"Corto Maltese" to klasyczna seria przygodowa, której każdy tom można czytać samodzielnie – ale najprawdopodobniej wystarczy jeden, żeby czytelnik zapragnął poznać pozostałe epizody z romantycznym awanturnikiem i marynarzem w roli głównej. W moim przypadku zaczęło się od "Przygód etiopskich", urzekających afrykańskimi sceneriami i onirycznymi fragmentami.
"Tango" to dziesiąta odsłona z dwunastu napisanych i narysowanych przez Hugona Pratta. Jej akcja rozgrywa się w 1923 roku w Buenos Aires, gdzie Corto ma nadzieję znaleźć swoją przyjaciółkę. Wydarzenia jednak nie idą po jego myśli, a do tego trafia na ślad kryminalnej afery.
Jedną z cech charakterystycznych "Corto Maltese" jest drobiazgowo odtwarzane tło historyczne. W "Tangu" dotyczy ono argentyńskiego miasta i czasów młodości protagonisty. Pojawia się również wątek powiązany z Polską – organizacja przestępcza "Warszawa", zajmująca się prostytucją i inspirowana prawdziwą o nazwie "Cwi Migdal". Szczegóły poznacie podczas lektury, mnie ten zupełnie inny fragment historii emigracji był do tej pory nieznany. Tym większy więc podziw dla twórcy komiksu, który odkrywa podobne sprawy.
Część informacyjna czasem w nadmiarze wypełnia rozmowy bohaterów. To mankament, który można przypisać nie tylko temu tomowi – tej serii brakuje zręczniejszego wplatania wiedzy o świecie. Można zrzucić to na karb wieku, w tym przypadku jednak trochę rzutuje to na odbiór komiksu, zwyczajnie przesyconego szczegółami, czy historycznymi, czy związanymi z przeszłością Corto bądź bardziej z głównym wątkiem. W konsekwencji cierpi tempo akcji.
"Tango" ma jednak w zanadrzu sprawnie przygotowaną intrygę, która nie kończy się w prosty, banalny sposób. Udaje się ukazać niedoskonałość i niemoralność świata – jeden człowiek nie zmieni go w parę dni. Historia wkracza też w ciut magiczną atmosferę, autor nie zapomina więc o onirycznym charakterze losów Corto. Oczywiście Corto to nadal przyciągający bohater, mający znanych przyjaciół, czarujący kobiety i odważnie stawiający czoło niebezpieczeństwu.
Dziesiąty tom to tylko i aż dobre dzieło. Wśród poprzednich epizodów są ciekawsze, jednak to świadczy o wysokim poziomie, jaki osiągnął Hugo Pratt. Wszak "Tango" nadal jest cenną pozycją, cenną ze względu na udane połączenie warstwy historycznej z rozrywkową. To komiks, który nie przeczyta się w trymiga, ponieważ wymaga skupienia i – przede wszystkim – delektowania się powolnie rozwijaną opowieścią, inną od współczesnych trendów.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz