Wydawnictwo Jaguar nie pozwala swoim czytelnikom się nudzić, gdyż stale serwuje książki zabierające nas w przeróżne światy. Wraz z "Uczniem diabła", lekturą autorstwa Kennetha B. Andersena, zostajemy zaproszeni na wycieczkę po... Piekle. Tak, tym miejscu, gdzie nigdy nie świeci słońce, wiecznie lśnią płomienie i czuć woń siarki. Powiadają, że owa seria – tj. "Wielka wojna diabłów" – w Skandynawii robi furorę, a główny bohater, niejaki Filip Engell, cieszy się niemałą sławą. Ile w tym prawdy i jak książka Duńczyka przyjmie się w Polsce?
Pomysł na trzon fabuły bezsprzecznie sprawia bardzo pozytywne wrażenie, a tym samym pozwala nam uwierzyć, że tą książką faktycznie warto się zainteresować. Początkowo należałoby przedstawić głównego bohatera, którym, jak wspomniałem, jest Filip Engell. W jego nazwisku nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że rzeczywiście zachowuje się jak wcielony w ludzkie ciało anioł – chętnie wszystkim pomaga, jest bardzo miły i uczynny, a obok krzywdy nigdy nie przejdzie obojętnie. Zawsze znajdzie czas i chęci na to, by – zwykle bezinteresownie – wesprzeć kogoś swą pomocną dłonią. Po prostu dobroczynna masakra! W czym tkwi kruczek? Otóż niewyjaśnionym zrządzeniem losu, przedstawiona tu persona po śmierci w młodym wieku, zamiast do Nieba, na które niechybnie zasłużyła, trafia do Piekła, by zostać... następcą samego Lucyfera. Nie trzeba długo czekać, by osłabiony przez śmiertelną chorobę Władca Podziemi zorientował się, że dostał nie tego chłopca, którego się spodziewał. Niestety, czasu jest mało, schorzenie szturmuje ciało Szatana nieubłaganie, wręcz z iście piekielnym zawzięciem, toteż wymiana nie wchodzi w grę. Jedyne, co pozostaje, to przerobienie uczynnego Filipa na godnego zastępcę Pana Ciemności. Sęk w tym, że jeszcze krócej trzeba czekać, by przekonać się, iż to wcale nie takie proste. Bohater, w towarzystwie kota Lucyfaksa i śliczniutkiej diablicy, Satiny, odkrywa arkana Piekła, które nie tak bardzo różni się od znanego mu dotąd świata. Jak rozwinie się kiełkująca przygoda i czy Filipowi uda się godnie przejąć piekielną pałeczkę?
Przyznam się, że na początku, zupełnie nie wiedzieć czemu, byłem do książki nieco uprzedzony, a w trakcie podróży przez pierwsze i następne strony tworzyłem w myślach negatywną ostateczną ocenę "Ucznia Diabła". Pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że im więcej przeczytałem, tym książka robiła lepsze wrażenie, aż w końcu przyłapałem się, że czytam ją z nieukrytą przyjemnością. Sama historia toczy się bardzo szybko, a rozgrywające się wydarzenia mają jakiś cel, co wskazuje, że autor zaoszczędził miejsca nie pisząc o czymś bezsensownym i przedstawiając tylko to, co powinniśmy wiedzieć. Żadnych zbędnych informacji. Dlatego też początkowo dostajemy w miarę obszerny zbiór wiadomości o głównym bohaterze i pojedyncze urywki o osobach drugoplanowych. W Piekle owa sytuacja się zmienia, gdy do Filipa dołączają wspomniani w powyższym akapicie bohaterowie, a w ten sposób zamyka nam się zbiór postaci, których losy będziemy śledzić do samego końca książki. Duńczyk zasługuje na prawdziwą pochwałę, bowiem z radością mogę przyznać, że udało mu się mnie zaskoczyć. Informacje dawkował i przedstawiał w taki sposób, że skutecznie wyprowadził mnie w przysłowiowe maliny, a kiedy zdałem sobie z tego sprawę, nie pozostało mi nic innego, jak z uśmiechem odkryć prawdę.
Sama literacka konstrukcja Piekła, gdzie przecież rozgrywają się wszystkie wydarzenia, nie została przez autora zbyt skomplikowana, by nawet najmłodsi czytelnicy mogli bez problemu śledzić oczami wyobraźni poczynania bohaterów. I tak jak na Ziemi, tak i w Piekle toczy się codzienne życie. Ponadto obietnice są częściej łamane niż dawane, na każdym kroku należy upatrywać psikusów, o widoku błękitnego nieba i słońca można jedynie pomarzyć, a i kulinarna kwestia mocno daje się bohaterowi we znaki, wszak posoka jakiegoś potwora nijak się może równać szklance Coca-Coli bądź Sprite'a. W trakcie lektury zwróciłem uwagę na pewną niezgodność – mieszkańcy Piekła z radością udają się do kina czy używają odkurzacza, co udowadnia, że prądu im nie brakuje. W takim razie, po jaką piekielną istotę zamiast lamp korzystają z szybko wypalających się świec? Wspomniana rzecz w żaden sposób nie wpływa negatywnie na ocenę książki, niemniej jednak zmusiła mnie do refleksji. Osobiście zrezygnowałbym z umieszczenia w Piekle czegokolwiek, co potrzebuje prądu. Po prostu takie coś nie gra i delikatnie narusza całą konstrukcję. Książka została napisana lekkim stylem i prostym językiem, więc nikt nie będzie mieć problemów z odbiorem serwowanej treści. Autor nie użył przekleństw, a za szczyt wydarzeń na tle erotycznym należy uznać pocałunek w usta, co i tak nie przeszkadza. Wszystko gra.
Z technicznego punktu widzenia "Uczeń Diabła" również prezentuje się bardzo przyzwoicie, choć furory nie robi. Książka, oprawiona w cienką okładkę z nieprzekonującą grafiką, w środku sprawia wrażenie... skromnej. Nie ma co liczyć na szalone rysunki czy dodatki w postaci mapy bądź słowniczka. Jest skromnie, lecz porządnie. Nie cieszą jedynie drobne literówki, które umknęły czujnym oczom korektorów, a ci zbyt wiele pracy nie mieli, gdyż całość została spisana na 364 stronach i podzielona na 48 krótkich rozdziałów. Fakt faktem, że dzięki temu czyta się ją lekko i przyjemnie.
Zbliżając się wolnymi krokami do końca, z czystym sumieniem mogę powiedzieć na głos: "Lektura zostawiła po sobie dobre wrażenie". Być może przez to, że zaserwowana historia potrafiła wciągnąć i zaskoczyć, a być może dlatego, iż niezwykle łatwo związać się i przyzwyczaić do poczynań uroczej Satiny. Również samo zakończenie okazało się o tyle frapujące, że gdybym nie wiedział, iż "Uczeń Diabła" otwiera serię książek, uznałbym go za zakończonego i nie czekał na kontynuację. Co w następnym tomie naszykował autor? Zupełnie nie wiem. Wiem za to, że jeśli wybierać się do Piekła, to tylko jako następca Lucyfera. W innym przypadku nawet towarzystwo kilku uroczych diablic na nic się nie zda – będzie przechlapane!
Dziękujemy wydawnictwu Jaguar za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz