Pisanie książek na podstawie gier ma dość długą tradycję. Zazwyczaj efekty są co najwyżej przeciętne i trafiają wyłącznie do fanów uniwersum. Należy do takich opowieści podchodzić z pewną dozą nieufności, ale z drugiej strony nie warto wrzucać wszystkich do jednego worka. Jednym z ostatnich tytułów wydanych właśnie w tej konwencji jest "Assassin's Creed Origins: Pustynna przysięga".
Zanim nastąpił początek, Bayek złożył przysięgę. Jest rok 70. przed narodzeniem Chrystusa. Medżajowie wciąż są pamiętani na egipskiej ziemi i – choć nie ostało się ich zbyt wielu – wciąż pełnią swe obowiązki i układają plany na przyszłość. Jednakże ich przygotowaniom chce zapobiec zabójca, który otrzymał jasne zadanie – pozbyć się ostatnich kropli krwi starożytnych strażników. W odpowiedzi na jego działania małe i spokojne miasteczko Siwa opuszcza jego obrońca. Zostawia tam swego nastoletniego syna z nieukończonym treningiem i głową pełną pytań. W poszukiwaniu odpowiedzi Bayek ruszy w podróż, która podda go licznym próbom i zadecyduje, czy zasługuje na swoje dziedzictwo.
Ze względu na fakt, że Origins opowiada o początkach Bractwa, a książka jest prequelem tych wydarzeń, nie ma tu obecnej stricte asasyńskiej filozofii. Mamy oczywiście nawiązania do niektórych tradycji oraz zadań organizacji, jednak są one dość luźne. Gdyby zmienić tytuł oraz wyeliminować jedną, najwyżej dwie sceny, moglibyśmy się nie domyślić, do czego powieść nawiązuje. Nie mówię, że to źle, takie rozwiązanie – ze względu na pozycję tomu w uniwersum – jest w pełni uzasadnione, ale niektórzy czytelnicy mogą uznać to za wadę.
Postacie ukazane w historii trudno ocenić jednoznacznie. Bayek dla przykładu jest ukazany tak, jak być powinien – to młodzieniec o pewnym wyobrażeniu na temat świata i swojej w nim roli, poszukujący odpowiedzi na dręczące go pytania. Umie zaskoczyć przenikliwością, odpowiedzialnością i determinacją, jednak z braku doświadczenia bywa naiwny i czasem pakuje się w kłopoty. Z drugiej strony mamy jego ojca – Medżaja, doświadczonego i pomysłowego wojownika, znającego i sumiennie wykonującego swoje obowiązki. Mimo to zaniedbuje trening syna i nie potrafi zaakceptować kogoś, kto reprezentuje inny sposób myślenia. Sens jego decyzji bywa wątpliwy.
Ze względu na charakter serii musi być widoczne starcie społecznych ideologii, jednakże sposób ukazania Bractwa i Zakonu sprawia, że nie one są tu na pierwszym planie. Prym wiedzie przedstawienie kultury dawnego Egiptu i tego, co przyniosły ze sobą podboje Aleksandra Wielkiego i Rzymian. Bardzo widoczny jest dorobek naukowy najeźdźców oraz napięcia społeczne panujące między rdzennymi mieszkańcami a nowo przybyłymi, wspieranymi czasem przez arystokrację. Ciekawe są również przemyślenia i motywacje poszczególnych postaci, ich poczucie odpowiedzialności i obowiązku oraz opisy relacji pomiędzy ludami. Pozwala to lepiej zrozumieć dzielące ich różnice. Te drobne okazują się momentami bardzo głębokie i na odwrót.
Lubię i dobrze znam uniwersum oraz toczący się w nim odwieczny konflikt między Asasynami i Templariuszami. Z ochotą odkrywałem kolejne fragmenty tej historii. Po przeczytaniu mogę powiedzieć, że książka mnie nie zawiodła, ale również nie oczarowała. Taki sobie średniak, który zainteresuje fanów, lecz inni czytelnicy raczej nie powinni dołączać go do listy priorytetów.
Dziękujemy wydawnictwu Insignis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz