Kto od początku śledzi serię "Magi: Labyrinth of Magic", ten wie, że odsłony pełne dynamiki stale przeplatają się z pozwalającymi złapać oddech. Dziesiąty tom należy do pierwszej grupy.
Po wyczerpujących treningach i zażegnaniu skandalu obyczajowego Alibaba z Aladynem zgodnie z prośbą Sinbada ruszają na podbój kolejnego Labiryntu. Nie po raz pierwszy wraz z nimi podróżuje Morgiana, za to nowym i dosyć tajemniczym członkiem eskapady zostaje książę Hakuryu, pragnący dowieść męstwa, głównie sobie. Już na początku wyprawy gromadkę bohaterów czeka niezbyt pozytywna wiadomość. Otóż według okolicznych mieszkańców jeszcze żaden śmiałek nie opuścił Labiryntu Zagana.
"Magi: Labyrinth of Magic" po lekko ospałej dziewiątej części powraca na dobrze znane nam tory. Warto zauważyć, iż to od próby zdobycia pierwszego Labiryntu rozpoczęły się perypetie sympatycznych bohaterów. Z tego względu wyprawa do kolejnej mistycznej budowli budziła obawy o potencjalne podobieństwo do otwarcia cyklu. Na szczęście na obawach się skończyło, gdyż niebezpieczeństwa czyhające na Aladyna i spółkę są zgoła odmienne niż poprzednim razem i tylko na pozór przybierają niezbyt groźne formy. W połączeniu z niechętnym do współpracy dżinem zapewniają dość atrakcji, by nie znudzić czytelnika śledzącego przygody bohaterów.