiowanie przedmiotów, choć ten problem starano się rozwiązać już dla trybu multiplayer.
Serwis GameSpot w lipcu 2005 roku umieścił "Diablo" na swej prestiżowej Liście Największych Gier Wszech Czasów. Trudno się dziwić, gdyż wpływ "Diablo" na rynek gier H&S, RPG oraz wszelkich innych oferujących rozbudowane tryby multiplayer jest nieoceniony, zaś kolejna odsłona serii jeszcze bardziej go spotęgowała. Odniesienia do "Diablo" spotkać możemy choćby w "Starcraft", "Warcraft III", "World of Warcraft" czy "Fallout 2". Tytuł ten był wzorcem dla późniejszych "Sacred" czy "Throne of Darkness", zaś pomimo swego sędziwego wieku nigdy nie stał się dodatkiem do pisma komputerowego, co spotkało wiele innych, młodszych tytułów. Kolejne reedycje gry, rzesze fanów obu jej części oraz nerwowe oczekiwanie na trzecią odsłonę serii wraz ze wszystkimi wysokimi ocenami umieszczanymi przez lata w rozmaitych recenzjach bezsprzecznie dowodzą, że "Diablo" zasłużyło sobie na czołowe miejsce w historii gier komputerowych.
Plusy
- Wspaniały, mroczny, klimat i wciągająca fabuła
- Niezrównana grywalność
- Bardzo dobra grafika i muzyka
- Losowy dobór zadań i generowanie poziomów
- Fenomenalny tryb multiplayer
- Różnorodność potworów i przedmiotów
Minusy
- Brak podświetlania upuszczonych przedmiotów
- Brak amunicji w broniach dystansowych
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz