X-Men. Punkty zwrotne – Powtórne przyjście

3 minuty czytania

Czy przed skrywającymi się na wyspie X-Menami pod przywództwem Cyclopa istnieje jakakolwiek przyszłość?

X-Men. Punkty zwrotne – Powtórne przyjście

W dzieciństwie byłem fanem X-Menów, oglądałem zarówno filmy, jak i bajki o nich. Powrót do nich po latach wraz z "Uncanny X-Men. Cyclops i Wolverine. Tom 2" był jednak nieudany. Już miesiąc później "X-Men. Punkty zwrotne – Powtórne przyjście" z powodzeniem przypomniało mi stare, dobre mutanty. Przywołuję poprzedni komiks nie bez powodu – między nimi oboma zachodzi mnóstwo podobieństw. Jakość pomysłów i ich realizacji w "Punktach zwrotnych" miażdży.

Mutanci, homo superior, stali się gatunkiem zagrożonym. Jego zasięg występowanie ograniczył się do wyspy Utopia u wybrzeży San Francisco. Pogłowie prowadzonej przez Cyclopa społeczności spadło poniżej dwustu sztuk, a nikt ani myśli przyznać im ochronę gatunkową. Wręcz przeciwnie – liczni ich przeciwnicy chcą ich zniszczyć raz na zawsze. Czy im się to powiedzie?

Jeśli coś może odmienić los społeczności mutantów, to powrót Hope, która jest postrzegana jako "Mesjasz" – jest to określenie wprost wyrażone w komiksie. Skrywa się ona pod opieką Cable'a w przyszłości, lecz oto w krytycznym momencie – cóż za zaskoczenie! – powraca. Powrót ten nie może być prosty, wszyscy przeciwnicy chcą ją wyeliminować, a ona sama nie jest pewna, czy sprosta oczekiwaniom – klasyka! Pytanie o to, czy jej przeciwnikom się uda jest irracjonalne przy tak sztampowej konstrukcji fabularnej. Niewiadomą mimo wszystko pozostaje rozwój tej postaci i to, jakie skutki ostatecznie przyniesie jej powrót.

Mój ulubieniec z tego uniwersum, Wolverine, wreszcie ma pazury nie tylko w łapie. Archetyp, który różni autorzy próbują przenieść do swoich postaci nazwanych Wolverinem, jest naprawdę trudną kombinacją cech. Był on wszakże szlachetny i cyniczny zarazem, brutalny i wrażliwy, inteligentny a jednak "swój chłop". Oddanie tych wszystkich elementów osobowości z zachowaniem logiki i proporcji nie jest proste, lecz tym razem udało się.

Hope poniekąd trąci motywem "Mary Sue", lecz nie jestem zwolennikiem nadużywania tej analogii w pejoratywnym znaczeniu. Przyjmijmy, że motyw młodej dziewczyny dysponującej dużym, lecz nie w pełni opanowanym potencjałem – mocą o wyjątkowej roli w opowieści, która ściąga na nią kłopoty, to jeden z klasycznych motywów fantasy. Typowość takiej konstrukcji fabuły grozi przekroczeniem granic cierpliwości czytelnika. Jednak Hope nie staje się irytująco nieznośna. Jej wątek był całkiem interesujący.

Ogólnie, większość postaci X-Menów oceniam pozytywnie, jako dobrze skonstruowane i ciekawe byty, z których wybijają się na czoło poza wzmiankowanymi jeszcze Rogue i Nightcrawler oraz nie będące jednak mutantem Jestestwo. Nie polubiłem Cyclopa, lecz nigdy nie potrafiłem odczuć do niego sympatii – to kwestia postaci jako takiej, ot po prostu. Jest w nim coś, co zawsze czyniło go w moich oczach po prostu nijakim.

Fabuła przede wszystkim jest uzasadnieniem dla kolejnych dynamicznych akcji i czyni to dość dobrze, choć nie wszystko się jednak udało autorom scenariusza. Antagoniści muszą być albo wyraziści, albo opowieść na tym wiele utraci. Scenarzyści z tym problemem jak się wydaje, nie poradzili sobie. Nie boję się przyznać, że nie bardzo utrwaliły się w mojej pamięci motywy głównego przeciwnika, choć fabułę śledziłem z prawdziwym zainteresowaniem. Jestem miłośnikiem bardziej złożonych i niejednoznacznych historii, które zmuszają do myślenia, a X-Meni są uniwersum dającym duże pole w tym zakresie, temu światu zawsze towarzyszyły przecież alegorycznie ujęte problemy społeczne – jest to, niestety, stracona przez twórców okazja.

X-Men. Punkty zwrotne – Powtórne przyjście X-Men. Punkty zwrotne – Powtórne przyjście

Nie lubię mieszania różnych światów. Po co w tej opowieści byli Fantastyczna Czwórka, Thor, Iron Man i inni superbohaterowie? Niestety, trudno mi uznać ich obecność za naprawdę niezbędną. Postrzegam to jako nieomalże lokowanie produktu: "oh, lubisz X-Menów? A co powiesz na Fantastyczną Czwórkę?". Ah ten kapitalizm... Nieco marudzę, ale szczęśliwie owe wprowadzenie bądź lokowanie tych postaci rozeszło się szczęśliwie po kościach.

Wizualnie jest to bardzo dobrze zrobiony komiks z dobrą i odpowiednią do fabuły kreską oraz kolorystyką. Kadry same sobą opowiadają bądź uzupełniają fabułę, na niejednej scenie oko się na moment zawieszało, by się jej dobrze przyjrzeć.

"X-Men. Punkty zwrotne – Powtórne przyjście" to prosta fabuła, w której bohaterowie stają przed sztampowymi problemami, w tle zaś nie brakuje widowiskowej akcji i scen walki z użyciem nadprzyrodzonych mocy. Jest to komiks do jednokrotnego przeczytanie, ale zarazem jest to lektura bardzo przyjemna. Można go zarówno polecić fanom, jak i nadaje się dla kogoś, kto chciałby w ogóle zapoznać się z tym uniwersum.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...