Toń

2 minuty czytania

toń

"Toń" to drugi po "Koszu pełnym głów" tytuł wydany w ramach "Hill House Comics" napisany przez samego zainteresowanego, czyli Joego Hilla. "Kosz…" wprawdzie nie zapadł w pamięć, ale dostarczył solidnej rozrywki. Czy to samo można napisać o najnowszej pozycji z tej linii wydawniczej?

Chociaż przedstawiona opowieść rozgrywa się współcześnie, to jej podwaliny sięgają 1983 roku. Wówczas nowoczesny statek badawczo–wiertniczy "Derleth" zniknął w okolicach kręgu polarnego. Po kilkudziesięciu latach odebrano wezwanie pomocy z zaginionej jednostki. Przedstawiciel korporacji Rococo zatrudnia braci Carpenter, aby dotrzeć do Cieśniny Beringa i zbadać tajemnicze sygnały.

O ile pierwszych kilkanaście stron rozbudza apetyt na przyjemne poruszanie się tropami filmowej grozy z dwóch ostatnich dekad XX wieku, na czele z "Coś" Carpentera, o tyle pozytywne wrażenie szybko ustępuje myśli, że scenarzysta nie przywiązywał wielkiej wagi do szkieletu opowieści. Punkty kulminacyjne są porozrzucane ot tak, bez większego sensu, a przynajmniej trudno takowy zauważyć, jeśli przeanalizujemy fabułę. Hill bardzo szybko odkrywa znaczną część tajemnic i zanim się obejrzymy, budowany na początku nastrój grozy i nieznanego, czyhającego na wyspie zagrożenia ulatuje w niepamięć. Karty leżą na stole, a szuler nawet nie próbuje ich przetasować.

Szybkie objaśnienie czytelnikowi clue konfliktu mogłoby się obronić, gdyby nie parę innych mankamentów. Odniosłem wrażenie, że Hill pragnął nakreślić silne więzi łączące trzech braci pracujących na statku. Tak przynajmniej sugeruje kilka scen rozgrywających się na wyspie i odwołujących się do braterskiej relacji, które zapewne miały wzbudzić w odbiorcach żywsze emocje, ale na zamiarach się skończyło. Rzucane tu i ówdzie kąśliwe uwagi czy obecność znieczulonego, nieustannie kalkulującego wysłannika korporacji to stanowczo za mało, aby zainteresować losem którejkolwiek postaci. A w bliską zażyłość trzech braci pozostaje wierzyć jedynie na podstawie tego, że postanowili razem pracować mimo dosyć odmiennych charakterów. Co więcej, Hillowi zupełnie zabrakło pomysłów na budowanie nastroju grozy w drugiej połowie komiksu. Pojawiające się inspiracje Cthulhu zdają się dodane na siłę, a zwroty akcji szybko przestają robić wrażenie.

tońtoń

Gdyby nie starania Stuarta Immonena (rysunki) i Dave'a Stewarta "Toń" okazałaby się dla mnie komiksem ciężkim w odbiorze. Nieszczególnie intrygująca fabuła, w dodatku jakby pospiesznie spisana, i prędkie odkrycie tajemnic wyspy ustawiają "Toń" obok innych czytadeł na raz, które nie do końca wywiązują się z dostarczenia obiecanej, wpisującej się w ramy określonego gatunku, rozrywki.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
4
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...