Jeśli nadal wam mało po filmowej trylogii Jakcsona, to na pewno ucieszy was fakt, że trwają rozmowy dotyczące stworzenia serialu opartego na "Władcy Pierścieni". Jak dużo da się jeszcze wyciągnąć z wyprawy do Góry Przeznaczenia?
Chociaż Frodo dotarł do celu i zrobił swoje, to przecież możemy obejrzeć wszystko jeszcze raz. Chyba do takiego wniosku doszły pewne osoby, dzięki czemu przedstawiciele Warner Bros., spadkobiercy J.R.R Tolkiena oraz Amazona zasiedli do wspólnego stołu, by radzić nad serialem opartym o serię "Władca Pierścieni". Czego możemy się spodziewać po nowej produkcji?
Póki co właściwie niczego, bowiem rozmowy są na bardzo wczesnym etapie. Nie ma jeszcze producenta, nie wspominając już o aktorach czy scenarzystach. W sferze marzeń pozostaje pokazanie innych fragmentów historii niż ta, która pojawiła się w kinowych przebojach z lat 2001-2003. A może właśnie to najlepsza opcja, by widzowie mogli zobaczyć coś więcej niż epickie zmagania dobra ze złem?
Komentarze
To nie wróży nic dobrego
Po pierwsze - przytyk do filmów (w końcu przy nich je się popcorn i pije colę). Jak ktoś chce, to zauważy, że wśród szeroko promowanych hitów są inne produkcje - cięższe. I w sumie właśnie takie potem są nominowane do Oscarów. A jak ktoś chce artystyczne, niszowe kino, to również coś znajdzie. Tylko potem jest narzekanie, że nie rozumie, że jest dziwne, że poplątane itk. I nagle okazuje się, że ludzie z jednej strony krytykują prostą, fajną rozrywkę, bo jest za prosta i zbyt fajna, ale nie podoba im się coś wymagającego, bo jest zbyt wymagające. Wychodzi więc narzekanie dla samego narzekania. Fakt, masowa publika artystycznego kina nie kupi, lecz to nie znaczy, że ono nie istnieje.
Z serialami jest inaczej, bo choć np. schematyczne procedurale dalej cieszą się popularnością, to już trudno nie zauważyć rozkwitu produkcji na wysokim poziomie, które zdobywają widownię. Żadne tam "serialiki", tylko naprawdę rewelacyjna robota. Wystarczy się rozejrzeć - "Mindhunter", "Kroniki Times Square", "Dom Grozy", "Legion", "Wielkie kłamstewka", "Bosch"... W kinie nie moglibyśmy zobaczyć tak pieczołowicie, powolnie rozwijanych intryg, postaci, świata oraz eksperymentowania z formą (piję tu do "Legionu", który nie przypomina filmowych historii z X-Menami). W serialu jest na to czas, a i widzowie przed telewizorami mają trochę inne oczekiwania, chętniej przyjmując coś ambitnego.
Dlatego stworzenie serialu w świecie "Władcy Pierścieni" to bardzo dobry pomysł. Szybciej powstanie coś ambitnego i wymagającego niż w kinie, choć sądzę, że jednak pójdą w stronę przyjemnej przygody (też w porządku). Tylko żeby nie robili remake'u trylogii Petera Jacksona, bo się przejadą na porównaniach do niej. Lepiej, żeby rozbudowywali uniwersum o kolejne postacie i historie (choćby wzięte z "Silmarillionu") niż powtarzali to, co już widzieliśmy.
[Dodano po 27 minutach i 39 sekundach]
Zresztą - jacy ogłupieni Amerykanie? Jak u nas najchętniej oglądany jest "Botoks" objechany przez krytyków od góry do dołu. Ale tak, Amerykanie głupi, my jesteśmy lepsi - wmawiajmy to sobie, może kiedyś stanie się to prawdą
Użytkownik dunio1 dnia niedziela, 5 listopada 2017, 15:13 napisał
Tylko że to jeden serial. Przez pryzmat "Flasha" oceniasz wszystkie seriale? To tak samo można zrobić z innymi rzeczami - książki są fatalne, bo "Zmierzch", filmy są złe, bo kiedyś obejrzałem "Piranię 3D" i mi się nie spodobała, a na pewno pozostałe produkcje - dramaty, thrillery, kryminały etc. - są tak samo kiepskie. Ludzie też są źli, bo kiedyś pani w sklepie chciała mi policzyć za paczkę chusteczek dyszkę (prawdziwa sytuacja, już nie chodzę do tego sklepu)
To są rażąco niesprawiedliwe uogólnienia. A dobrych seriali jest tyle, że i tak czasu nie starcza, żeby je wszystkie zobaczyć. No i też zauważ, o jakich firmach mówimy. "Flasha" tworzy CW, które celuje w młodzież lubiącą... młodzieżowe tematy. W przypadku "Władcy Pierścieni" rozmowy toczą się z Amazonem, który ma już na koncie kilka dobrych produkcji i celuje w dorosłą widownię. "Bosch" to rasowy kryminał z twardym gliną, realistyczny, dojrzały i ciekawy. "Snake Pete" to bardzo dobry thriller/kryminał z oszustem, nie tylko skupiający się na cwanych akcjach, lecz także na relacjach bohatera z ludźmi, których chce oszukać (więc pojawia się kwestia moralności). "Mozart in the Jungle" to bardzo przyjemna komedia w środowisku muzyki klasycznej. A "The Man in the High Castle"? To wszystko seriale Amazona. A teraz w grudniu ma wyjść "Jean-Claude Van Johnson" - wcześniej wypuścili pilot, żeby zbadać reakcję widzów, i zapowiada się ciekawa komedia wyśmiewająca schematy starszego kina, głównie filmów z Van Dammem. Van Damme podchodzi do swoich filmów z dużym dystansem i autoironią - byleby utrzymali poziom.
W sumie więc Amazon to solidna firma. Wolałbym co prawda Netflixa, który moim zdaniem ma więcej uznawanych produkcji w swoim portfolio, ale i tak skreślanie serialu w świecie Tolkiena to duży błąd. Gdyby robiła to stacja CW od "Flasha", obawy byłyby słuszne. A tak - zobaczymy. Na zachwyt za wcześnie, jednak za wcześnie też na odwrotne reakcje.
Takich średniaków seriali można byłoby jeszcze trochę znaleźć Ale nie oglądam wszystkich seriali
Jakością film a serial różniłby się bardzo sporo
Dobrze wiemy, jak w serialach marvela to wypadło, blado, przy filmach, a ludzie potrafią być bardzo krytyczni
Według mnie Marvel to akurat nie jest właściwy przykład. "Agenci T.A.R.C.Z.Y." dobrze się rozkręcili i zaczęli mocno zaskakiwać, pomimo słabego początku. A czy filmy Marvela od razu były dobre? Pierwsze dwa "Thory" (choć to niepopularna opinia, druga część raczej ludziom się podobała), pierwszy "Kapitan Ameryka" i "Incredible Hulk" były rozczarowujące. No a wśród seriali Marvela jest przecież rewelacyjny "Daredevil", za chwilę będzie też oby dobry "Punisher", ponadto w tym samym świecie dzieje się akcja genialnego "Legionu".
Natomiast słabo wygląda sytuacja z serialami w uniwersum DC. Mi osobiście "Tajemnice Smallville" bardzo się podobały, ale zostały zakończone w 2011 roku. Teraz kontynuują tylko "Flasha", "Arrowa", "Supergirl" i "Legends of Tomorrow" - i cała czwórka nie jest warta oglądania. Ale to wina tego, że te produkcje są na CW właśnie, a twórcy zaczęli obniżać loty (bo "Arrow" i "Flash" zaczynali na dobrym poziomie, aż coś się popsuło, a stacja nie bardzo się tym przejęła). Inna sprawa, że "Constantine" robiony dla innej stacji zaczynał się rozkręcać po przeciętnym wstępie i mógł godnie reprezentować DC (tak, to ten sam świat), lecz widownia nie dopisała i teraz ten bohater zalicza tylko epizodyczne występy w "Arrow" i "Legends of Tomorrow".
Dodaj komentarz