Duncan Jones stawia na aktorów młodego pokolenia posiadających w miarę czystą kartę filmograficzną albo czeka z ujawnieniem swoich bomb castingowych do końca. Trzeba przyznać, że kolejne konkretne nazwiska, które zostały oficjalnie obsadzone w ekranizacji "Warcrafta" nie należą do pierwszej ligi Hollywood i dopiero wyrabiają swoją markę w tym wielkim świecie.
Kogo zobaczymy w głównych rolach? Zdecydowano się na Bena Fostera, Toby'ego Kebbella, Roba Kazinsky'ego oraz Dominica Coopera. Wspomniany kwartet dołączył do wcześniej ujawnionej pary – Travisa Fimmela i Pauli Patton.
Oczywiście, nie mam nic przeciwko nowym twarzom, bo to właśnie dzięki takim wysokobudżetowym dziełom prawdziwe perełki potrafią wypłynąć na powierzchnię, lecz w przypadku typowego blockbustera brak afiszowania znanymi postaciami może się okazać niemałym mankamentem. Mimo wszystko, "Warcraft" nie jest tak mocną marką jak "Gwiezdne Wojny" czy "Władca Pierścieni", aby przyciągnąć przeciętnego zjadacza chleba do sali kinowej samą siłą tytułu. Pozostaje tylko liczyć, że doświadczeni twórcy doskonale zdają sobie sprawę z tego, co robią.
Komentarze
Nawet taki Farrell czy Pitt, który pojawiłby się na 10 minut filmu, pomógłby "Warcraftowi" bardzo.
Z tego powodu trzymałbym się mało rozpoznawalnych twarzy, by nie rozzłościć fanów, którzy często narzekają na znanych aktorów w ekranizacjach książkowych/growych.
Cytat
Z tego powodu trzymałbym się mało rozpoznawalnych twarzy, by nie rozzłościć fanów, którzy często narzekają na znanych aktorów w ekranizacjach książkowych/growych
Dokładnie tak. Wystarczy przypomnieć, co działo się u nas po ogłoszeniu obsady do nieszczęsnego "Wiedźmina". Na pewno trafią się jacyś przygodni, zbłąkani widzowie, którzy akurat poszli na "ten film, co tam biegają z mieczami za smokami", ale ich odsetek będzie równie wysoki, jak osób, które widziały Arthasa w pół roku po premierze WotLK
Dodaj komentarz