Brian McClellan zyskał rozgłos i uznanie dzięki "Trylogii magów prochowych". Teraz szykuje ładunki do cyklu "Bogowie krwi i prochu", którą rozpoczyna tom "Grzechy Imperium".
Fatrasta dopiero staje się krajem. Wywalczyła sobie wolność, ale jej lud to mieszanka oportunistów, osadników, przestępców, idealistów i autochtonów, która dopiero stopi się w jeden naród. Nie jest to jednak proces łatwy i prosty. Krainą targają niepokoje wewnętrzne i tylko lady kanclerz ze wsparciem swej tajnej policji jest w stanie utrzymać porządek. Jednak niedawne odkrycia wskazują, że wkrótce nadejdzie burza, na którą ci ludzie nie są gotowi. Do jej odparcia będą potrzebni wielcy bohaterowie i utracona władza. Wśród tych pierwszych są: szpieg szukający i skrywający niebezpieczne sekrety, stary weteran, który za swe zasługi został zesłany do piekła, oraz generał najemników po przejściach.
Stworzenie nowej historii w znanym uniwersum może być problemem. Jednak fabułę poprowadzono w taki sposób, by powiązania z dotychczasowymi dziejami były w odpowiednio wyjaśniane dokładnie wtedy, gdy jest to konieczne. Dzięki temu mamy pełen obraz sytuacji. Można snuć samodzielne przypuszczenia co do dalszego rozwoju wydarzeń, ale nie ma spoilerów. Zdrowy kompromis.