Filmów o nawiedzonych, straszliwych hotelach i tego typu budynkach było dość dużo, więc można by uznać, że temat się wyczerpał. Jednak tego zdania nie podzielają twórcy "666 Park Avenue", serialu opartego na książce o tym samym tytule autorstwa Gabrielli Pierce, dotyczącej nowojorskiego hotelu oraz związanych z nim niecodziennych zdarzeń.
Młodzi, piękni i zakochani Jane Van Veen oraz Henry Martin przeprowadzają się do Nowego Jorku – miejsca, w którym spełniają się marzenia. A gdzie rozpocząć szybki start w karierze, jak nie w najzamożniejszej dzielnicy Manhattanu, w jednym z najpopularniejszych hoteli – "the Drake" [ang. smok]? Ona początkująca architektka, on ambitny mężczyzna ze świata polityki idealnie wpasowują się do roli zarządców budynku w oczach Gavina Dorana, magnata nieruchomości i właściciela hotelu. Mogłoby się zdawać, że to spełnienie marzeń każdego młodego człowieka – dobrze płatna praca z dodatkowymi uprzywilejowaniami w formie darmowego apartamentu oraz szerokiego dostępu do śmietanki towarzyskiej NYC. Wszystko przedstawia się sielankowo do czasu, gdy hotel, właściciele i jego goście nie okazują swojej prawdziwej twarzy.
Fabularnie serial przedstawia się znośnie, choć nie ma tu miejsca na jakąś większą innowację. Nie jest on przerażający, ani nie powoduje gęsiej skórki. Ot dramat przewlekany zdarzeniami paranormalnymi. Akcja, jak na produkcję tego typu przystało, rozkręca się stopniowo, odkrywając poszczególne karty gry, jaką ze swymi gośćmi prowadzi luksusowy hotel. Niestety, wprowadzane wątki nie są na tyle intrygujące, żeby zachęcić odbiorcę, by ten przebolał kolejne powolne wydarzenia. Dopiero końcowe odcinki nabierają jakiegoś tempa, by w finale wszystko rozegrało się tak prędko, wyjaśniając bądź po macoszemu kończąc określone wątki, aby jakoś wyjaśnić i względnie podsumować serial. Było to zapewne spowodowane faktem, że z powodu niskiej oglądalności stacja ABC postanowiła ograniczyć serial z planowanych piętnastu do trzynastu odcinków.
Pod względem efektów specjalnych "666 Park Avenue" nie zachwyca, przypominając nieco paranormalne filmy z początku XXI wieku. Gołym okiem widać ubogie komputerowe triki w postaci gumowatych rąk wychodzących ze ścian, ciekłokrystalicznych luster czy tajemnych przejść. Poszczególne wątki również nie powalają kreatywnością, bazując na grecko-rzymskich mitach i ocierając się niekiedy o kicz. Jednak z drugiej strony główny motyw serialu jest bardzo ciekawy pod względem metafizycznym – do czego jest zdolny człowiek, by spełniły się jego pragnienia. Gdyby produkcja wykorzystała ten temat w nieco bardziej twórczy, rozwinięty sposób, "666 Park Avenue" znacznie by zyskał.
Pod względem gry serial był nieco nierówny. Wcielający się w główne role młodej pary – Rachael Taylor ("Transformers", "Shutter-Widmo", "Najczarniejsza Godzina") oraz Dave Annable ("Julie i Julia", "Nie Można Pocałować Panny Młodej", serial "Bracia i Siostry") nie zachwycają swoimi kreacjami i przez to ich wątek wydaje się niezbyt interesujący, choć należy do ważniejszych w produkcji. Nieco lepiej w tym zestawieniu wypada Annable jako idealistyczny młody człowiek w świecie zepsutej nowojorskiej polityki. Taylor wcielająca się w postać Jane, która zdaje się w paranormalny sposób powiązana z budynkiem, wypada dość blado i nieprzekonująco. Sytuację ratują Terry O'Quinn ("Ojczym", seriale "Zagubieni", "JAG – Wojskowe Biuro Śledcze") wraz z Vanessą Williams ("Buntownik XX Wieku", seriale "Gotowe na Wszystko", "Brzydula Betty"), których można nazwać już weteranami. Zatrważający swoim opanowaniem Doran w wykonaniu O'Quinna jest nie tylko złowieszczy, powodujący ciarki swoim enigmatycznym uśmiechem, ale także na tyle intrygujący, że idealnie pasuje do roli magnata nieruchomości z pewnymi diabolicznymi ciągotami. Towarzysząca mu Williams w postaci bogatej żony, emanującej wręcz luksusem i swoistym blaskiem sfer wyższych, aż wzbudza zazdrość, a jednocześnie przyciąga swoją charyzmą. Nie powinno to dziwić, gdyż już nie raz aktorka wcielała się w podobne postacie obrzydliwie bogatych kobiet.
"666 Park Avenue" nie zachwyca swoim poziomem i nie jest tak wciągający jak aktualnie wyświetlane produkcje. Mimo zatrudnienia bardziej doświadczonych aktorów, wypada on blado i nieciekawie, nic więc dziwnego, że stacja ABC postanowiła zakończyć serial na jednym sezonie, udostępniając ostatnie odcinki w USA dopiero w okresie wakacyjnym, choć finalne wydarzenia zostały już wyświetlone w Hiszpanii czy Kanadzie. Gdyby scenariusz przedstawiał się znacznie ciekawiej, a także poprawiono by efekty specjalne, "666 Park Avenue" mogłoby zapewne zostać poszerzone o kolejny sezon, co jednak się nie stało.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz