Czas silnych istot. Tom 2

3 minuty czytania

czas silnych istot

Pierwszy tom "Czasu silnych istot" rozpoczął moją przygodę z serią "Gamedec". Marcin Przybyłek sprostał moim oczekiwaniom, lecz nie ukrywam, że zakończenie powieści spowodowało duży niedosyt. „Urwać” książkę w tak ciekawym momencie! Na szczęście nie musiałem długo czekać na drugi tom, który zacząłem czytać zaraz po tym, jak wpadł w moje ręce. Czy i tym razem mamy do czynienia z tak dobrą pozycją?

Rozpoczął się atak Thirów. Wydaje się, że armia WayEmpire nie ma szans na zwycięstwo z nimi w wojnie. Sprawy przybierają bardzo negatywny obrót dla Imperium – najpierw atak Thirów, potem śmierć Imperatora Gorgona Nemezjusa Ezry... Którego miejsce na dodatek zajmuje jego oprawca, nie przygotowany do zbliżającej się wojny! Czy w takiej sytuacji jest jakaś szansa na wygraną?

Trudno było opisać fabułę pierwszej części "Czasu silnych istot", z drugą jest jednak inaczej. Cała opowiedziana historia to przebieg wojny. Jak można zauważyć – wojna pojawia się często w książkach, a uczynienie z niej głównego motoru powieści może sprawić, że stanie się one schematyczna i prosta. Ale tak to wygląda powierzchownie, bo czytając drugi tom "Czasu silnych istot" przekonujemy się, że konflikty zbrojne da się przedstawić w ciekawy, wiarygodny i sensowny sposób. A uzupełniając to wszystko akcją, dynamizmem i informacjami o świecie, otrzymujemy obraz prawdziwego mistrzostwa Marcina Przybyłka. Ale po kolei.

Książce na pewno nie brakuje dynamizmu, wszystko dzięki zabiegowi, jaki stosuje autor. Akcja przeskakuje z jednego miejsca na drugie – często co pół strony, a czytelnik może obserwować rozgrywane wydarzenia z różnych perspektyw i to nie tylko bohaterów, ale także zwykłych obywateli Imperium, więźniów, a nawet samych Thirów. W tej książce ciągle coś się dzieje, a Przybyłek zgrabnie przenosi czytelnika do kolejnych lokacji, informując go także, co dzieje się w innych miejscach w tym samym czasie. Przydałoby się tylko, aby zawsze na początku nowego tekstu autor informował, gdzie teraz rozgrywają się opisywane wydarzenia, bo inaczej czytelnik może łatwo się w tym pogubić.

Jasne od początku było, że w którymś momencie bliżej zapoznamy się z kulturą Thirów. Już od pierwszego tomu ciekawiło mnie, jak wygląda ich życie. Przybyłek dopiero w drugiej księdze "Czasu silnych istot" umieścił informacje na ich temat i przyznaję, że mnie zadziwił, ponieważ życie przeciwników WayEmpire przedstawił interesująco, wiarygodnie i sensownie. Zresztą dotyczy to także innych elementów książki – fabuły oraz świata, o którym ciągle dowiadujemy się czegoś nowego, a który już oceniłem – i ocenę podtrzymuję – w recenzji pierwszego tomu.

Wojna to także pomysły i plany. W końcu tylko to pozostało Imperium, które militarnie jest znacznie słabsze od swoich przeciwników. Przybyłek rewelacyjnie rozwija stare i zaczyna nowe wątki, które odegrają kluczową rolę w ostatecznej bitwie. Tylko niektóre z nich poruszają czytelnika, ale wszystkie potrafią zaciekawić, a ich przebieg śledzimy z dużym napięciem oraz zainteresowaniem. Tutaj jednak ukazuje się jedna z niewielu wad "Czasu silnych istot" – przez prowadzone kolejne wątki i pomysły na temat, jak wygrać ostateczne starcie, jej wynik staje się coraz łatwiejszy do odgadnięcia, a potem jedynie umacnia nas w tej wierze.

Wydanie książki jest – jak zwykle w wykonaniu Fabryki Słów – na najwyższym poziomie. Można było się o tym przekonać już przy pierwszym tomie "Czasu silnych istot". Drugi wygląda podobnie, tylko kolory okładki się zmieniły. W całej książce znalazłem tylko jeden błąd, a miałem egzemplarz przed ostateczną korektą. Ilustracje są świetne – należą się gromkie brawa dla Dominika Brońka, który znakomicie sobie poradził z zadaniem przedstawienia na nich bieżących wydarzeń.

Tom drugi "Czasu silnych istot" to kolejna bardzo dobra książka w wydaniu Marcina Przybyłka, który z wojny zrobił coś pięknego, wiarygodnego, ciekawego, zaskakującego i pełnego napięcia, co wielu pisarzom, a także scenarzystom, się nie udaje. Jednak człowiek nie samą wojną żyje – do tego samego wniosku doszedł autor, który dostarcza nam również kolejne porcje informacji o świecie, co robi niezwykle obrazowo, mimo że jest to trudne zadanie. W dialogach nadal czuć męski akcent i czasami potrafią one rozśmieszyć, a genialne ilustracje Dominika Brońka znacznie ułatwiają odbiór książki. Krótko mówiąc – drugi tom "Czasu silnych istot" jest jeszcze lepszy od pierwszego i z pewnością zauroczy on fanów serii "Gamedec".

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8.5
Ocena użytkowników
8.5 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...