„Arcania: Gothic 4” jest kolejną próbą przywrócenia do świetności kultowej serii gier o przygodach Bezimiennego. Po bardzo słabym i niezwykle chłodno przyjętym dodatku do trzeciej części cyklu, wydawcy postanowili zatrudnić do tego zadania zupełnie nowego dewelopera. Wybór padł na niemiecki Spellbound – autorów takich produkcji, jak „Desperados: Wanted Dead or Alive” czy „Robin Hood: The Legend of Sherwood”. Nowa odsłona serii miała kontynuować tradycję cyklu „Gothic”. Dodatkowo zdecydowano się na dosyć drastyczną zmianę formuły rozgrywki, aby nowa produkcja stała się bardziej przystępna dla przeciętnego gracza, co miało przysporzyć serii nowych odbiorców. Głównym celem było dotarcie do graczy amerykańskich, którzy preferują tytuły lekkie i przyjemne, a jak powszechnie wiadomo, poprzednie części serii „Gothic” do takich gier nie należały. Aby zwiększyć potencjalne zyski, zdecydowano się również na wydanie „Arcanii” na konsolach. Wymagało to radykalnych zmian w ogólnej koncepcji tytułu, co spowodowało znaczne spłycenie rozgrywki i usunięcia z niej wielu charakterystycznych elementów, dobrze znanych ze starych „Gothiców”. Jak ta decyzja odbiła się na nowym wizerunku Arcanii? Tego dowiecie się po przeczytaniu tego artykułu.
Fabuła „Arcanii” rozgrywa się 10 lat po zakończeniu wydarzeń ze „Zmierzchu Bogów”. Wcielamy się w role młodego pasterza z Feshyr, którego wioska została zniszczona przez żądnych mordu paladynów króla Rhobara III, czyli dobrze znanego Bezimiennego z poprzednich części serii. Po ucieczce w ostatniej chwili, dzięki pomocy Diega, bohater poprzysięga zemstę na tyranicznym władcy. Tym razem nie zobaczymy już ani Myrtany, ani pamiętnej Górniczej Doliny. Akcja rozgrywa się bowiem na zupełnie nowej wyspie – Argaani. Główny wątek historii, mimo swojej sztampowości, jest dosyć interesujący i razem z pozostałymi zadaniami zapewnia około 20 godzin rozgrywki. Nie jest to wiele, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę wielkość trzeciego „Gothica”. Niestety, produkcja Spellbound kuleję pod względem questów pobocznych, których jest w grze jak na lekarstwo. Twórcy postanowili zrezygnować z otwartego charakteru rozgrywki, która stała się do bólu liniowa. Przez cały czas jesteśmy prowadzeni „za rączkę” po wytyczonych ścieżkach, a sama fabuła jest skonstruowana, tak aby uniemożliwić nam jakiekolwiek zboczenie z wyznaczonego kursu. Oznacza to mniej więcej tyle, że przejścia do kolejnych lokacji otwierają się przed nami dopiero po ukończeniu konkretnych zadań. To bardzo kontrowersyjne rozwiązanie, całkowicie zaprzeczające idei otwartego świata gry, który był nieodłącznym elementem wszystkich „Gothiców”. Taka zmiana z pewnością nie wywoła entuzjazmu wśród starych fanów serii.
W trakcie rozgrywki spotkamy wiele postaci znanych z poprzednich części cyklu, w tym najbliższych przyjaciół starego Bezimiennego: Diega, Gorna, Miltena i Lestera. To miły akcent ze strony twórców, jednak ciągłe eksploatowanie tej czwórki zaczyna być już nużące. Seria „Gothic” od zawsze słynęła ze świetnego zachowania postaci niezależnych. W ciągu dnia każdy NPC wykonywał rozmaite czynności – kowal zajmował się wytwarzaniem broni, alchemik warzył mikstury, a straż miejska patrolowała cały teren. Dodatkowo postacie chętnie ze sobą rozmawiały, co sprawiało, że wszystkie miasta i osady tętniły życiem. Dzięki takim drobiazgom, w tamtych grach udało się wytworzyć wspaniały, unikalny klimat. Niestety, „Arcania” jest pod tym względem bardzo rozczarowująca – wszelkie miasta i osady są tu niezwykle puste i niemal pozbawione życia. Samych NPC-ów jest bardzo mało i zazwyczaj nie mają nam nic ciekawego do powiedzenia. Kolejnym mankamentem są dialogi, które w większości przypadków wypadają dosyć drętwo. Możemy również zapomnieć o przerywnikach bądź dynamicznej pracy kamery, która nadałaby grze filmowy charakter. Wszystko jest tutaj sztampowe i oklepane, a jakość nielicznych „cut scenek”, które pojawiają się w trakcie rozgrywki, pozostawia wiele do życzenia. Weteranów serii "Gothic" z pewnością zaboli całkowita rezygnacja z frakcji, które były jak dotąd nieodłącznym elementem poprzednich gier. W ten sposób twórcy zabrali nam możliwość przynależenia do konkretnych ugrupowań, awansowania w ich hierarchii oraz uczestniczenia w ich codziennym życiu. Bez tego elementu świat gry stał się niezwykle spokojny i bezbarwny, a sam klimat rozgrywki wiele na tym stracił.
Kolejnym aspektem gry, który mocno ucierpiał w nowej odsłonie serii, jest rozwój postaci. Zamiast dziesiątek cech i atrybutów dostaliśmy bowiem 8 odrębnych pasków umiejętności, które możemy rozwijać w trakcie gry. I tyle. Pozostałe współczynniki, takie jak: zdrowie, wytrzymałość, zasób many oraz pancerz i ilość zadawanych obrażeń są uzależnione od poziomu naszej postaci oraz używanego ekwipunku. Twórcy zrezygnowali z koncepcji rozwoju postaci przy pomocy nauczycieli, która była tak charakterystyczna dla poprzednich odsłon serii. Uproszczenia objęły również crafting i alchemię – teraz możemy wytworzyć nową broń lub miksturę za pomocą kilku kliknięć myszą. Wystarczy jedynie uzyskać specjalny zwój z formułą oraz niezbędne składniki. Oznacza to, że wszelkie interaktywne elementy otoczenia, takie jak ogniska, kowadła i aparatury alchemiczne straciły swoje zastosowanie i występują już tylko w roli bezużytecznych ozdób. To kolejny przykład spłycenia rozgrywki, który z pewnością nie spodoba się starszym graczom.
Trzeba przyznać, że najmocniejszą stroną „Arcanii” jest oprawa graficzna, a w zasadzie wspaniały świat gry, jaki udało się twórcom wykreować. Całe środowisko naturalne zostało tutaj przedstawione bardzo realistycznie. Na szczególną uwagę zasługuje starannie odwzorowana roślinność oraz śliczne efekty pogodowe. Równie dobrze wyglądają modele wszelkich potworów, które dzięki zastosowaniu nowych efektów graficznych wyglądają teraz jeszcze bardziej przekonująco. Niestety dużo gorzej jest już z samymi modelami postaci. W większości przypadków ludzie zostali obdarzeni wręcz szkaradnymi facjatami, co szczególnie rzuca się w oczy w przypadku kobiet. Co gorsza, poszczególne twarze dosyć często się powtarzają, więc w trakcie gry niejednokrotnie odnosimy wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia z klonami. Dodatkowo animacje postaci są często bardzo koślawe, a wręcz pokraczne. Świetnym przykładem jest tutaj sekwencja podnoszenia przedmiotu wykonywana przez głównego bohatera. Modele często blokują się pomiędzy różnymi przeszkodami terenowymi, co nierzadko prowadzi do kuriozalnych sytuacji. Kolejnym mankamentem jest częste ślizganie się postaci po powierzchni ziemi, które często można dostrzec przyglądając się przeciwnikom z większej odległości. Czy naprawdę nie dało się uniknąć tych irytujących błędów? „Arcania” działa na zupełnie nowym silniku graficznym, który jest w stanie wygenerować znacznie bardziej zaawansowane efekty, niż te, które pamiętamy z trzeciego „Gothica”. Ponadto, w porównaniu do poprzedniej części, udało się znacznie zredukować czas odczytu i zapisu stanu gry. Jedynym problemem jest tutaj ponownie fatalna optymalizacja. „Arcania” ma iście kosmiczne wymagania i potrafi się „przyciąć” na naprawdę mocnym sprzęcie.
Ogólne udźwiękowienie tytułu stoi na dosyć przyzwoitym poziomie. Muzyka autorstwa znanego kompozytora Tilmana Sillescu raczej nie porywa, ale dobrze wpisuje się w ogólny klimat tytułu. Polska wersja językowa została w pełni zlokalizowana dzięki niezawodnej ekipie z CD Projekt. Rodzimy dubbing wypada całkiem nieźle, co jest niewątpliwie zasługą odpowiedniego doboru aktorów. Poza kilkoma zgrzytami, wszystko brzmi dosyć naturalnie. Bardzo dobrze wypadł Jacek Kopczyński, który użyczył swojego głosu głównemu bohaterowi.
W związku z licznymi uproszczeniami występującymi w „Arcanii”, lwią część rozgrywki będzie stanowić walka ze spotkanymi przeciwnikami. Na swojej drodze spotkamy głównie dobrze nam znane monstra, takie jak ścierwojady, kretoszczury, zębacze czy pełzacze. Jedną z niewielu pozytywnych zmian w stosunku do poprzedniej części wydaje się nowy system walki, który umożliwia wyprowadzanie ciekawych kombinacji ciosów. Wszystko opiera się na klikaniu myszą w odpowiednim momencie, gdy nasza broń ulega podświetleniu. Walkę urozmaica możliwość blokowania, odskakiwania oraz zadawania silniejszych ciosów. Same starcia wyglądałyby pewnie jeszcze efektowniej, gdyby nie dość niski poziom AI przeciwników, którzy często „głupieją” na polu bitwy. Potrafią się zablokować na przeszkodach terenowych bądź po prostu ignorować naszą postać w zasięgu wzroku. Ponadto, wszyscy oponenci atakują niezwykle schematycznie, więc większość starć jest bardzo sztampowa i przewidywalna. Jeśli chodzi o poziom trudności, to mamy do wyboru aż 4 warianty, które różnią się w zasadzie tylko siłą naszych przeciwników oraz częstotliwością ich ataków. Gracze, którzy mieli już styczność z poprzednimi odsłonami serii, powinni od razu wybrać jeden z dwóch wyższych poziomów trudności. Dwa pierwsze tryby są tak proste, że nawet nie warto sobie nimi zawracać głowy. Warto jeszcze wspomnieć o interfejsie, który niestety jest dosyć średni. O ile okno ekwipunku jest jeszcze całkiem znośne, to mapa obszaru wymaga ewidentnego dopracowania.
Podsumowując, „Arcania: Gothic 4” okazuje się być produkcją dosyć przeciętną, która jest zdecydowanie słabsza od dawnych dzieł studia Piranha Bytes. Co prawda, z powodu licznych uproszczeń w rozgrywce, nowa produkcja Spellbound może spodobać się nowym graczom, jednak dla wszystkich fanów poprzednich części przygód Bezimiennego, „Arcania” będzie prawdopodobnie dużym rozczarowaniem. Jedną z największych wad nowej odsłony serii jest w moim przekonaniu rezygnacja z wielu charakterystycznych elementów rozgrywki, które skutecznie budowały niepowtarzalny klimat w poprzednich częściach cyklu. Tak radykalne zmiany nie mogą przejść bez echa i z pewnością zostaną odpowiednio napiętnowane przez społeczność fanów tradycyjnego „Gothica”. Zubożenie rozgrywki ma również swoje odzwierciedlenie w liniowości fabuły oraz rezygnacji z otwartego świata gry. W połączeniu z niezbyt udanymi dialogami, według mnie jest to ogromny krok w tył dla całej sagi „Gothic”. Na pocieszenie pozostaje ładna oprawa graficzna i nieco usprawniony system walki, jednak są to czynniki drugorzędne. Dlatego końcowa ocena tego tytułu jest dosyć niska, a każdy fan serii powinien w tym miejscu odliczyć jeszcze jedno albo dwa oczka. W „Arcanii” jest po prostu zbyt dużo czystej akcji, a zdecydowanie za mało elementów charakterystycznych dla typowej gry cRPG. Nie wróży to nic dobrego całej serii, która najpewniej niedługo porzuci swoje tradycyjne korzenie i ewoluuje w zupełnie innym kierunku. Na szczęście konkurencja w postaci prawdziwych twórców „Gothica” z Piranha Bytes nie śpi i już przygotowuje nową część całkiem udanego "Risena". Również Spellbound tworzy już kontynuację swojego nowego dziecka, więc w przyszłości możemy spodziewać się bardzo ciekawej rywalizacji ze strony obu producentów. Niech wygra lepszy.
Plusy
- Niezła grafika
- Lepszy system walki
- Przystępność dla nowych graczy (Gothic dla mas)
Minusy
- Irytujące uproszczenia
- Liczne zmiany na gorsze
- Liniowość
- Mało zadań pobocznych
- Kiepskie dialogi
- Brak gothicowego klimatu
- Za krótka
- Błędy techniczne
- Paskudne modele twarzy
Komentarze
Staremu Bezimiennemu odbiło , na świecie bród , smród i ubóstwo
i oczywiście losy całej krainy są na barkach jakiegoś pastucha któremu stuknięty (bądź jak to mówi
"fabuła" opętał go demon) król zniszczył wioskę, ukradł kury i zgwałcił dziewczynę , po prostu ta gra jest coraz gorsza a o tych wszystkich uproszczeniach już nawet nie pisze .
Dodaj komentarz