„.com. Tajemnica Internetu” to pierwszy tom cyklu autorstwa Alexa Rifle’a, w którym ten amerykański pisarz próbuje nam przybliżyć tytułową zagadkę, ubraną dla niepoznaki w historię testowania wirtualnej rzeczywistości zwanej Życiem. Przyznam szczerze, że to mój pierwszy kontakt z tym autorem, stąd też moje zdumienie, gdy w nocie biograficznej autora, o jaką pokusił się wydawca, znalazły się wzmianki o jego kryminalnej przeszłości oraz zdjęcie postaci, której większa część twarzy została skryta za kapturem. Czyżby dbałość o tytułową tajemnicę wykracza poza sam tekst książki?
Właściwie trudno mi jednoznacznie zarysować fabułę „.com. Tajemnicy Internetu”, bowiem cała historia jest istnym zlepkiem różnych fragmentów Sperogry, którą testuje Alex Rifle. W dużym skrócie można powiedzieć, że jest to wirtualna rzeczywistość, której celem jest uzależnienie od siebie ludzi na podobieństwo tego, co uczyniły gry MMO czy przeróżne portale społecznościowe. Celem Sperogracza jest jedynie śledzenie historii, zaś wpływ na nią uzyskuje poprzez wybór jednej z wielu różnych ścieżek. Testujący ten produkt Rifle dąży do czegoś na kształt zwycięstwa i wybiera daną sytuację w dużej mierze przypadkowo, chcąc w pełni poznać potencjał Sperogry. Przy okazji sam się uzależnia i być może nie zauważył, że przekazy podprogowe, o których wie bardzo wiele, w istocie mogą oddziaływać również na jego psychikę.
Właśnie ta ostatnia problematyka przez większą część książki wydaje się być tematem numer jeden. Sama koncepcja powieści, podzielonej na różne etapy, w wielu miejscach wręcz dosłownie informuje nas o przekazie podprogowym, dzięki czemu odniosłem wrażenie, że czytelnik sam może sprawdzić swoją podatność na tego typu informacje.
Niestety, ta wielowątkowość znacząco utrudnia odbiór książki. Chociaż osoba narratora nie zmienia się, to często główni bohaterowie mylili mi się tak pod względem tożsamości, jak i cech szczególnych. Chociaż większa część akcji rozgrywa się w latach 90-tych w Nowym Jorku, to autor pokusił się o sceny z Rosji, które są doczepione na siłę. Niewiele z nich wynika i jeszcze mocniej trzeba się skupić na nowych postaciach, które – co odkryjemy dopiero później – nie odgrywają żadnej znaczącej roli.
Świat przedstawiony aż kipi od nazw wielu marek oraz znanych miejsc. Nic dziwnego, gdyż autor mieszka w Nowym Jorku i dzięki temu bez problemów porusza się w miejskich gąszczu Wielkiego Jabłka. Miałem nadzieję na dobre odwzorowanie okresu poprzedzającego wybór Billa Clintona na prezydenta USA, jednak Rifle skupia się przede wszystkim na psychice postaci. Jego opisy natury nieożywionej przedstawiane są blokowo – a co za tym idzie – nudno i bez polotu. Zupełnie tak, jakby potrzebę tego elementu autor zauważał, ale chciał się jej jak najszybciej pozbyć, by przejść do sedna.
Podobały mi się natomiast odwołania do poprzedniej serii książek oraz swego rodzaju zabawa w recenzenta własnego dzieła. Rifle zdaje sobie sprawę z tego, że to właśnie w Internecie najwięcej ludzi przeczyta opinie o jego książce, stąd też tylko potwierdza teorię o oddziaływaniu internetu na ludzi, ulegających później manipulacji. Nie brak przy tym często zawiłych refleksji nad sensem i celem życia oraz obawy przed inwigilacją, która stała się celem jakiegoś organu nadzoru, działającego rzecz jasna w ukryciu.
Warto przy tym wspomnieć o niezwykle interesującym słownictwie, jakim posłużył się Rifle. Znajdziemy tutaj nawiązania do techniki, poezji, matematyki czy psychologii. Widać, że autor porusza się w tym wszystkim niezwykle łatwo, zaś czytelnik może wyłapać wiele smaczków, dzięki czemu z pewnością zabłyśnie w towarzystwie. Jednocześnie, element ten z początku może odrzucić czytelników spragnionych łatwego i lekkiego pióra. Także polski przekład zadbał o to, by styl potoczny, którym posługuje się część bohaterów, odwoływał się do zwrotów znanych w naszym kręgu kulturowym.
Skoro temat wywołałem, to trzeba przyjrzeć się temu, w jakiej formie „.com. Tajemnica Internetu” przywędrowała nad Wisłę. Przede wszystkim nie podoba mi się okładka – chyba zbyt dosłowne pokazanie pułapki, z której pragnie wydostać się człowiek. Nawet sam autor tezę tę potwierdza, co wcale nie znaczy, że nie dało się wymyślić czegoś lepszego. W środku zaś mamy wyraźny podział na etapy gry oraz historie. Fragmenty wypowiadane słowami narratora zawsze są pisane kursywą, niektóre zwroty celowo pisane wielką literą lub pogrubiane, zaś przekazy podprogowe ujęte w nawias. System ten niewątpliwie sprawdza się, dzięki czemu całość czyta się dużo łatwiej. Korekta przegapiła kilka przecinków i w dwóch miejscach dodała je zupełnie niepotrzebnie, jednak są to usterki, które wyłapie tylko wyjątkowo dociekliwy czytelnik.
Podsumowując, „.com. Tajemnicę Internetu” czytało mi się ciekawie, jednak dość skomplikowane słownictwo oraz fabuła z początku zniechęcają do tej pozycji. Ukazanie problematyki przekazów podprogowych, otwierających drogę do zmanipulowania człowieka, uważam za dobry, aczkolwiek nie nowatorski, pomysł. Całość powinna jednak epatować dużo większą dawką adrenaliny, bo momentami jest po prostu nudno z racji przydługich dialogów światopoglądowych. Polskie wydanie jest bardzo dobre, zaś cena do zaakceptowania. Jeśli szukacie bardziej wymagającej lektury, to Alex Riffle przygotował coś właśnie dla was.
Dziękujemy wydawnictwu Bullet Books za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz