„Wieża Jaskółki” to szósty tom sagi o Wiedźminie, Geralcie. Traktuje on o dalszych przygodach drużyny Białego Wilka, księżniczki Cirilli oraz czarodziejki Yennefer. W całe opowiadanie wplecionych zostało wiele wątków pobocznych, które opisują różne zdarzenia, mające miejsce w różnych zakątkach świata. Dzięki temu wydaje się on być bardziej realistyczny.
Sapkowski po raz kolejny udowodnił, iż jest pisarzem światowej klasy. Jego dzieło znacząco wyróżnia się wśród masy innych książek fantastycznych. Moim zdaniem „Wieża Jaskółki” jest najlepszą częścią sagi o Wiedźminie. W większości tego typu recenzji, ciekawa fabuła jest uważana za najważniejszą cechę dobrej książki. Jednakże w powieści Andrzeja Sapkowskiego nie to przykuło moją uwagę. Tym, co najbardziej cenię sobie w „Wieży Jaskółki”, jest to, jak została w niej opisana akcja. Nie wygląda to tak, jak w większości książek tego gatunku, w której narrator monotonnie opisuje po kolei wszystkie wydarzenia. Wiele podrozdziałów jest opisanych z perspektywy jednego z bohaterów. Sprawia to naprawdę wspaniałe wrażenie. Kolejną cechą narracji jest sposób, w jaki autor przekazuje historię. Niektóre wydarzenia, ważne dla całej fabuły nie są opisywane „na żywo”, gdyż zastępują je relacje naocznych świadków, którzy przykładowo zeznają przed sądem bądź opisują swoje wspomnienia prowadząc pamiętnik.
Kolejnym aspektem tej książki jest czas, w jakim odgrywa się fabuła. Autor nie zastosował tu tradycyjnej metody, w której wszystkie wydarzenia są ułożone chronologicznie. Sapkowski całkowicie zrezygnował z tego schematu. Przygody poszczególnych bohaterów, niekiedy opisywane w jednym rozdziale, rozgrywają się w pewnych odstępach czasu (sięgających kilku miesięcy). Dzięki temu zabiegowi cała fabuła staje się o wiele bardziej wciągająca, osoba czytająca ją po prostu nie może się od niej oderwać, będąc ciekawą nie przyszłości bohaterów, a ich przeszłości.
Jak już wcześniej wspomniałem, fabuła nie była najmocniejszą stroną „Wieży Jaskółki”, co nie oznaczało wcale, że była nudna. Wręcz przeciwnie, autor po raz kolejny zaskoczył mnie swoim geniuszem. Całą opowieść zawartą w czwartej części cyklu można podzielić na dwa główne wątki: przygody Geralta i jego drużyny oraz losy Ciri. Obie te historie były zupełnie różne, co nadawało pewnego kontrastu i uroku całemu opowiadaniu.
Kiedy na samym początku książki Vysogota z Corvo odnajduje ledwo żywą Ciri na swoim odludnym bagnie, od razu narzuca się na myśl pytanie, co tak naprawdę stało się w noc Ekwinokcjum. Z czasem staje się ono coraz bardziej dręczące, jednak autor nie spieszy się z odpowiedzią. Prawdę poznajemy dosłownie na samym końcu książki, kiedy Jaskółka zakańcza swoją opowieść. Drużyna Geralta dalej kontynuuje poszukiwania Dziecka Niespodzianki. Wędrują oni do Caed Myrkvid, gdzie liczą otrzymać pomoc od druidów. Jak to zwykle bywa, w trakcie swojej wędrówki Wiedźmin natrafia na całą masę wrogo nastawionych ludzi i potworów, w tym na mityczne Dębostwory.
„Wieża Jaskółki” to naprawdę świetna książka, która powinna zachwycić nawet najbardziej wybrednych czytelników. Oprócz ciekawej fabuły, odznacza się ona również ciekawymi i bardzo zróżnicowanymi sposobami prowadzenia narracji. O mało której książce można powiedzieć, że pod każdym względem wyprzedza inne dzieła o podobnej tematyce, a „Wieża Jaskółki” właśnie taka jest. Kosztuje 35,90 zł, jednak pieniądze na nią wydane z pewnością nie pójdą na marne, gdyż zapewnią 428 stron wspaniałej opowieści fantasy. Polecam ją z czystym sumieniem.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz