Zbieracz Burz t.2

3 minuty czytania

Jeżeli na karku niesiesz miliony lat doświadczeń oraz największe tajemnice Królestwa i Głębi, to nie może być ci lekko. Jeśli wiesz, że Pan odszedł wieki temu na bezterminowe wakacje do miejsca tak odległego, że nawet ty nie potrafisz tam dotrzeć, to masz prawo odczuwać zwątpienie. Ale jeśli ów Pan najwyraźniej oszalał i wydaje rozkaz zniszczenia Ziemi, a tak się głupio składa, że jako Anioł Zagłady jesteś jedynym narzędziem zdolnym spełnić wolę Jasności, to chyba naprawdę nie może być gorzej...

A jednak może. Jeśli nazywasz się Daimon Frey, Abbadon, Tańczący na Zgliszczach, Burzyciel Światów, zaś Stwórca nakazał ci unicestwić swe największe dzieło, natomiast twoi przyjaciele, z którymi przez milenia walczyłeś, knułeś, spiskowałeś i wzajemnie nadstawiałeś karku stwierdzają, że jesteś szalony i gotowi są na najpodlejszą zdradę byle tylko powstrzymać cię przed spełnieniem woli Pana (na co i tak nie masz ochoty), to masz prawo czuć się jak główny bohater drugiej części „Zbieracza Burz”.

Maja Lidia Kossakowska na początku maja tego roku zaprezentowała nam kolejną powieść z „anielskiej serii”, tak popularnej i cenionej przede wszystkim dzięki „Siewcy Wiatru”. Pierwszy tom „Zbieracza Burz” okazał się równie frapującą, wciągającą i świetnie napisaną historią. Czymś zupełnie normalnym jest zatem obawa o poziom jej kontynuacji, stanowiącej jednocześnie zwieńczenie całości. Niepokój ten może dodatkowo podsycić fakt, że tom drugi pojawił się na sklepowych półkach zaledwie kilka dni temu, czyli zanim jeszcze w księgarniach wyczerpał się zapas pierwszego "Zbieracza Burz". Jak zatem wygląda powieść, której zarys przedstawiłem w powyższym krótkim wstępie? Dobrze, a nawet bardzo dobrze.

Licząca ponad czterysta stron książka podejmuje wątki wstrzymane na ostatnich stronach poprzedniej części. Co stało się z Freyem? Jak bardzo oszalał Michael i co z tego wyniknie? Czy Lampka poradzi sobie bez Zgniłego Chłopca, czy też może Głębię diabli wezmą, a wraz z uwolnieniem Apolyona całe Uniwersum? Jakie decyzje podejmą Gabriel i Razjel? Te wątki stanowią główną oś akcji, choć pojawi się kilka pobocznych. Wojna tajnych wywiadów, romantyczne rozterki Asmodeusza, oszałamiająco okrutna prawda o dawnych opiekunach odkryta przez Hiję – jest tego sporo, ale nie przytłaczająco dużo. „Zbieracz Burz” w drugim tomie nabiera innego charakteru i tempa. Akcja albo pędzi na łeb na szyję, albo przez chwilę czeka w spokojnym zawieszeniu na właściwy moment, by osiągnąć apogeum. Nie pomyślcie jednak, że czeka na was chaotyczna sieczka przerywana załamującą nudą. Autorka po prostu podzieliła swe dzieło na dwa tempa – zajmujących, sensacyjnych konfrontacji i dialogów oraz dających chwilę wytchnienia podrozdziałów, pozornie niezwiązanych z wartkim nurtem pierwszoplanowych wydarzeń.

Uprośćmy teraz recenzję, sprowadzając ogólną ocenę do najważniejszej kwestii – czy tom drugi jest gorszy od pierwszego? Nie, co więcej, jest przynajmniej tak samo dobry. Kossakowska poradziła sobie z rozwinięciem i zakończeniem wszystkiego, co nakreśliła w części poprzedniej, a także z umiejętną modyfikacją i nawiązaniem do elementów znanych nam z „Siewcy Wiatru”. Jeśli w recenzji powieści z maja 2010 pisałem o ciekawych przemianach, jakich doznają dobrze nam znani bohaterowie, to w książce sprzed tygodnia zostały one konsekwentnie rozbudowane. „Zbieracz Burz – tom 2” nie stracił na inteligencji, pomysłowości i warsztacie pisarskim, choć nastrój opowieści zmienił się. Więcej tu złożonych, barwnych opisów, dotyczących przede wszystkim wewnętrznych monologów i przemyśleń najważniejszych postaci, więcej też monumentalnych, epickich potyczek, magii i tajemnic.

Jeśli jednak zapytacie mnie, czy ta część jest lepsza od pierwszej (albo od „Siewcy Wiatru”), nie będę umiał udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Mamy tu nieco inny charakter, konstrukcję, ilość istotnych elementów i detali, odmienny jest także sposób ich przedstawienia. Osobiście nie przyznałbym drugiemu „Zbieraczowi Burz” pierwszego miejsca wśród całej sagi, ale to już oceńcie sami (i nie próbujcie nawet zastanawiać się czy warto!).

Gdybym miał się koniecznie do czegoś przyczepić, byłby to zupełnie poboczny i epizodyczny wątek Hiji, dawnej ukochanej Anioła Zagłady. Choć sam motyw odkrywania przez nią prawdy o rytuale Razjela, dzięki któremu wyrwano ją z Niebytu, o rzeczywistych intencjach jej dawnych opiekunów i zdradzie, której mimowolnie dopuściła się na Daimonie, jest niczego sobie, to w świetle całości książki okazuje się wyrwany z kontekstu i dziwnie niedopowiedziany.

Niemniej to tylko nieistotny detal, który nie pozwala na nazwanie powieści Kossakowskiej idealną i doskonałą, ale w żaden sposób nie powinien rzutować na waszą motywację do sięgnięcia po jej dzieło. Jeśli macie za sobą pierwszą część „Zbieracza Burz”, tom drugi jest dla was lekturą obowiązkową, która naprawdę nie powinna was zawieść. Jeżeli zaś tom numer jeden (lub też – Boże broń! – „Siewca Wiatru”) nadal pozostaje wam nieznany, pędźcie co sił do sklepu nadrobić zaległości, bo recenzowana tu książka jest tego warta.

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
8.5 Średnia z 9 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Druga część jest zdecydowanie lepsza od pierwszej, w która nieco nużyła. Teraz akcja nabiera poważnego tempa i z chęcią czytałem kolejne rozdziały. Autorka zaskoczyła mnie podwójną narracją - 1. i 3. osobową. Za każdym razem dziwnie czułem się w takim przeskoku, ale z czasem nie sprawiało to już takiego problemu. Cieszę się, że tym razem nie skupiono się głównie na Freyu, wiem, że to główna postać, lecz w poprzednich częściach poboczne postacie tak zostały rozwinięte, że o wiele bardziej mnie zaciekawiły. A już na pewno raduje mnie rozwinięcie postaci Rafaela, mojego faworyta, chociaż nadal skąpe, ale jednak. Czytając książkę, po cichu miałem nadzieję, że inaczej się ona rozwinie, jeżeli chodzi o finalne starcie aniołów, no i nieco zmieszało mnie to idylliczne zakończenie, ale przynajmniej romans Frey-Hija nie skończył się pomyślnie, a przynajmniej tego nam nie opowiedziano, gdyż byłoby dla mnie za słodko. Nie mniej uniwersum stworzone przez autorkę jest intrygujące i posiada wiele filozoficznych aspektów.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...