Wyklęty

2 minuty czytania

wyklęty, okładka

Czy może być coś straszniejszego niż śmierć żony i nienarodzonego dziecka? Tak. Ich powrót z zaświatów. John Trenton mieszka sam w miasteczku Granitehead, nieopodal legendarnego Salem, w którym z kolei prowadzi niewielki sklep z antykami. Miesiąc temu stracił w wypadku samochodowym żonę, będącą w siódmym miesiącu ciąży, z czego ciężko mu się otrząsnąć. Szczególnie, kiedy w jego domu, wciąż pełnym wspomnień, zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Co więcej, panuje w nim dziwny chłód i daje się wyczuć coś, jakby obecność.

My, nauczeni niezliczoną ilością horrorów, możemy zgadywać, że chodzi o ducha. Jednak tak samo, jak i nam by się wydawało, gdybyśmy się z czymś takim zetknęli, tak samo i John zaczyna myśleć, że najzwyczajniej w świecie zwariował z żalu. Sprawa komplikuje się nieco bardziej, gdy nabywa w domu aukcyjnym akwarelę. Zakupiony obraz przedstawia wzgórze, na którym później stanął jego dom. W dodatku coraz więcej miejscowych zaczyna widywać duchy dawno zmarłych członków rodziny. Rozwiązanie zagadki, jak to już bywa u Mastertona, nie jest takie oczywiste, jakby mogło się wydawać, bo w sprawę zamieszane są jeszcze azteckie demony.

Fabuła, również jak to zwykle bywa w przypadku tego autora, wrzuca nas od razu na głęboką wodę, w sam środek żałoby po stracie ukochanej żony i dotychczasowego życia. Muszę przyznać, że dość ciężko mi się czytało ten początek, umieranie bliskich, nawet fikcyjnych, gotuje we mnie emocje. Również przez to mocno mnie on zniechęcił, a jedyne co mnie utrzymało przy książce, to wyjątkowy morski klimat Salem i okolic, a także wspaniała narracja mistrza horroru. Opisy nie tylko są wyraziste i soczyste, ale również przyjemnie łatwe w przyswojeniu. Z czasem na szczęście żal zszedł na dalszy plan, a fabuła skupiła się wokół dziwnych zjawisk. I mimo że zwroty akcji momentami były szyte dość grubymi nićmi, książka bardzo mnie wciągnęła i nie mogłam się doczekać każdej następnej chwili, którą będę mogła jej poświęcić.

I w zasadzie nie ma co więcej się rozpisywać, bo jak każda kolejna książka, która wychodzi spod pióra Mastertona, nie zawiodła mnie. Jest w nim typowa ilość krwawej makabry oraz seksu, dlatego żaden miłośnik pisarza bądź po prostu dobrego horroru nie powinien być zawiedziony. Jednocześnie w swej treści jest to książka całkowicie przeciętna – wasze życie nie stanie się dzięki niej bogatsze, ani też wiele nie stracicie, jeżeli po nią nie sięgniecie. Muszę jednak przyznać, że całkiem przyjemnie się ją czytało i pewnie za jakiś czas sięgnę po nią ponownie.

Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...