Zwiadowcy to seria, która szczyci się miejscem w mojej biblioteczce już od wielu lat i mimo upływu czasu nigdy tego nie żałowałem. W dalszym ciągu okazjonalnie wracam do tych książek, żeby przejrzeć ulubione fragmenty i zawsze wypatruję wieści na temat kolejnych tomów. Stąd też można zrozumieć moją ekscytację, kiedy dowiedziałem się o kolejnej odsłonie przygód Willa i jego przyjaciół, dysponującej podtytułem, "Zasadzka w Sorato". Teraz zaś, po sprawnej lekturze, pora podzielić się przemyśleniami.
Will zwyczajnie nie umie się trzymać z dala od kłopotów, co? Kiedy wraz z Maddie są w Toscano, celem wsparcia negocjacji dyplomatycznych z Arydią, docierają do nich wieści o rajdzie Temudżeinów. Zwiadowcy doskonale wiedzą, że ich przybycie nie oznacza niczego dobrego, a więc decydują się pomóc przyjaciołom, tak nowym jak i starym, w odparciu tego zagrożenia. Do tego jednak potrzebują dodatkowego wsparcia i dobrego planu. Podczas gdy mentor rusza do Genovesy, celem uzyskania usług tamtejszych najemników, uczennica i dowódcy armii ruszają do doliny w okolicach miasta Sorato, celem przygotowania zasadzki. Ale wojenna fortuna to kapryśna towarzyszka. Czy bohaterom uda się zniszczyć wroga?
W kwestii sceny, na której tym razem przyjdzie nam podziwiać naszych znajomych, to tutaj zdecydowano się na coś nowego. Wydarzenia rozgrywają się przede wszystkim w Toscano, w którym do tej pory mieliśmy okazję przebywać jedynie przelotnie. Choć mamy okazję ujrzeć jedynie wycinek całości, to prezentuje się ono jako całkiem miłe miejsce. Z ważniejszych punktów odwiedzamy także ojczyznę Genoweńczyków. Możliwość poznania rodzinnego miasta i kultury najemników, którzy dotąd robili naszym bohaterom wyłącznie za wrogów, stanowi ciekawą okazję. Większość uzyskanych informacji jest dość ogólna, ale wystarczy, by dobrze nakreślić przedstawione krainy.
Jeśli chodzi o bohaterów, to tu raczej nie znajdziemy nic zaskakującego. Główne role grają nasi starzy przyjaciele, których już dobrze znamy i kochamy. Wokół nich pojawia się kilka nowych postaci, lecz ciężko jest powiedzieć, aby otrzymały one dostateczną ilość uwagi. Najważniejsze osoby, czyli zwiadowcy, też nie mają czasu i sposobności, by przedstawić się od głębszej czy bardziej zaskakującej strony. Niemniej, są dokładnie tym, czego nauczyły nas się spodziewać poprzednie części, więc o ile ten koncept nie jest najwspanialszy, to tragiczny również nie.
Jeśli chodzi o jakieś głębsze przesłanie, to poszukiwanie go raczej będzie próżne. Pewne interakcje międzyludzkie kryją w sobie pewną naukę, ale to w sumie tyle. Nie można nawet powiedzieć, żeby było dość czasu, by móc pozwolić sobie na coś o większej głębi. Główna oś wydarzeń po prostu kręci się w swoim kierunku. Stwierdzenie, że gna na łeb na szyję, może być trochę przesadzone, ale też nie pozwala sobie na jakieś dłuższe objazdy czy postoje. Całość jest też podlana odpowiednią porcją humoru, tak typowego dla tego uniwersum. W kwestii tłumaczenia, pozostawia ono trochę do życzenia. Na ogół jest wykonane przyzwoicie, jednak pojawia się kilka dziwnych zwrotów bądź odmian. Poza tym, widać, iż tłumacz nie miał okazji zajrzeć do poprzednich części, gdzie mógłby znaleźć przekład niektórych nazw własnych.
W ogólnym rozrachunku, nie mogę powiedzieć, że ta książka mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie, lektura była bardzo szybka i przyjemna. Ale pozostawiła po sobie pewne uczucie niedosytu. Przywodzi mi to na myśl okręt, który wypuszczono w rejs, gdy tylko miał wyłącznie niezbędne części. Brak tu chwili, żeby się nad czymś zatrzymać, popodziwiać widoki czy dokładniej poznać nowych bohaterów. Dowiadujemy się o zagrożeniu, zbieramy siły, by się nim zająć, niszczymy wroga i po odstawieniu wszystkich do domu kończymy. Ogólnie wyszło dobrze, ale mogło być lepiej i stanowczo nie polecam zaczynania serii od tego punktu. Byłoby ciężko rozeznać się w temacie.
Dziękujemy wydawnictwu Jaguar za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz