Pierwszy, jeszcze dość surowy, zwiastun "Wiedźmina" nie wszystkich musiał przekonać. Nowy, mający już nie zapoznawać widza ze światem, ale zachwycić i skłonić do wyczekiwania daty premiery, to inna sprawa.
Wyraźnie widać, że ten materiał został przygotowany z myślą o zaprezentowaniu atutów nadchodzącej produkcji. Zróżnicowane kadry prezentują rozmach właściwy dla wielkiego fantasy, aktorzy mogą przekonać widzów (wsłuchajcie się w głos Yennefer), muzyka wreszcie jest dopasowana, a fragmenty akcji to obiecujący przedsmak tego, co nas czeka.
Premiera 20 grudnia na platformie Netflix.
Komentarze
Ja rozumiem adaptację, ale na razie tutaj widzimy że Geralt będzie rachu-ciachu mieczykiem w czasie rzezi Cintry a do tego - choć to opowiadania - kilka scen każe sądzić, że już w pierwszym sezonie będą wydarzenia na Thanedd ("Czas pogardy"). No i owszem, adaptacje mają prawo do szerokiej interpretacji. No i Polska adaptacja szeroko już raz zinterpretowała Wiedźmina. A ta Calanthe, wyglądająca jakby zgonowała po udanej inbie jest doprawdy urocza. Prawie jak gumowy smok.
Jedyna wątpliwość to, czy nie chcą poruszyć za dużo wątków jak na jeden sezon, ale nie ma ani jednego dowodu na to, że zamieszają jak w polskiej ekranizacji.
Wybaczcie, ale nie mogę z beki xD
Użytkownik Jezid dnia piątek, 1 listopada 2019, 19:23 napisał
Mnie akurat bawi ????
I kto to jest Witcher? Postać nazywa się Wiedźmin...
Postać stworzona w kulturze słowiańskiej, i powinno się ją oryginalnie tytułować.
A nie na siłę tłumaczyć... według pewnej filozofii, promowanej tutaj!
Użytkownik Atronel dnia środa, 6 listopada 2019, 13:40 napisał
I kto to jest Witcher? Postać nazywa się Wiedźmin...
Postać stworzona w kulturze słowiańskiej, i powinno się ją oryginalnie tytułować.
A nie na siłę tłumaczyć... według pewnej filozofii, promowanej tutaj!
"Wiedźmin" nie jest stworzony w kulturze słowiańskiej. Ta seria to tygiel różnych kultur. Żeby daleko nie szukać, masz motyw Śnieżki z braci Grimm albo dżina z kultury arabskiej, a do tego imiona celtyckie i nawet arturiańskie inspiracje.
Ten serial ma brzmieć, jak brzmi, bo nie jest robiony tylko dla Polaków i nie przez Polaków, ale oczywiście nie mam nic przeciwko ewentualnemu dubbingowi. Kto zechce, ten z niego skorzysta, wybór zawsze jest mile widziany
Ktos tu ostatnio krzyczał, ze nie ma czegoś takiego jak Kobieta Kot tylko Cat Woman, bo została ona stworzona w Ameryce... i tak ma być nazywana.
Ale jak już coś Polskiego jest robione gdzieś indziej, to oczywiscie jak najbardziej zmieniamy wszystko, tak, by to tamtym pasowało... taka tam nie konsekwencja i hipokryzja z niektórych strony.
Dlaczego nie? U nas wymaga się oficjalnego używania ich nazw, tak trudno się nauczyć? My możemy, a oni nie... no smutne.
Użytkownik Atronel dnia piątek, 8 listopada 2019, 14:42 napisał
Dlaczego nie? U nas wymaga się oficjalnego używania ich nazw, tak trudno się nauczyć? My możemy, a oni nie... no smutne.
Nie wymaga się używania oryginalnych nazw, tak jak mówiłem, wszystko zależy od brzmienia i tego, jak to brzmienie jest traktowane przez nas (Polaków). Nie możesz generalizować, bo są przypadki, gdy coś jest tłumaczone, jak i takie, gdy coś nie jest tłumaczone. No i to też kwestia tego, czy na pewno da się coś przetłumaczyć - w sensie: czy istnieje odpowiednik w naszym języku o tym samym zakresie znaczeniowym. Tego nie wziąłem pod uwagę, mój błąd, ale "wiedźmin" jako nazwa męskiej profesji pochodzącej od "wiedźmy" się tutaj nie wlicza. W angielskim mają "witch" i od tego mogą utworzyć męski odpowiednik, tak jak tu Jezid pisze.
Język ma znaczenie, bo nie masz w angielskim głoski "dź". Ale i tak trzymanie się polskiej nazwy to paranoja, to musi mieć jakiś sens, równie dobrze możesz wymagać od nich całego scenariusza w polskim języku i żeby aktorzy się nim posługiwali w naturalny sposób. Bezsens. I po co to? I jak to zrealizować? I do kogo to kierować, głównie do kraju nad Wisłą? Poza tym to nie jest takie polskie, jakby niektórzy chcieli. Tak jak wspominałem, jest sporo inspiracji innymi kulturami. To nie jest Trylogia Sienkiewicza, w której ważne są realia polskie. Ale nawet polska kinematografia zna przypadki upraszczania w takich (historycznych) względach, bo w "Faraonie" religijne pieśni są po polsku, a to przecież Egipt Czyli zachowanie realiów historycznych pod kątem językowym można traktować umownie, a tu mówimy o totalnie fikcyjnym świecie fantasy, więc o żadnej nieścisłości ani żadnym upraszczaniu nie może być mowy.
Jasne, możesz wymagać wyboru polskiego dubbingu, ale na tym to się kończy.
Dodaj komentarz