"Czarny Młot" został świetnie przyjęty przez czytelników w Polsce i zagranicą. Wystartował nawet jego spin-off, "Sherlock Frankenstein & the Legion of Evil", pokazujący, że twórcy – Jeffowi Lemire'owi – zależy na rozwijaniu świata nie tylko przez główną serię. Znajdujący się w tytule Sherlock Frankenstein to złoczyńca, który pojawia się już w drugim tomie "Czarnego Młota" zatytułowanym "Wydarzenie".
Niesamowite, jak gładko powraca się do losów niegdysiejszych superbohaterów, uwięzionych na farmie w pobliżu miasteczka, gdzie nikt o nich nie słyszał. Wynika to z przejścia od razu do najciekawszej części historii, to znaczy do kontynuowania cliffhangera z pierwszego tomu. Od tego momentu zainteresowanie nie słabnie i właściwie jedyne, co można zarzucić "Wydarzeniu", to zapewnianie powtórki z rozrywki, przez co nie wywołuje ono aż tak mocnego wrażenia jak poprzednia odsłona. Poziom został utrzymany, ale liczę na podwyższenie go w przyszłości.
Scenarzysta prowadzi akcję dwutorowo – obok obecnych poczynań postaci obserwujemy ich przeszłość, tę przed walką z Antybogiem, która doprowadziła ich na farmę. To rozwiązanie dalej znakomicie się sprawdza, zwłaszcza że oglądamy bohaterów w dawniejszych czasach, ale niekoniecznie w glorii chwały bądź szczęśliwych, gdyż nawet wtedy miewali swoje problemy. Starzenie się, chęć poświęcenia czasu rodzinie, a nie tylko kolejnym przeciwnikom, czy pragnienie prowadzenia normalnego życia – te wątki pozwalają dostrzec w herosach ludzi, którzy nie pisali się na bronienie świata bądź są już tą misją zmęczeni.
Jeff Lemire w żadnym momencie nie odsłania w pełni jakiejś tajemnicy. Poprzestaje na niedopowiedzeniach i poszlakach, dzięki którym lektura komiksu skutecznie pochłania i jest czystą przyjemnością. Czytelnik, trzymany w ciągłym napięciu – bowiem fabuła nie miewa przestojów – prędko dochodzi do kolejnych scen, które prowadzą do poznania prawdy. Duże znaczenie ma tu przede wszystkim dziwne miasteczko, domagające się większej eksploracji, która zbliży nas do odkrycia, gdzie dokładnie trafili bohaterowie – i dlaczego akurat tam.
"Czarny Młot" łączy w sobie fantastykę o tematyce superhero z dramatem obyczajowym. Postacie borykają się z samotnością i odrzuceniem – już wcześniej było widać, że tworzą rodzinę z problemami. Jednak nie oznacza to braku tajemnic bądź niespodziewanych zwrotów akcji. Takie połączenie dalej wypada bardzo dobrze. Na pochwałę zasługuje również fenomenalna strona graficzna. Podkreśla ona niezwykłość świata, do tego w komiksie zdarzają się odważne pomysły z ustawieniem kadrów, co owocuje naprawdę zjawiskowymi planszami – bez uszczerbku dla ich czytelności.
"Wydarzenie" to potwierdzenie tego, że "Czarny Młot" nie bez powodu zbiera pozytywne opinie i jest wskazywany jako jedna z najlepszych serii rozpoczętych w ubiegłym roku. Trudno się dziwić, skoro ilustracje wzbudzają niekłamany zachwyt, historia intryguje, postacie nie są nam obojętne, a rozbudowa świata postępuje. Z dużym optymizmem można wyczekiwać premiery następnego tomu oraz spin-offu o Sherlocku Frankensteinie.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz