John Flanagan i jego seria "Zwiadowców" stanowią nieodłączną część mojej biblioteczki już od wielu lat i nigdy tego nie żałowałem. Raz na jakiś czas do nich wracam, by się wzruszyć, pośmiać i przypomnieć sobie wciągające przygody. I teraz mogę nieco porozwodzić się nad najnowszą częścią o podtytule "Zaginiony Książę".
W Królestwie Araluenu panuje względny spokój. Co prawda tu czy tam pojawiają się drobne problemy, ale nie jest to nic, z czym tutejsi władcy i protektorzy nie mogliby sobie poradzić. W takich chwilach kłopoty mają to do siebie, że lubią przychodzić z zewnątrz. Władca Galii przybywa z prośbą o pomoc w związku z faktem, iż jego syn został porwany przez jednego z żądnych władzy baronów i korona uznaje, że warto udzielić pomocy. Will i Maddie trafiają na kontynent przebrani za rybałtów, tam zaś czeka na nich kraina pełna niebezpieczeństw, w której nawet sojusznikom nie można w pełni ufać. Czy w tych okolicznościach zdołają stanąć na wysokości zadania?