Tak znaczące wydarzenie w dziejach całego współczesnego świata, jakim jest II Wojna Światowa, doczekało się mnóstwa ekranizacji i książek zawierających gros epokowych zdarzeń. Świat fantastyczny również nie mógł nie wykorzystać bezmiaru ciekawych zdarzeń i wątków, które zdołałyby stać się bazą dla równie interesującej historii alternatywnej. Takim pomieszaniem faktów historycznych z fikcją literacką są właśnie "Demony Leningradu" Adama Przechrzty, stanowiące wstęp do Cyklu Wojennego autora.
Rok 1942, Leningrad od niespełna dwunastu miesięcy znajduje się pod nazistowską okupacją. Uwięzieni mieszkańcy metropolii z dnia na dzień próbują walczyć o przetrwanie. Śmiertelnym zagrożeniem okazuje się być nie tylko głód i mróz, lecz również akty kanibalizmu. Z tego powodu do grodu Lenina przybywa major Aleksander Razumowski, mający za zadanie rozwikłać zagadkę mrocznej sekty nazywanej "Doskonałymi". Pogłoski o jej członkach mrożą krew nawet w żyłach enkawudzistów. Nie dość że oskarżani są oni o spożywanie ludzkiego mięsa, to na domiar złego są niewrażliwi na rosyjską, mroźną zimę. Czas nagli, partia się niecierpliwi, wrogie wojska coraz śmielej wkraczają w obręb miasta, a kolejne kamienice stają się pustostanami.
Książka "Demony Leningradu" jest rozwinięciem wątku napoczętego w opowiadaniu o tym samym tytule, które ukazało się w wydaniu specjalnym magazynu "Nowa Fantastyka" w 2010 roku. To dojrzała lektura, brak w niej przesady i niepotrzebnego nadmiaru udziwnień. Przechrzta ciekawie przedstawia fakty historyczne, wplatając w to fikcję literacką. Widać, że jest to autor doświadczony i żywo interesujący się opisywanym okresem historii Europy. Akcja książki trzyma w napięciu, przedstawiając w dość autentyczny sposób politykę Związku Radzieckiego, działania milicji czy samych ludzi przesiąkniętych komunistycznymi ideami. Do tego pisarz bardzo dobrze oddaje ponurą, oziębłą atmosferę panującą w Leningradzie w ówczesnym czasie, kiedy to przedłużająca się okupacja powodowała, że gros mieszkańców umarło z głodu lub próbowało przetrwać, zagłuszając łaknienie zupą z kory brzozowej, bulionem z kleju stolarskiego czy kaszą z resztek tapet.
Przechrzta poświęcił sporo czasu na przedstawienie w "Demonach Leningradu" socjalistycznej Rosji, panujących w niej zasad i hierarchii. Dogłębne przyjrzenie się organizacji poszczególnych grup wojskowych – czy to NKWD, czy GRU – strukturom politycznym, a nawet wspomnieniom tych, którzy zdołali przetrwać leningradzką gehennę, pozwoliło na stworzenie bardzo naturalistycznego klimatu. Nieraz da się odczuć powiew chłodu czy konsternację, czytając kolejne rozdziały. W żadnym razie nie należy porównywać "Demonów Leningradu" z "Metro 2033" Dmitrija Głuchowskiego. To zupełnie inny typ powieści, choć można pokusić się o poszukanie kilku wspólnych składników.
Zdecydowanie warto wspomnieć o występujących w książce postaciach. Są to dobrze skrojone charaktery o niepowtarzalnych cechach i sposobie bycia. Niewątpliwie największą uwagę autor poświęcił głównemu bohaterowi. Major Razumowski to stereotypowy lider. Dba o swój zespół, jednak nie na tyle, by graniczyło to z poufałością i zatratą dyscypliny. Ceni swoje życie i piastowane stanowisko, wykonując rozkazy oraz szanując wbite od młodości komunistyczne ideały. Nie jest to jednak człowiek pozbawiony głębszego charakteru, będący wyłącznie marionetką rządzącej partii. Odznacza się specyficznym poczuciem humoru i potrafi podważyć wydane polecenia, choć nie zawsze w otwarty sposób, gdyż ponad wszystko ceni swoją głowę.
Inne postacie występujące w powieści również zasługują na uznanie. Jest to istna plejada najróżniejszych, zazwyczaj złych charakterów kierowanych przez inne cele i emocje. Są osoby złe do szpiku kości, lecz inteligentne w swym sadyzmie, jak pułkownik Kutiepow; są i tchórze, kryjący się wyłącznie za fasadą popleczników, jak pułkownik Mironow z NKWD. Nie brak jednak bohaterów, których można uznać za tych "mniej złych". Do nich zaliczyć można pułkownika Poliakowa, któremu nieobca jest przemoc i gwałt moskiewskiej milicji, ale jednocześnie jest to osoba potrafiąca znaleźć w sobie odrobinę człowieczeństwa w tych trudnych dla kraju i społeczeństwa czasach, litując się nad innymi.
Autor "Demonów Leningradu" zasługuje na uznanie za tak rzeczywiste przedstawienie realiów sowieckiej Rosji, łącząc ją z fikcją literacką. Posiada ona klimat i postaci z krwi i kości. Problem tkwi jednak w samej strukturze fabularnej, która nie jest zbyt niespotykana, odkrywcza. Gdyby nie fakt nieco przewidywalnej fabuły i wątku, który przywołuje na myśl kilka innych pozycji, to książka Adama Przechrzty byłaby niesamowita, a tak pozostał pewien niedosyt, choć nie ogromny.
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz