Czym jest strach? Skąd bierze się to obezwładniające uczucie, które sprawia, że przestajemy myśleć i zachowywać się racjonalnie? Współcześnie trudno znaleźć utwór, który naprawdę by nas przeraził. Nie chodzi o to, że w masie kolejnych produkcji, gdzie krew leje się strumieniami, a przemoc jest na porządku dziennym, nie ma pereł gatunku. Chcę wierzyć także w to, że nadal zostało w nas trochę zrozumienia dla ludzkiej krzywdy. Jednak rzeczywistość już dawno przerosła wyobrażenia filmowców i pisarzy, a odbiorcy, chcąc nie chcąc, uodpornili się na kolejne relacje z zamachów, wojen, mordów oraz istnej hekatomby. Zupełnie inaczej wyglądał świat w XIX wieku, kiedy Joseph Sheridan Le Fanu tworzył swoje opowieści, a nie bez powodu pisarz do dzisiaj uważany jest za prekursora powieści gotyckiej.
"W ciemnym zwierciadle" to zbiór pięciu opowieści, w których motywem przewodnim są przykłady zjawisk nadprzyrodzonych opisywane przez lekarza Martina Hesseliusa. Każda historia stanowi dokładne studium przypadku, a kolejne choroby i niedomagania wynikają przede wszystkim ze stanów psychicznych. Pacjenci naukowca tracą panowanie nad własnym życiem, prześladują ich zjawy, duchy czy wampiry, aż w końcu sami zaczynają dochodzić do wniosku, że śmierć jest zbawieniem. Właściwie w warstwie fabularnej niewiele się dzieje, nie ma nagłych zwrotów akcji ani niespodziewanych wydarzeń. Czytelnik razem z narratorem wchodzi do opisywanego świata i obserwuje, jak pozornie zwyczajni i przeciętni ludzie powoli zaczynają wariować, a ich życie zamienia się w istny koszmar.
Nie mogę powiedzieć, żeby wspomniane losy mnie przeraziły, ale było w nich coś nieuchwytnego, jakaś atmosfera duszności i zniewolenia co z braku trafniejszego określenia, nazwałabym przyciągającym uwagę odbiorcy. Z jednej strony cały czas miałam świadomość, że pojawiające się zjawy nie mogą istnieć, wszystko jest jedynie wytworem przemęczonego lub dręczonego wyrzutami sumienia umysłu, a występujący w roli narratora doktor, gdyby tylko chciał, mógłby wyjaśnić te zjawiska na podstawie swojej medycznej wiedzy. Jednakże autor całkowicie świadomie nie wyjaśnia nam wszystkiego, nie opowiada historii z przeszłości, które z czasem doprowadziły bohaterów do stanu załamania nerwowego. To tak jakby chciał nam powiedzieć, że oczywiście potrafi to wszystko uzasadnić, ale nie ma zamiaru tego robić. W końcu nie wiemy, czy zjawiska nadprzyrodzone naprawdę nie istnieją, więc… może jednak. Współcześnie taki zabieg już nas raczej nie przestraszy, bo nie tylko widzieliśmy dużo gorsze okropieństwa i jesteśmy do nich przyzwyczajeni, ale też uodporniliśmy się w jakimś stopniu na literacką i medialną manipulację. Nie należy jednak zapominać, że kiedy opowieści powstawały, był XIX wiek, a działania autora na pewno robiły wrażenie i przyprawiały o szybsze bicie serca.
Książkę polecam przede wszystkim czytelnikom, których interesuje klasyczna powieść grozy. Jeden z zamieszczonych w zbiorze tekstów dotyczy dziejów kobiety-wampira i posłużył za inspirację do stworzenia najsłynniejszego krwiopijcy wszechczasów – Draculi. Nie znajdziecie tutaj licznych zwrotów akcji ani szalenie zaskakujących wydarzeń, jednak nie na tym polega siła dzieła Le Fanu. Chodzi raczej o ukazanie, jak bardzo sami możemy sobie zaszkodzić, jeśli pozwolimy na to, aby zawładnęły nami nasze lęki i słabości. Po lekturze trudno nie zadać sobie pytania o kondycję człowieka oraz o to, czy w ogóle mamy jakąkolwiek kontrolę nad umysłem. Jeśli preferujecie powieści przepełnione akcją aż do granic możliwości, dajcie sobie spokój. Nie będziecie zadowoleni.
Dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz