Więzień labiryntu: Próby ognia

5 minut czytania

Muszę przyznać, że na pierwszego "Więźnia labiryntu" napaliłem się już od momentu obejrzenia zwiastuna. Często bywa tak, że w trailerach pokazane są najciekawsze momenty filmu, a sam seans okazuje się strasznie nudny. Na szczęście produkcja nie podążyła za tym trendem i bardzo przypadła mi do gustu. Interesujący pomysł, dobra realizacja, całkiem niezłe aktorstwo – wszystko zagrało wspaniale. Miałem jednak obawy odnośnie kontynuacji pt. "Więzień labiryntu: Próby ognia". Jak wiemy, naszym protagonistom udało się zbiec z miejsca ich przetrzymywania, czyli tytułowego labiryntu. To właśnie ten element dał pierwszej części serii niezbędne napięcie i był główną przyczyną sukcesu ekranizacji powieści Jamesa Dashnera. Czy ucieczka z tej pułapki i zostawienie jej daleko za sobą nie okaże się gwoździem do trumny sequela? W przypadku "Igrzysk śmierci" pozbycie się areny w pierwszym oraz drugim "Kosogłosie" zadziałało wręcz odwrotnie, bo w końcu ileż można powtarzać ten sam motyw? Jak więc pod tym względem wyglądają "Próby ognia"?

Więzień labiryntu: Próby ognia

Po opuszczeniu podziemnego kompleksu pod Strefą nasi bohaterowie zostali "uratowani" przez nieznanych żołnierzy. Dzięki temu, że w zakończeniu pierwszej części widzieliśmy, iż dr Ava Paige przeżyła zamach, który okazał się wielką mistyfikacją, nie zdziwi nas, że DRESZCZ wcale nie wypuścił dzieciaków ze swoich szponów. Początkowo nastolatkowie cieszą się z posiadania dachu nad głową, codziennych porcji jedzenia, a przede wszystkim czystych, miękkich, wygodnych łóżek. Thomas jednakże dość szybko dostrzega, że coś jest nie tak – głównie dlatego, iż jego wybawcy nie pozwalają mu zobaczyć się z Teresą. W słuszności jego podejrzeń upewnia go chłopak, który wydostał się z innego labiryntu (tak, było ich więcej!) – Aris. Codziennie parę osób zostaje zabranych w "bezpieczne miejsce", ale tak naprawdę podłączani są do maszynerii mającej wyekstrahować z ich mózgów lekarstwo na panującą wokół zarazę. Byli Strefowcy nie mają innego wyjścia, jak tylko ratować się ucieczką i odszukać konkurencyjną do DRESZCZu frakcję – Prawą Rękę, w której mają nadzieję odnaleźć upragniony azyl.

Więzień labiryntu: Próby ogniaWięzień labiryntu: Próby ognia

Przyznam szczerze, że moje obawy były słuszne. "Więzień labiryntu" trzymał w napięciu już od pierwszych scen – do Strefy wjeżdża klatka, chłopcy więżą Thomasa, aby następnie go uwolnić i zapoznać z sytuacją, a nad wszystkim góruje tajemniczy labirynt. W kontynuacji nie ma czegoś takiego. Możliwe, iż jest to spowodowane naszym domyślaniem się wielu faktów – poprzednio byliśmy trzymani w ciemności i niewiedzy, a kolejne informacje spływały do nas stopniowo. W "Próbach ognia" niby nie wszystko jest wiadome, lecz wystarczająco, aby emocje od początku były raczej chłodne. Wydaje mi się, że największym błędem było pokazanie żyjącej dr Paige w zakończeniu prequela. Skoro na dzień dobry wiemy, że nastolatkowie są w łapach DRESZCZu, jak mamy czemukolwiek się dziwić – jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność. Tymczasem zachowanie tego w sekrecie z pewnością dodałoby filmowi tak ważnej nutki suspensu i od razu zainteresowanie widza byłoby większe. Nie zrozumcie mnie źle – sekwencje w bazie wroga są zrealizowane całkiem nieźle i takoż się je ogląda, jednak nie wywołują takiego wrażenia jak w "jedynce".

Więzień labiryntu: Próby ognia

Strasznie bolą błędy, nielogiczności oraz nadmierne uproszczenia scenariusza. Najbardziej rzuca się w oczy dziwny wstręt nastolatków do broni palnej. Dlaczego dziwny? Otóż dzieciaki zupełnie nie boją się wziąć w swoje ręce śmiercionośnych narzędzi i potraktować nimi wrogów. Najczęściej jednakże, gdy uda im się jakimś innym niż dystansowy sposobem unieszkodliwić przeciwnika, nawet nie spojrzą na jego karabin. Jakżeby to ułatwiło im życie! Niestety taki stan rzeczy utrzymuje się przez cały seans. Zabieranie broni martwym jest dla protagonistów całkowitą abstrakcją. W pamięć zapadła mi też scena, w której bohaterowie rozdzielają się – dwójka idzie wykonać bliżej nieokreśloną ważną misję, a reszta udaje się ratować swojego towarzysza. Właśnie ta większość kończy swoją ucieczkę przed wyjściową bramą z bazy i nie ma szans na jej otwarcie z ich strony. Nagle wrota unoszą się, a za nimi stoi ta dwójka od niezmiernie istotnego zadania. Naprawdę wszyscy nie mogli jakimś sposobem skorzystać z przejścia omijającego te drzwi?! Takich "kwiatków" jest niestety bardzo dużo – z chęcią bym się nimi z wami podzielił, lecz nie chcę zbyt wiele zdradzać z fabuły. Bądźcie jednak przygotowani na moc głupotek.

