Czarnoksiężnik i kryształ

3 minuty czytania

okładka, czarnoksiężnik i kryształ

Kiedy spotykamy kogoś na swojej życiowej drodze, oceniamy go na podstawie tego, co prezentuje sobą obecnie, nie zastanawiając się nad genezą jego zachowania. Nie wiemy, jaki bagaż doświadczeń niesie ze sobą, co przeżył i w jaki sposób mogło to ukształtować jego charakter. Dopiero po dłuższym czasie, przy bliższym poznaniu, zaczynamy widzieć i rozumieć więcej. Ludzie są przecież jak książki – nie wystarczy dotknąć okładki i przerzucić kilku pierwszych stron, by dotrzeć do sedna i pojąć wszystkie treści, które autor chce nam przekazać. Jeżeli chodzi o głównego bohatera cyklu "Mroczna Wieża" – rewolwerowca Rolanda Deschaina – to jego tajemnice częściowo wychodzą na jaw dopiero w czwartym tomie sagi pt. "Czarnoksiężnik i kryształ". Stephen King poświęcił go prawie w całości na opowiedzenie pięknej historii z przeszłości protagonisty, historii, dzięki której dowiadujemy się, czemu bohater jest zdystansowany, chłodny oraz skrywa uczucia. I przede wszystkim – skąd wzięła się jego obsesja na temat Wieży i ile był w stanie dla niej poświęcić.

Fani serii pewnie doskonale pamiętają, jak zakończyły się "Ziemie jałowe". Roland, Eddie, Susannah, Jake i billy-bumbler Ej mkną przez Świat Pośredni ultraszybkim pociągiem Blaine Mono, złośliwym przedstawicielem sztucznej inteligencji. Aby uniknąć śmierci, muszą zmierzyć się z tym odpowiednikiem Pendolino w turnieju zagadek – jeśli uda im się zadać na tyle trudną łamigłówkę, by pojazd nie znalazł na nią odpowiedzi, przeżyją i będą kontynuować swoją podróż ze stacji końcowej, Topeki. W tym miejscu autor zostawił swoich czytelników aż na sześć długich lat... po czym wydał "Czarnoksiężnika i kryształ", którego początek opowiada o dalszym ciągu przygód z morderczym pociągiem. Czas oczekiwania na kolejną powieść King kompensuje chyba rozmiarami czwartego tomu "Mrocznej Wieży" (ponad 700 stron!). Dzieło podzielone jest na kilka kompartmentów, różniących się od siebie zarówno treścią, jak i objętością. Część z nich dzieje się współcześnie, część wraca do przeszłości i to właśnie na tym, co było, skupia się fabuła książki.

Co tak naprawdę uczyniło młodego Rolanda twardym zabijaką, skoncentrowanym na osiągnięciu jednego jedynego celu? Odpowiedzi należy szukać w gigantycznej retrospekcji, jaką mistrz grozy funduje nam w "Czarnoksiężniku...". Wraz z piętnastoletnim bohaterem, tuż po jego wygranej w pojedynku z nauczycielem Cortem, przenosimy się do spokojnej Baronii Mejis, miejsca położonego na odludziu, słynącego z hodowli koni i rybołówstwa. Młodzieniec przybywa tam wraz ze swoim ówczesnym ka-tet – Cuthbertem Allgoodem i Alainem Johnsem. Ojciec Rolanda powierzył chłopcom bardzo ważną misję, od wykonania której mogą zależeć losy całego Świata Pośredniego. Steven Deschain nie mógł jednak przewidzieć komplikacji w postaci pojawienia się uroczej córki lokalnego ranczera – Susan Delgado – która stanie się pierwszą i najważniejszą kobietą w życiu jego syna, a zarazem źródłem jego późniejszych problemów.

czarnoksiężnik i kryształ

Historia miłosna gra bowiem główne skrzypce w powieści. Sam autor przyznał, że nie do końca wiedział, w jaki sposób ma ugryźć delikatną kwestię młodzieńczego szaleństwa, zauroczenia, które zdarza się podobno tylko raz. Romans nie jest jego gatunkiem literackim, a kłopot z opisaniem uczucia między Rolandem a Susan był tym większy, że musiał wczuć się w rolę dojrzewających ludzi; z jednej strony szarpanych przez rodzącą się między nimi namiętność, a z drugiej odciąganych od tej relacji przez dylematy natury moralno-etycznej. Nieustanna walka rewolwerowca z samym sobą i ze swoimi emocjami przewija się w książce cały czas, podkreślana przez wagę zadania, jakie musi udźwignąć na polecenie ojca. Aby zobaczyć, jak Stephen King wybrnął ze swoich problemów i w jaki sposób przedstawił związek bohaterów książki, musicie ją oczywiście przeczytać, ale raczej się nie rozczarujecie. Bywa i słodko, i gorzko, a na końcu bardzo smutno, ale miłość do pięknej dziewczyny to zdecydowanie jedna z najważniejszych spraw, które nadały Rolandowi ostateczny kształt.

"Czarnoksiężnik i kryształ" to również inne ciekawe postacie, które okładka, czarnoksiężnik i kryształmłodzieńcy spotykają na swojej drodze. Należą do nich na przykład Wielcy Łowcy Trumny czy złowieszcza wiedźma, którzy potrafią skomplikować nawet najbardziej przemyślane plany chłopców. Wprowadzenie do fabuły wielu nowych osób i miejsc wymagało od autora mnogości opisów, które początkowo mogą trochę nużyć – aż chce się powrócić do przygód współczesnego ka-tet, których tempo w "Ziemiach jałowych" nabrało rozpędu godnego ultraszybkiego Blaine'a – jednak później maksymalnie wkręcamy się we wspomnienia Deschaina, który wreszcie odkrywa nam trochę siebie. Osobiście książki nie pochłonęłam tak szybko jak poprzedniej części serii, co nie znaczy, że jest od niej w jakiś sposób gorsza. Jest po prostu inna. W każdym razie, chciałoby się przeczytać więcej o starych dziejach Rolanda, co służy chyba za najlepsze podsumowanie.

Polecam więc wszystkim jak najszybciej zerknąć do czarodziejskiego kryształu. Myślę, że wojownikom Wieży nie muszę tego mówić, ale może na moją recenzję natrafi jakiś Wieżowy czy Kingowy nowicjusz? Jeżeli czytasz te słowa, a jeszcze nie miałeś szansy spotkać się z rewolwerowcem Rolandem, serdecznie cię do tego zachęcam. Każdy kolejny tom tylko potwierdza, jakie ciekawe i piękne światy może wytworzyć ludzka wyobraźnia.

Dziękujemy wydawnictwu Albatros za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
8.29 Średnia z 7 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Książka pięknie napisana, jak na Mistrza Kinga przystało, pokazuje przeszłość, która ukształtowała twardego rewolwerowca. Nie zdradzę fabuły, ale - osoby, które czytały domyślą się - jedna sytuacja sprawiła, że miałem łzy w oczach. Możecie się że mnie śmiać, ale tak właśnie było. Miłej lektury.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...