Fragment książki

2 minuty czytania

Czwórka ludzi, która zgromadziła się w piwnicy, mieściła się w kategorii „znudzenie”. Wszyscy mieli nudne zawody. Jeździli nudnymi samochodami. Jedli nudne potrawy. Ich znajomi byli nudziarzami. W ich życiu wszystko było nijakie.

Więc kiedy pani Abernathy wyjęła książkę, którą zakupiła w antykwariacie, i zasugerowała mężowi, a następnie ciut-mniej-nudnym-od-reszty-znajomych Renfieldom, że treść książki może urozmaicić wieczór, wszyscy zakrzyknęli, że to wspaniały pomysł.

Książka nie miała tytułu. Była oprawiona w czarną, zniszczoną skórę i ozdobiona gwiazdą, bardzo podobną do gwiazdy narysowanej na podłodze piwnicy, a jej karty pożółkły od starości. Spisano ją w języku, którego żadne z nich nie widziało na oczy i który był dla nich zupełnie niezrozumiały.

A jednak, jednak…

Dziwnym trafem pani Abernathy spojrzała na książkę i od razu wiedziała, co trzeba z nią zrobić. Zupełnie jakby księga weszła do jej głowy i zaczęła przemawiać, objaśniając swoje dziwne gryzmoły i symbole w zrozumiałych dla niej słowach. Księga nakazała jej zebrać znajomych i męża w piwnicy, właśnie w tę określoną noc, i namalować gwiazdę, i zapalić węgle, i intonować serie dziwnych dźwięków, które właśnie w tej chwili płynęły z ich ust. To wszystko było bardzo dziwne.

Państwo Abernathy i państwo Renfield nie chcieli się pakować w tarapaty. I nie mieli zamiaru robić czegoś złego. Nie byli ani podli, ani przebiegli, ani okrutni. Byli po prostu czworgiem znudzonych ludzi, którzy mają zbyt wiele wolnego czasu. Niestety, taka kombinacja prędzej czy później prowadzi do niecnych praktyk.

Ktoś, kto paraduje po mieście w koszulce z napisem „Kopnij mnie”, zostaje w końcu przez kogoś kopnięty; podobnie niecne praktyki odprawiane potajemnie w piwnicy przyciągnęły coś naprawdę niedobrego, coś planującego rzeczy o wiele gorsze od niecnych praktyk. Coś, co od dawien dawna na taką okazję czekało. I w końcu nadeszła chwila, gdy długi czas oczekiwania miał się właśnie skończyć.

[…]

Jego Wielka Złowrogość zadekował się w mroku już dość dawno temu. Konkretnie trzy miliardy lat przed pojawieniem się ludzi, dinozaurów czy malutkich, jednokomórkowych organizmów, które pewnego dnia postanowiły zmienić się w większe, wielokomórkowe twory, by kiedyś, w nieokreślonej przyszłości, wynaleźć literaturę, malarstwo i irytujące dzwonki do telefonów komórkowych. Obserwował z głębin czasu i przestrzeni – ponieważ skały, ogień, ziemia, próżnia, gwiazdy i planety nie stanowiły dla jego wzroku żadnej przeszkody – pojawienie się życia na Ziemi, kiełkowanie drzew i zarybianie oceanów, i patrzył na to wszystko z wielką nienawiścią. Marzył, by położyć temu kres, ale był bezsilny. Trwał uwięziony w miejscu z kamienia i ognia, otoczony sobie podobnymi tworami, z których część powołał do życia z fragmentów własnej istoty, a część została tam strącona za swoją podłość i zepsucie, chociaż nie dorównywały podłością i zepsuciem Jego Wielkiej Złowrogości. Zaledwie garstka spośród niezliczonych mieszkańców ognistych ostępów widziała Jego Wielką Złowrogość na własne oczy, gdyż zamieszkiwał on najgłębszy i najciemniejszy zakamarek Piekła, w którym dumał i knował, w oczekiwaniu na możliwość wyrwania się z uwięzi.

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...