Więzień labiryntu: Próby ognia

Zmienili się również wrogowie byłych Strefowców. Strasznych i fajnie wykreowanych Bóldożerców zastąpili Poparzeńcy, czyli ofiary ciągle niewyjaśnionej zarazy. Weteranów gatunku fantasy zupełnie nie zaskoczą, bo jest to kolejna niezbyt odkrywcza odmiana szybko biegających zombie. Bezmyślne, po zadrapaniu człowieka doprowadzają do jego przemiany i tak dalej – to wszystko już było. Wielokrotnie. Żebyście jednak nie myśleli, że tylko narzekam, bo zaraz odniesiecie wrażenie, iż w ogóle nie warto siadać do tej produkcji – parę pozytywów. Mimo nieco dziurawego oraz przewidywalnego scenariusza fabuła prze naprzód całkiem zgrabnie. Od momentu opuszczenia bazy DRESZCZu napięcie zaczyna narastać i ponownie angażujemy się w losy protagonistów, chociaż mniej więcej podejrzewamy, jak się one zakończą. Sporą rolę w dobrym odbieraniu obrazu przez widzów odgrywa przyzwoita kreacja bohaterów i to nie tylko głównych. Dzieciaki różnią się od siebie, mają swoje wątpliwości, ale łączy je jeden cel. Nie jest to może majstersztyk, ale na produkcję dla młodzieży wystarcza. Najlepiej wypadają nowe postaci: szef bazy DRESZCZu, Janson; napotkany najemnik, Jorge; oraz jego protegowana, Brenda. Dzięki nim głupotki fabuły drażnią nieco mniej.

Więzień labiryntu: Próby ogniaWięzień labiryntu: Próby ognia

Oczywiście wykreowanie bohaterów na papierze nie wystarczy, jeżeli aktorzy się nie popiszą. Na szczęście większość obsady nie stanowi problemu. Co mnie cieszy, poprawił się Dylan O'Brien (Thomas) – widać, że podszkolił warsztat i pewniej czuje się w swojej roli. Wcale natomiast nie wygląda lepiej gra Kai Scodelario (Teresa). Ba, mam wrażenie, że kobieta prezentuje się jeszcze gorzej niż we "Więźniu labiryntu". Mina zbitego psa nieustannie atakuje nas z ekranu, a żenujące wcielenie się w swoją postać woła o pomstę do nieba. Perfekcyjnie wypadł za to Aidan Gillen jako szef bazy DRESZCZu, Janson. Przekonująco odegrał paskudnego najemnika, dobrze ukrywającego swoje prawdziwe pobudki pod płaszczykiem życzliwości. Równie pozytywnie oceniam Giancarlo Esposito, który wcielił się w Jorge, bandytę o złożonej osobowości, nastawionego mocno na zysk i wykorzystanie każdej nadarzającej się szansy, ale jeszcze mocniej na przeżycie. Trochę słabiej, ale ciągle przyzwoicie spisała się Rosa Salazar jako Brenda – początkowo twarda i niedostępna, a stopniowo otwierająca się coraz bardziej na przyjaciół. Patricia Clarkson (Ava Paige) w sumie ponownie miała zbyt mało czasu ekranowego, aby wykazać się czymś nadzwyczajnym.

Więzień labiryntu: Próby ognia

Podsumowując, "Więzień labiryntu: Próby ognia" nie są zbyt dobrą kontynuacją całkiem fajniej ekranizacji. Nie czytałem pierwowzoru, lecz podobno nie ma zbyt wiele wspólnego z filmem. Trudno mi oceniać, gdzie popełniono błąd – czy James Dashner stworzył nieudany sequel, czy też scenarzysta, T.S. Nowlin, tak dalece odszedł od oryginału, że po drodze zgubił sens i narobił niewybaczalnych dziur? Cóż, nie wiem, faktem jednak pozostaje, iż produkcja Wesa Balla bardzo mnie zawiodła, choć miała potencjał stać się porządnym filmem. Może machnąć ręką i powiedzieć, że to przecież obraz dla młodzieży i trzeba obniżyć oczekiwania? Prawda, można by, jednak ostatnio wyszło tyle lepszych filmów z gatunku, że nie da się puścić tego płazem. Tak więc generalnie jeśli nie chcecie zacierać sobie dobrych wrażeń z "Więźnia labiryntu" – nie polecam. Zapaleńcy, gdy nieco obniżą poprzeczkę oczekiwań, powinni cieszyć się z seansu. Mam nadzieję, że reżyser wyciągnie odpowiednie wnioski i ostatnia część serii podniesie się z popiołów.

Ocena Game Exe
5
Ocena użytkowników
5.5 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...