Tegoroczny grudzień dla fanów Wiedźmina okazał się nad wyraz szczodry. Choć najgłośniej było o najnowszej książce Andrzeja Sapkowskiego oraz trailerze zapowiadającym nową grę, również Egmont dorzucił dla nas coś od siebie: "Dzikie Zwierzęta", ósmy tom komiksów o Geralcie z Rivii.
Ogólny zarys fabuły "Dzikich zwierząt" jest następujący. Gdzieś na Skellige, będąc na morzu, Geralt popada w konflikt ze swoim zleceniodawcą. W jego rezultacie musi prędko uciekać z pokładu statku, co kończy się trafieniem na nieznaną wyspę wchodzącą w obręb archipelagu. Tam zostaje uratowany, lecz za cenę wplątania się w miejscowy konflikt.
Jak ten czas upływa! Kolejny tom komiksu od Dark Horse wypada średnio jakoś raz na rok, a ten jest już ósmy. Seria wyraźnie weszła, a wręcz wbiła się "z bara", na komiksowy rynek i zajęła na nim dobrą pozycję. Początkowo meandrowała z różnymi scenarzystami, którzy mieli swoje koncepcje. Począwszy od tomu piątego, uzdę tego czarnego konia od Dark Horse pochwycił Bartosz Sztybor, dzięki czemu stał się niepodważalnym sternikiem serii. Autor ten ma wyraźnie własną wizję Geralta, śmiało kreując jego postać i przygody w oparciu o dorobek CD Projekt Red i Andrzeja Sapkowskiego, ale nie wahając się przed niezależnymi i własnymi rozwiązaniami. Premiera komiksu wypada również w dość specyficzny czas, bowiem zbiega się właściwie (raptem kilka dni różnicy) z najnowszą powieścią Andrzeja Sapkowskiego, "Rozdroże kruków". Zatem wiedźmińskie uniwersum znów znalazło się na fali wznoszącej.
Scenariusz jest dobrze przemyślany i zwarty. Geralt zostaje wrzucony w konflikt dwóch stronnictw, a każde z nich ma swoje racje i chce nająć wiedźmina do pomocy. Zarazem jedni, jak i drudzy, dokonują czynów, które... nie działają na rzecz pozyskania sympatii Białowłosego. Naturalnie zasłaniam eufemizmami szczegóły fabularne. Co więcej, oczekiwania obydwu stron są sprzeczne z tzw. kodeksem wiedźmińskim, to znaczy prywatnym systemem moralnym Geralta, ochrzczonym takim mianem, aby się wykręcić od niepasujących mu zleceń.
Sytuacja przedstawiona w fabule zdecydowanie ma w sobie ducha klasycznych wiedźmińskich opowiadań Sapkowskiego. Złożone w swym charakterze stronnictwa próbujące przekonać Geralta o słuszności swojej racji, specyficzny problem czerpiący z naszych realiów, ale przeniesiony na prawa fantastycznego świata, wyraziste postacie stanowiące pierwszy plan i światotwórstwo potraktowane jako tło oraz skomplikowany charakter samego bohatera. Do tego nie zabrakło czerpania ze znanych wszystkim historii, których skojarzenie co prawda nie przysporzy większych trudności ale, tak jak w oryginalnych opowiadaniach, też i nie miały tego zrobić. Przy tym wszystkim nie zabrakło również miejsca na całkiem udany i niewymuszony humor. Porównując z przywołaną już najnowszą książką Sapkowskiego, muszę stwierdzić, że Sztybor lepiej wczuł się w dawnego Sapkowskiego, niż biorący się za pisanie po latach nowej książki sam Sapkowski.
Jeśli chodzi o styl graficzny, być może rysownicy się zmieniają, ale ogólne założenia są jak żelazna zasada, które nie ulegają przeobrażeniom. Rysunek i grafika stanowią rodzaj mrocznego realizmu. Sceny są kameralne, przede wszystkim skupione na postaciach i tym co robią. Mimika twarzy, ich wyrazistość, doskonale współgrają z akcją i emocjami. Tradycyjnie nie zabrakło na końcu dodatkowych grafik w postaci alternatywnych okładek. Cóż, zawsze miło się na to patrzy.
Czy "Dzikie zwierzęta" warte są mojego polecenia? Nic więcej nie powiem ponad to, że trzeba brać się za czytanie, bo naprawdę warto. Ja przynajmniej jestem zadowolony.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz