"Vampire: The Masquerade – Bloodhunt" zaprezentowane w zeszłym roku we wczesnym dostępie obiecywało sobą wiele i entuzjastycznie oczekiwałem jego premiery. Dlaczego więc, gdy ta nadeszła, poczułem się rozczarowany?
"Vampire: The Masquerade – Bloodhunt" jest produkcją z bardzo dużym potencjałem. Została ona osadzona w popularnym oraz dojrzałym wampirzym uniwersum i oferuje świetną "sieczkę" na ulicach Pragi w formie Battle Royale z trybami rozgrywki solo lub drużynowym w widoku trzecioosobowym. Plansza jest dość dużych rozmiarów i zróżnicowana, jeśli chodzi o zagospodarowanie jej przestrzeni, graczom udostępniono również wnętrza niektórych budynków. Arsenał jest szeroki i znajdują się w nim zarówno pistolety, jak i RKM-y, a nadto wspomóc się możemy kataną. Moce krwiopijców są użyteczne oraz charakterystyczne dla poszczególnych klas postaci, zaś walka dynamiczna... W czym zatem problem?