Genius Creations staje się coraz bardziej znane z wydawania dobrej, polskiej literatury fantastycznej. Nie oszukujmy się – ludzie raczej wolą sięgać po tytuły, które zostały już sprawdzone za granicą, bądź te napisane przez cenione nazwiska. Sprawy wcale nie polepsza fakt, że co roku zalewają nas kiepskiej jakości debiuty dowodzące, iż w dzisiejszych czasach i przy odpowiednich funduszach wydanie swojego utworu wcale nie jest takie trudne. GC stanowi więc światełko w tunelu dla zainteresowanych twórczością rodzimych autorów. Nowa powieść wydawnictwa, która wpadła w moje ręce, to „CK Monogatari” Artura Laisena. Z opisu dość tajemnicza, ale postrzegam to jako zaletę – już po lekturze wiem, że okładka nie spoiluje fabuły, dzięki czemu w pełni można cieszyć się z poznawania historii.
Bohaterem „CK Monogatari” jest Piotr Jaskulski, dyrektor finansowy kieleckiej firmy KZDM-Nagita. Tak się składa, że jego rutynową egzystencję przerywa przybycie Sho Kyubimoriego, wiceprezesa, który zupełnie nie przypomina pozostałych Japończyków: szanujących tradycję, pragmatycznych i przewidywalnych. Sho pragnie zrealizować pewien projekt architektoniczny, któremu Piotr się sprzeciwia. Do akcji włącza się jeszcze Yuki Yamada, emisariuszka klanu Ody, oraz wysłannik Yakuzy, pan Toru. Japońscy przybysze nieźle namieszają w życiu Jaskulskiego. Stawką jest przyszłość Kielc.
Elementy fantastyczne początkowo tylko podtrzymują napięcie. Fabuła pachnie rasowymi thrillerami – czytelnik nie wie do końca, co się właściwie dzieje, Piotr również nie orientuje się w sytuacji, a tekst ma oniryczny charakter. Z czasem magia odważniej wkracza na scenę pod postacią japońskich demonów i duchów, ale przez pierwsze rozdziały jesteśmy raczeni stonowaną powieścią, w której równie dobrze bohater może tracić rozum. Właściwie mam tutaj tylko jeden zarzut – przez coraz liczniejsze elementy fantastyczne książka zupełnie traci na realizmie na rzecz ponętnej tajemnicy (co jest w porządku), jednak brakuje jej wyraźnej kulminacji – momentu, gdzie kompletnie zatraciłbym się w metafizycznej wizji świata Artura Laisena, a kolejne motywy z japońskiej kultury budziłyby tylko zaskoczenie i podziw. Przez to końcowe wrażenie nie jest tak piorunujące, jak, moim zdaniem, powinno być.
Bohater „CK Monogatari” to zwykły dyrektor finansowy. Z pewnością dużo zarabia, lecz pod wieloma względami nie różni się od przeciętnego człowieka. Jego życie jest monotonne, wyrwał się ze swojego rodzinnego miasta, ale w końcu do niego powrócił, a groby bliskich odwiedza machinalnie. Samotny, do niczego nie czuje przywiązania – raczej nie jest to typowa wiodąca postać, jaką znajdujemy w fantastyce (prędzej w thrillerach). Dzięki temu Piotr Jaskulski staje się bliski czytelnikowi, a wiele przemyśleń i problemów bohatera nabiera dla odbiorcy osobistego charakteru. Artur Laisen może nie umieścił w swojej książce sposobu na życie, w końcu nie jest to literatura poradnikowa, ale pokazuje istotne rzeczy – na przykład udowadnia, że decyzję o ucieczce od egzystencjalnych pytań i oddanie się rutynie podejmuje wielu ludzi. Mnie te tematy bardzo zainteresowały.
Ta filozoficzna natura „CK Monogatari” czyni głównego bohatera wielowymiarowym. Zagłębiając się w jego umysł, przeszłość i obecne enigmatyczne losy, postrzegamy go jako w pełni atrakcyjną postać. Jak widać – protagonista wcale nie musi być niezwykły, żeby budzić zaintrygowanie. Niestety nie mogę tego samego napisać o wszystkich pozostałych sylwetkach. Część z nich poznajemy dość słabo – jedynie Yuki i Sho wyróżniają się z tej gromady, szczególnie Sho, który jest zachwycającą kreacją. Od początku prezentuje się jako inteligentny manipulator, potrafiący wpływać na innych i realizować swoje cele. Może w końcówce nieco tracimy takie wrażenie, lecz i tak okazał się fascynującym przeciwnikiem, tworzącym również zagadkowy nastrój książki.
Szkoda, że przy tak dobrej zawartości „CK Monogatari” niemiło zaskakuje od strony edytorskiej i korektorskiej. W tekście pojawiają się błędy, między innymi znalazłem nieprawidłowe sformułowanie „w każdym bądź razie”. Ponadto prolog z marszu atakuje zbyt częstym stosowaniem „no i”, które nie powinno występować w takim natłoku. Po pierwsze – jest dostrzegalne. Po drugie – negatywnie wpływa na odbiór powieści, a do tego nie ma żadnego dobrego powodu, żeby styl był aż tak potoczny. Na szczęście potem sytuacja się poprawia i problem zostaje szybko zapomniany. Kolejnymi niespodziankami są nagłe zmniejszenia czcionki przy pojedynczych wyrazach – częste w pierwszej połowie książki. Podejrzewam, że bardziej wyczulone osoby dostrzegą jeszcze więcej wpadek.
Jednak nie powinniście przejść obok tytułu Artura Laisena obojętnie. „CK Monogatari” oferuje ciekawą historię osadzoną w Kielcach, z niezłą dawką japońskiej kultury. Po lekturze książki nachodzi ochota na więcej, dlatego mam nadzieję, że azjatyckie motywy jeszcze zagoszczą w twórczości polskiego pisarza. Enigmatyczny klimat towarzyszy od pierwszej strony i gwarantuje nieustanne napięcie oraz zainteresowanie. Podjęcie życiowych tematów – samotności, rutyny, odnajdywania samego siebie, które trafnie obiecuje już sam opis – czyni z pozycji szczególnie wartą przeczytania. I nie zmienią to nawet błędy w tekście. Polecam.
Dziękujemy wydawnictwu Genius Creations za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Dodaj komentarz