Złodziej dusz

3 minuty czytania

W moje ręce trafił "Złodziej dusz", zaś patrząc na informację dotyczącą numeracji tomów wiedziałem, że seria nie skończy się na tym jednym. To jednak debiut literacki Anety Jadowskiej w formie pełnoprawnej serii i muszę przyznać, że w takim wypadku trzeba się podwójnie napracować. W końcu autorów fantasy na polskiej scenie jest dosyć dużo, więc przebicie się do awangardy wymaga niebanalnych pomysłów. Czy "Złodziej dusz" to dobra przepustka do kariery?

Na to pytanie odpowiedzą tabelki prezentujące wyniki sprzedaży. Czytelników przyciągnąć ma historia Teodory Wilk – toruńskiej policjantki, która przed światem niemagicznym ukrywa fakt, że jest wiedźmą. Swoich umiejętności używa w pracy, za sprawą której otrzyma zadanie odnalezienia niebezpiecznego maga porywającego i "drenującego" z mocy potężne istoty. Atmosferę podgrzewa fakt, że wśród ofiar jest bliska przyjaciółka Dory, jak określana bywa nasza bohaterka.

Niestety, główna intryga ciągnie się niemiłosiernie, przez co jej finał jest niespodziewany nie z zamierzenia autorki, ale raczej z faktu, że musiała się jakoś ograniczać w już i tak dość opasłym tomie. Powiem więcej – ślady prowadzące do rozwiązania zagadki są właściwie mało przekonujące, zaś Dora nie przykładała się do swojej pracy tak mocno, jak powinna. Z jednej strony wciąż czytamy, jak bardzo pragnie ocalić przyjaciółkę, z drugiej zaś jest nazbyt skupiona na sobie lub na swoich towarzyszach.

Do tych ostatnich, tworzących dość skromną grupkę, należą zarówno diabeł, jak i wampir. Oczywiście, postacie te są dokładnie takie, jak je sobie wyobrażamy, bowiem Jadowska nie proponuje nam nic nowego, zadowalając się dość klasycznym podziałem dobra, zła, wampirów, wilkołaków i wszelkiego rodzaju wróżek czy czarownic. Wracając jednak do towarzyszy – diabelski Miron to istny uwodziciel, zaś anielski Joshua za Dorą za bardzo nie przepada. Ten z pozoru skomplikowany system przyjaźni osób, które powinno dzielić wszystko, jest zarazem źródłem odczuć głównej bohaterki, której oczami śledzimy całą akcję. Jadowska dość mocno eksponuje element tej nietypowej relacji, ale właśnie w tym szablonowym ujęciu Joshui czy Mirona widać słabość takiego rozwiązania. Do tego dochodzą jeszcze rozliczne przemyślenia, którym bliżej do problemów typowych dla okresu dojrzewania. Dora to zdecydowanie już dorosła kobieta, zaś jej towarzysze liczą sobie po 350 lat każdy. Mimo to Jadowska podkreśla ich młodzieńczość i tym samym jasno określa krąg czytelników. Miałem wrażenie, że czytam jakiś komiks z rudą wiedźmą, pociągającym diabłem i ostoją czystości w rolach głównych.

Wspomniane wrażenie pogłębiają dialogi. Dora to momentami złośliwa i pewna siebie kobieta, nazywająca ludzi bez ogródek patafianami i potrafiąca dzielić się ową prawdą bez żadnego zażenowania. Z drugiej strony, przeżywa zauroczenie diabłem jak nastolatka, która chce, ale wie, że mama i tata będą źli. Na plus zaliczyłbym rozmowy Dory z Mironem, pełne sugestywnych podtekstów, jednak parę pikantnych gadek to w mojej ocenie za mało, by przełamać niekiedy rażącą wręcz naiwność czy też śmieszność pewnych dialogów.

Nie najlepiej sprawiają się także postacie drugoplanowe. Wiemy o nich bardzo niewiele, zaś główna bohaterka zdaje się wiedzieć o nich niemal wszystko, przez co nie ma tutaj mowy o zaskoczeniu. Silna szefowa, koledzy z komisariatu gotowi się z tobą przespać, nieprzyjemny inspektor – Jadowska nie prezentuje nic nowego i nie pozwala czytelnikowi snuć zbyt głębokich domysłów, bowiem wszystko otrzymujemy na tacy. Nie lepiej jest też z istotami magicznymi, które co prawda otrzymały wiele cech ludzkich, ale zostały opisane dość pobieżnie. Wyjątkiem są wampiry i wilkołaki, ale powiedzcie – ile można czytać o tym samym? Czy w końcu ktoś zostawi krwiopijców i wilki w spokoju?

Zakończenie całej historii okazało się przedłużającymi się rozdziałami, w których niewiele się dzieje. Brakuje zawiązania historii dla drugiego tomu, czegoś trzymającego w napięciu, bym nie mógł się już doczekać kontynuacji. Całą książkę rozpoczyna śmierć pani Kozanek i właśnie na tym zabójstwie powinien się tom zakończyć. Czemu w roli mordercy nie umieścić kogoś, kogo będziemy ścigać w drugim tomie?

Nim przejdę do podsumowania, słów kilka o wydaniu. Przede wszystkim nie mogę mieć zastrzeżeń do okładki. Może trochę nazbyt dosłowna w przedstawieniu bohaterów i zbyt enigmatyczna w doborze tytułu, jednak pozostawia pozytywne wrażenie. Każdy rozdział ozdobiony grafiką, ale... wciąż tą samą. Bez względu na fragment książki jest to anioł (w domyśle – Joshua) i miałem cichą nadzieję na zmianę. Niestety, pomysł może i dobry, ale monotonne wykonanie psuje cały efekt. W tekście raptem jeden błąd, jednak to się zdarza praktycznie każdemu, więc trudno mówić o katastrofie. Także cena, wynosząca 34,90 PLN za blisko 450 stron, wydaje się całkiem przystępna.

Czy zatem "Złodziej dusz" to trampolina do zajęcia wygodnego miejsca wśród cenionych polskich pisarzy fantasy? Powiedziałbym, że... nie. Książka jest dość odtwórcza nie tylko w kwestii bohaterów, ale także świata przedstawionego. Dość powolna akcja i zbyt młodzieżowe podejście do tematu to oczywiście dla niektórych zalety, jednak ten do przesady idylliczny obrazek przyjaźni mimo wszystko po prostu nudzi. Czemu Dora nie ma poważniejszych dylematów? Czemu świat nie jest mniej poukładany i nie każdy z aureolą musi być dobry? Mówiąc krócej – przemyślana, ale rzemieślnicza robota. Dla nastolatków, którzy śmiało sięgną po tę książkę, może się to okazać wystarczające. Dla całej reszty zaś... Odpowiedź już chyba znacie.

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
5.5
Ocena użytkowników
7.88 Średnia z 8 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...