Człowiek, który nigdy nie chybiał

4 minuty czytania

Od zera do bohatera – oto Emile Khadaji, znany i enigmatyczny przemytnik, dowódca wojsk oporu na Greaves i zarazem właściciel tamtejszego baru. A może to ten niedoszły poławiacz tuńczyków? Trudno się zdecydować, ale z pomocą przychodzi Steve Perry, autor książek ze świata Gwiezdnych Wojen, Obcego i Conana.

Dla mnie jednak to pisarz nowy, gdyż nie miałem okazji wcześniej przeczytać żadnej jego pracy. Fani na pewno mogą mnie w tym momencie wytykać palcami, ale dopiero "Człowiek, który nigdy nie chybiał" padł moją ofiarą. Opowieść o zemście pełnej krwi, lamentu rannych i agonii, o czym zapewnia nas tylna część okładki? No tak nie do końca...

Na pewno będziemy mogli poznać motywy głównego bohatera, gdyż wydarzenia przedstawiono w ramach retrospekcji – docieramy do kluczowego, jak się w końcu okaże, momentu, po czym autor serwuje nam kolejne wycinki z przeszłości. Oto Emile Khadaji – żołnierz Konfedu, który zdezerterował na Maro pod wpływem olśnienia, jakie następnie zamienia się w cel. Dążenie do jego realizacji musi odbyć się na drodze długiej i bolesnej nauki, choć Emile może nazywać siebie szczęściarzem. Szybko spotyka Pena, tajemniczego mistrza, który uczy go samokontroli nad ciałem i jego wykorzystywania w trakcie walki. Potem pojawia się pierwsza miłość i nieodłącznie z nią związane rozczarowanie, następnie lata studiów... Nie mam zamiaru opowiadać tu całej historii – dość wiedzieć, iż Emile w końcu rozpoczyna swój plan zemsty na pozbawionej kręgosłupa moralnego władzy Konfedu – militarnej potęgi kontrolującej wiele światów.

Skoro już przy planetach jesteśmy – świat przedstawiony w książce bazuje na bardzo popularnym w książkach motywie wielkiej kolonizacji odległych planet. W końcu komuś udaje się skonstruować superszybki napęd, pozwalający na podróże daleko poza macierzystą Ziemię. Liczne kolonie nadają się do zamieszkania przez ludzi i mutantów, z czego ci drudzy pełnią podrzędną rolę. Nie brak nowinek technicznych, zaś autor swoją książkę miejscami szpikuje słownictwem nie tyle naukowym, co tak skonstruowanym, by przeciętnemu czytelnikowi każde słowo wydawało się odpowiednio niepojęte i trudne do zrozumienia. Niestety, w całym tym opisie brakuje jakichś wyraźnych granic – czytelnik jest rzucany na różne planety, przewijają się nam kolejne nazwy, lecz trudno to jakoś usystematyzować. Wiemy jedynie, iż najsilniejszym państwem jest Konfed, który jest zdecydowanie najmocniejszym graczem w tej części galaktyki.

Dużo lepiej wypada kreacja postaci. Może nie każdy napotkany bohater wyróżnia się w jakiś sposób, ale na pewno ich udział w akcji ma swoje znaczenie i byle rozmowa może okazać się impulsem, zdolnym nadać życiu jakiś bardziej określony kierunek. Widać także różnicę temperamentów, którą autor podkreśla mniej lub bardziej barwnym językiem. Bez obaw jednak – przekleństw jest tu doprawdy niewiele i raczej uszlachetniają, niż psują, odbiór książki. Zastrzeżenie można mieć jedynie do przedstawienia żołnierzy Konfedu w jeden, ustalony sposób. Za każdym razem, jak ich spotykamy, wiemy, że zajmują się sprawami czysto przyziemnymi, tocząc życie pozbawione jakiejś głębi i napędzane przez znane od stuleci impulsy. Być może autor chciał mocniej pokazać zgniliznę moralną wojaków, niemniej odmiana byłaby miłym zaskoczeniem.

Może od tego należało zacząć, ale na początku należy przyzwyczaić się do szybkiego tempa akcji. Zalewa nas morze nazw, podczas gdy ich wyjaśnienie znajduje się na znacznie dalszych kartkach książki. Akcja potem nie zwalnia znacząco, choć następnie czytamy, iż Emile znajduje się na danej planecie już 4 lata, podczas gdy dla nas jest to raptem kilka kartek. Z jednej strony nie będziemy się nudzić, z drugiej czasem wszystko dzieje się za szybko, co wydaje się nieco... nierealne. Nagle główny bohater zostaje geniuszem przemytu, a chwilę później buduje finansowe imperium, co dla niego samego stanowi jedynie środek do osiągnięcia o wiele innego celu. Wszystko zostało oczywiście rozłożone w czasie, niemniej uczucia pozostają dość mieszane.

Naiwne natomiast wydaje się owe wydarzenie, które sprawia, iż Emile odrzuca broń i postanawia zmienić swoje życie. Tyczy się to także powzięcia decyzji o zemście na Konfedzie, który odpowiada za znacznie większe przewinienia niż koszmary głównego bohatera. Może zabrakło jakiejś bardziej rozbudowanej filozoficznej "otoczki", ale z drugiej strony lepsze to niż zanudzanie czytelnika na śmierć głębokimi przemyśleniami, na które może się akurat nie mieć ochoty.

Wydanie, jak to w przypadku Fabryki Słów, budzi u mnie mieszane uczucia. Okładka jest niezła, aczkolwiek nie powalająca. Opis z jej tylnej strony sugeruje natomiast pełną zemsty i krwi krucjatę, podczas gdy krwi w tej powieści nie rozlewa się wcale aż tak wiele. Tekst rozdzielono na mniejsze części, które sprawiają wrażenie wypełniacza stron – w końcu udało się ich zmieścić jedynie 296, co nie jest do końca prawdą, jeśli odjąć od tego podziękowania autora i reklamy innych książek wydanych przez to wydawnictwo. Literówkę znalazłem raptem jedną, co należy, oczywiście, pochwalić.

"Człowieka, który nigdy nie chybiał" czyta się bezsprzecznie przyjemnie. Główny bohater to człowiek z charakterem, choć może nazbyt hojnie obdarzony przeróżnymi talentami. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, iż historia Khadaji'ego jest tak naprawdę dość zwyczajna, a sam główny bohater usypiając swoich wrogów miast ich zabijać nieco niepoważny. Pozostałe postacie są ciekawe i aż szkoda, iż "użyto" ich tak oszczędnie – może dzięki temu udałoby się uzyskać jakieś niespodziewane zwroty akcji i nieco pogłębić samo tło książki. Nieodłącznym elementem recenzji pozostaje jednak odpowiedź na dość trywialne pytanie. Powiem tylko, że nie czuje się rozczarowany "Człowiekiem, który nigdy nie chybiał", ale i nie oczekiwałem po tej pozycji, iż zmusi mnie do refleksji, czy też czytania po nocach aż do ostatniej kartki. Kawał dobrej, rzemieślniczej roboty, w sam raz na dłuższe chwile relaksu.

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
9.13 Średnia z 4 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...