Disney ma “Gwiezdne Wojny”, HBO ma swoją “Grę o tron” i wszystko wskazuje na to, że także Netflix znalazł własną fantastyczną markę, w którą zamierza mocno inwestować, a więc – rozwijać. Włodarze platformy właśnie poinformowali, że ruszyła produkcja nowego limitowanego serialu aktorskiego osadzonego w świecie wykreowanym przez Andrzeja Sapkowskiego.
“The Witcher: Blood Origin” zostanie umiejscowiony 1200 lat przed dziejami Geralta z Rivii i opowie zapomnianą historię w świecie zdominowanym przez elfy i nakreśli upadek tej rasy. Poznamy wydarzenia, które przyczyniły się do Koniunkcji Sfer, a także dostaniemy wgląd w losy i pochodzenie pierwszego w historii wiedźmina.
Serial ma składać się z 6 odcinków, a jako że jest to produkcja “limitowana”, to całość będzie stanowiła zamkniętą historię. Declan de Barra zostanie showrunnerem projektu, natomiast Andrzej Sapkowski ponownie został zatrudniony jako konsultant kreatywny. Tomasz Bagiński i Lauren Schmidt Hissrich będą producentami wykonawczym tytułu.
Jako wielbiciel fantastyki jestem podekscytowany, że mogę opowiedzieć historię The Witcher: Blood Origin. Od kiedy po raz pierwszy przeczytałem książkę z sagi Wiedźmina nurtowało mnie pytanie – jak naprawdę wyglądał świat elfów przed kataklizmem, jakim okazało się przybycie ludzi? Nowa produkcja opowie historię świata elfów sprzed jego upadku i co najważniejsze, odkryje dawno zapomnianą historię pierwszego Wiedźmina.
zdradza Declan de Barra
Jestem podekscytowana na myśl o współpracy z Declanem i ekipą Netflix nad serialem The Witcher: Blood Origin. To niesamowite wyzwanie móc zgłębić świat Wiedźmina, który stworzył Andrzej Sapkowski. Nie możemy się doczekać, by przedstawić widzom nowych bohaterów i całkowicie oryginalną opowieść, która wzbogaci to niezwykle magiczne uniwersum.
dodaje Lauren Schmidt Hissrich
To wspaniale, jak zgodnie z pierwotnymi planami świat Wiedźmina się powiększa. Mam nadzieję, że dzięki temu saga zyska jeszcze większe rzesze fanów.
nie kryje radości Andrzej Sapkowski
Komentarze
Ekranizują i starają się rozwinąć je jakość - fatalnie.
Trudno nadążyć za tym wszystkim. Ja tam się strasznie cieszę Super, że marka jest rozwijana i Netflix nie liczył na jednorazowy strzał, tylko dłubie przy tym intensywnie. Jasne - zdąża się projekty średnie, ale warto eksperymentować i odkrywać rzeczy, które w sadze czy grach zostały tylko trochę liźnięte.
Poza tym zielone światło dla takich projektów to oznaka, że Netflix inwestuje w świat "Wiedźmina", że chętniej będzie wykładał na niego pieniądze, bo jest większa pewność, że to się zwróci.
Szanuję oczywiście uargumentowane opinie przeciwne, ale po prostu to do mnie (niestety) nie trafia. A nie można mi zarzucić, że jestem szczególnie złośliwym krytykiem - co widać chociażby po moim stosunku do komiksów Dark Horse. Chciałbym, żeby było inaczej, ale po prostu ogarnia mnie jedno, wielkie, czarnowidztwo.
Dodaj komentarz